1 marca 2011 roku w Warszawie w niewyjaśnionych okolicznościach zginęła Jolanta Brzeska, działaczka społeczna zaangażowana w obronę eksmitowanych lokatorów. W rocznicę tej tragedii przypominamy tekst z marca ubiegłego roku.
Pierwszy marca 2017 r., kwadrans po piątej. Powoli zmierzcha, gdy u zbiegu ulic Zakrzewskiej i Iwickiej na warszawskim Mokotowie gromadzi się 250, może 300 osób. Wczoraj był tu po prostu spory kawałek wydeptanej trawy, za chwilę uroczyście stanie się on skwerem im. Jolanty Brzeskiej. Działaczki lokatorskiej najzacieklej walczącej z czyścicielami kamienic na długo, zanim reprywatyzacyjne szambo w końcu wybiło. I jego największej, najbardziej znanej, najbrutalniej potraktowanej ofiary – spalonej żywcem równo sześć lat wcześniej.
Na skwer jej imienia przyszli ci, którzy znali ją od dawna: rodzina, przyjaciele i znajomi z sąsiedztwa, z firm wydawniczych czy Instytutu Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej, gdzie wcześniej pracowała, z Uniwersytetu Trzeciego Wieku, gdzie na zajęcia chodziła już na emeryturze. Przyszli też ci, którzy poznali ją prawie dziesięć lat temu, gdy zaczynała obronę swojego mieszkania komunalnego i zakładała Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów (WSL). Wreszcie ci, którzy usłyszeli o niej później: kiedy znaleziono jej zwłoki w Lesie Kabackim, gdy toczyło się śledztwo, albo gdy zostało umorzone.
Ze sceny na tarasie Ośrodka Pomocy Społecznej, z wielkim metalowym neonem w kształcie twarzy Brzeskiej, przemawiają kolejno: Magda Brzeska (córka Jolanty), Piotr Ciszewski (prezes WSL), Antoni Wiesztort (aktywista anarchistycznego kolektywu Syrena, publicysta i, jak sam o sobie mówi, „dyplomowany bezrobotny, dziki lokator"). Wspominają Jolantę, dziękują zgromadzonym, rzucają hasła i postulaty, nawołują do walki o prawa i sprawiedliwość. Czuć też jednak ogromny żal.
Magda Brzeska: – Nie wiem, czy mama by chciała, żeby powstał ten skwer. Wolałaby, żeby nie był potrzebny, żeby każdy z was, który musiał się borykać z tym problemem, już nigdy więcej nie był wyrzucany, żeby nikomu nie musiało być zabierane mieszkanie. Bo skwer jest bardzo fajnym miejscem, ale bezpieczniejszym są własne cztery ściany.