"Rok 1984" - spełnione proroctwo Orwella

Powieść Orwella miała być przestrogą. Teraz traktuje się ją jak proroctwo. Dorian Lynskey w „Ministerstwie Prawdy" pisze o fenomenie popularności wciąż aktualnej dystopii.

Publikacja: 05.11.2021 16:00

George Orwell (1903–1950). „Rok 1984”, opublikowany w 1949 r., był jego ostatnią książką

George Orwell (1903–1950). „Rok 1984”, opublikowany w 1949 r., był jego ostatnią książką

Foto: BE&W

W fascynującej książce Dorian Lynskey opisuje okoliczności, w jakich George Orwell w 1948 roku pisał swoją najsłynniejszą książkę, i docieka, dlaczego nieustannie do niej wracamy. Dlaczego pozostaje aktualna, choć świat się zmienia, a wraz z nim interpretacje tej wielkiej antyutopii. Najczęściej uważa się ją za opis państwa totalitarnego wzorowanego na reżimie sowieckim, mimo że Orwell nigdy w Rosji nie był i umieścił akcje powieści w Londynie, a nie w Moskwie. De facto uniwersalność książki dla nas, współczesnych czytelników, wynika z syntezy wielu doświadczeń XX i XXI wieku, przede wszystkim totalitaryzmów, ale też wynaturzeń władzy, ideologii i propagandy, języka, społecznych manipulacji i kontroli poprzez nowe i przyszłe technologie.

To znaczące, że terminy i pojęcia wymyślone przez Orwella weszły na trwałe do języka, takie jak Wielki Brat, niespuszczający współobywateli z oka i nieustannie ich inwigilujący; nowomowa dla określenia języka propagandy, myślozbrodnia, dwójmyślenie, Dwie Minuty Nienawiści (rytuał wymierzony w przeciwników obowiązującego systemu), Ministerstwo Prawdy, czy dwa i dwa to pięć.

Czytaj więcej

George Orwell - demaskator fałszu

Ministerstwo Prawdy, do którego Lynskey odwołuje się w tytule, było u Orwella jednym z czterech funkcjonujących urzędów w fikcyjnym państwie – Oceanii. Oczywiście działające tam Ministerstwo Prawdy kłamie, tak jak Ministerstwo Pokoju prowadzi wojnę, Ministerstwo Miłości torturuje, a Ministerstwo Dostatku głodzi. Trudno się dziwić, że przymiotnik „orwellowski" stał się synonimem sytuacji, w której jednostka znalazła się w opresji i pozbawiona jest swoich praw.

Powrót do źródeł

Kiedy 45-letni George Orwell, brytyjski pisarz i dziennikarz, m.in. absolwent prestiżowego Eton, który miał już na koncie „Folwark zwierzęcy", pisał w 1948 roku swą najgłośniejszą książkę, nie tyle chciał stworzyć projekcję przyszłości, ile zająć stanowisko wobec istotnych kwestii swoich czasów. Ukończona książka ukazała się w Wielkiej Brytanii 8 czerwca 1949 roku. Dwa lata później pisarz, chory na gruźlicę, zmarł.

Orwell nawiązywał w niej do sześciu miesięcy spędzonych w 1937 roku w Hiszpanii, gdzie w wojnie domowej walczył po stronie republikańskiej, co opisał w reporterskiej książce „W hołdzie Katalonii".

Stanął po stronie Republiki, przystępując do jednej z lewicowych frakcji – antystalinowskiej milicji Robotniczej Partii Zjednoczenia Marksistowskiego (POUM). Orwell jako zwolennik socjalizmu demokratycznego uważał walkę z faszyzmem za „zwykłą przyzwoitość". Na froncie szybko się przekonał, że sytuacja jest bardziej złożona, niż to się przedstawia, konflikt toczy się nie tylko między lewicą a prawicą, lecz także między lewicowymi frakcjami. Orwell ledwo uszedł z życiem, gdy POUM została ogłoszona wrogiem Frontu Ludowego, sowieckie odziały przybyły do Barcelony i rozpoczęły się czystki przygotowane przez NKWD.

Z Hiszpanii Orwell wrócił do Londynu rozczarowany komunistami. Od tej pory krytykował na równi faszyzm i komunizm, widząc, że obie ideologie zmierzają w kierunku totalitaryzmu.

Na „Rok 1984" miała także wpływ utopijna literatura, przede wszystkim wiele książek Herberta George'a Wellsa, autora m.in. „Wehikułu czasu", „Wojny światów", „Wizji przyszłości", a także „Nowy wspaniały świat" Aldousa Huxleya i „My" Jewgienija Zamiatina.

Również dlatego ostatnia książka Orwella wieńczyła lata przemyśleń, doświadczeń i lektur na temat systemów politycznych i utopii. Pierwotnie pisarz dał jej tytuł „Ostatni człowiek w Europie", co odnosiło się do głównego bohatera „Roku 1984" – Winstona Smitha, 39-letniego urzędnika w Ministerstwie Prawdy – małego trybiku w biurokratycznej machinie, który zajmuje się poprawianiem kolejnych wydań „The Timesa", by pasowały do aktualnej propagandowej linii partii. Winston fabrykuje kłamstwa, poprawia przemowy i usuwa nazwiska tych, którzy popadli w niełaskę. Działa zgodnie z obowiązującymi hasłami widocznymi na ścianach Ministerstwa: „Wojna to pokój/ Wolność to niewola/ Ignorancja to siła". Mając jednak dostęp do prawdy, mimo starań, nie może jej wymazać z własnej pamięci.

Orwellem inspirowała się m.in. Margaret Atwood, pisząc w 1985 roku „Opowieść podręcznej", nagrodzoną Bookerem

Sam Orwell uważał „Rok 1984" raczej za ostrzeżenie niż pesymistyczną przepowiednię przyszłości: „Nie wierzę w to, że społeczeństwo, jakie opisałem, powstanie, sądzę jednak, że (uwzględniając oczywiście to, że moja książka jest satyrą) coś podobnego mogłoby zaistnieć. Uważam też, że idee totalitarne wszędzie zapuściły korzenie w umysłach intelektualistów, dlatego też podjąłem próbę doprowadzenia tych idei do ich logicznych konsekwencji. Fabuła utworu osadzona jest w Wielkiej Brytanii, pragnąłem bowiem podkreślić, że społeczeństwa anglojęzyczne nie są w sposób naturalny lepsze od jakichkolwiek innych oraz, że totalitaryzm, jeśli nie będziemy go zwalczali, może powszechnie zatriumfować" – pisał Orwell w oświadczeniu, opublikowanym w czasopiśmie „Life" 25 lipca 1949 roku.

Choć „Rok 1984" miał swoich krytyków, jak Milan Kundera, który twierdził, że to jedynie „myśl polityczna przebrana za powieść", to jednocześnie stał się inspiracją dla wielu twórców książek, filmów, sztuk teatralnych, programów telewizyjnych, kampanii reklamowych i wyborczych. Dorian Lynskey konkluduje, że „Rok 1984" jest dziełem sztuki i sposobem na odczytywanie świata.

Przykładów jest wiele. Orwellem inspirowała się m.in. Margaret Atwood, pisząc w 1985 roku „Opowieść podręcznej", nagrodzoną Bookerem. Kanadyjska pisarka stworzyła ponurą wizję fikcyjnego państwa przyszłości pod rządami dyktatury, która prawa obywateli, zwłaszcza kobiet, redukuje do zera. Ta antyutopia skupiona na ucisku kobiet, zyskała dużą popularność i doczekała się w 1990 roku adaptacji filmowej na podstawie scenariusza Harolda Pintera w reżyserii Volkera Schlöndorffa. W 2017 roku na jej podstawie powstał amerykański serial.

Anthony Burgess, autor „Mechanicznej pomarańczy", w jednej ze swych kolejnych książek – „Rok 1985" – napisanej w końcu lat 70. XX wieku, także nawiązywał do Orwella. W pierwszej części zawarł eseje na temat „Roku 1984", odczytując powieść Orwella jako karykaturę powojennej Wielkiej Brytanii. A drugiej części nadał formę antyutopijnej powieści o Zuklandii (nazwa ta jest aluzją do Zjednoczonego Królestwa, czyli UK). Jednak u Burgessa inaczej niż w Oceanii Orwella nie jest to państwo totalitarne, ale państwo słabe, pogrążające się w chaosie, które destabilizują różne grupy – od gangów młodzieżowych do związków zawodowych.

Od literatury do popkultury

Wielokrotny kandydat do Nobla Haruki Murakami już w tytule powieści „1Q84", powstałej w latach 2009/2010, przywoływał Orwella, bo po japońsku Q i 9 brzmią tak samo, ale mimo to skonstruował zupełnie inną opowieść o równoległych światach i sektach religijnych, opierając się po części na historii sekty Aum Najwyższa Prawda, która w 1995 roku dokonała zamachu terrorystycznego w tokijskim metrze.

Artyści popkultury również często przywoływali Orwella, aby manifestować sprzeciw wobec otaczającej rzeczywistości. Stevie Wonder na płycie „Talking Book" z 1972 roku umieścił protest song „Big Brother": „Twoje imię brzmi »Wielki Brat«/Twierdzisz, że oglądasz mnie w telewizji/Widzisz idącego donikąd/ Twoje imię brzmi »Wielki Brat«/Twierdzisz, że jesteś zmęczony moimi protestami...". Dla Steviego Wondera Wielki Brat zapewne miał twarz Nixona, ówczesnego prezydenta USA.

A John Lennon w znanym utworze „Only People" z 1973 roku refrenowo powtarzał wers „Nie chcemy sceny z Wielkim Bratem...". Lennon opowiadał się w ten sposób po stronie kontrkultury i utopijnych nadziei, że można stworzyć lepszy świat.

Dorian Lynskey, autor „Ministerstwa Prawdy", które ukazało się u nas właśnie w tłumaczeniu Grzegorza Kuleszy, jest krytykiem muzycznym piszącym m.in. dla „Guardiana" i „ Observera" . Ma też w dorobku książkę „33 Revolutions per minute: A History of Protest Songs". Nic więc dziwnego, że świetnie orientuje się w popkulturze. Szczegółowo opisuje zwłaszcza obsesję Davida Bowiego na punkcie powieści Orwella.

Bowie chciał w latach 70. na podstawie „Roku 1984" zrealizować rockowy musical, by wyrazić w nim swoje pesymistyczne spojrzenie na świat, pogłębiane przez kryzys i stagnację ekonomiczną w Wielkiej Brytanii lat 70. A także rozczarowanie wschodnią Europą, którą zobaczył, podróżując z tournée po Japonii do Londynu pociągiem przez breżniewowską Moskwę i podzielony Berlin. Przejechał wtedy przez pogrążoną w ciemnościach Warszawę, na stacji Gdańska wyszedł z pociągu na spacer, co stało się kanwą jego kompozycji „Warszawa", nawiązującej do kupionej na placu Komuny Paryskiej (dziś plac Wilsona) płyty zespołu Śląsk. „Podczas podróży przez Rosję myślałem: cóż, takie wrażenie pewnie robił faszyzm" – skomentował później.

Bowiemu nie udało się zrealizować musicalowego projektu, bo nie wyraziła na to zgody Sonia Orwell, druga żona autora „Roku 1984". Zamiast musicalu, Bowie wydał więc album „Diamond Dogs", o którym mówił, że to polityczna płyta i spojrzenie wstecz na lata 60. i 70.

Orwellomania

Günter Grass twierdził, że cała dekada lat 80. to dekada Orwella. Kulminację jego popularności niewątpliwie przyniósł rok 1984, gdy wszyscy chcieli sprawdzić, na ile projekcja przyszłości Orwella się spełni.

W 1984 roku jej sprzedaż na całym świecie osiągnęła blisko 4 miliony egzemplarzy w 62 wydaniach językowych (już dekadę wcześniej miała milionowe nakłady). Wydawnictwo Penguin ogłosiło 1984 rokiem książki Orwella i powieść nie schodziła z list bestsellerów. Tam, gdzie można było czytać ją swobodnie, na pewno panowała wolność, a więc wizja Orwella nie spełniła się w najczarniejszym wariancie.

W Polsce książka funkcjonowała w drugim obiegu, bo oficjalnie była zakazana do 1989 roku. Mimo tych ograniczeń wielu czytelników, żyjących we wschodniej Europie, czytało już wtedy tę powieść w powielaczowych wydaniach i za litewskim poetą Thomasem Venclovą mogło powiedzieć, że książka zmieniła nasze życie, otwierając nam oczy na mechanizmy komunistycznej władzy.

Wydawnictwo Penguin ogłosiło 1984 rokiem książki Orwella i powieść nie schodziła z list bestsellerów

W bloku wschodnim zdarzały się zarazem osobliwe próby nadania jej odwróconych propagandowych znaczeń. „Literaturnaja Gazieta" wyjaśniała, że Wielki Brat to Ronald Reagan, a publicyści „Nowoje Wriemia" dowodzili, że „Rok 1984" jest ostrzeżeniem dla społeczeństw burżuazyjno-demokratycznych, w których obowiązuje militaryzm i zwalczanie praw człowieka. Paradoks tych wypowiedzi potęgował fakt, że oficjalnie książka była w Związku Radzieckim niedostępna.

Tymczasem na Zachodzie trwała prawdziwa orwellomania, która też czasem przybierała zaskakujące formy, jak w spocie reklamowym w reżyserii Ridleya Scotta, powstałym na premierę Apple Macintosha Steve'a Jobsa w 1984. Pojawiały się w nim odwołania do Orwella (Wielki Brat przemawiający do zmechanizowanego tłumu) skontrastowane z komentarzem narratora „24 stycznia Apple Computer zaprezentuje Macintosha. I zobaczycie, dlaczego rok 1984 nie będzie taki jak »Rok 1984«" . Reklama w przeciwieństwie do książki Orwella sugerowała więc optymistyczny rozwój technologii i nowych mediów, gdy teleekrany, z których obywateli śledził w powieści Wielki Brat, służyły wzmocnieniu społecznej kontroli i zniewoleniu mas.

Dodajmy, że w Polsce przeżywającej katastrofę po stanie wojennym Maanam wydał katastroficzny album „Nocny patrol" z kompozycją „1984". Orwellowskie metafory mnożył Grzegorz Ciechowski, pisząc teksty dla Republiki, której kostiumy były aluzją do Orwella, a także na płyty solowe.

Orwell XXI wieku

W 1989/90 roku mogło się optymistycznie wydawać, że po upadku komunizmu świat nie jest już i nie będzie orwellowski. Zwycięstwo demokracji na wschodzie Europy zdawało się symptomem „końca historii", a powieść Orwella można było uznać za tekst przeszłości. Jak oceniał Timothy Garton Ash na początku XXI wieku: „Świat roku 1984 skończył się w 1989 roku".

Tymczasem zainteresowanie Orwellem nie tylko nie osłabło, ale zyskało jeszcze nowe konteksty.

W Holandii w 1999 roku narodziło się telewizyjne reality show „Big Brother" i wkrótce format ten zyskał międzynarodową popularność. Ochotników do życia przez 24 godziny na dobę w oku kamer, a także spotkań w „pokoju zwierzeń" nie brakowało. Rzekoma zabawa z odwołaniami do Orwella służyła kreowaniu w mediach nowych popkulturowych idoli. Każdy mógł nim zostać. Jednocześnie ten nie do końca serio eksperyment poprzedzał rzeczywisty wzrost znaczenia mediów społecznościowych, internetowych celebrytów, a także rozwój inwigilacyjnych metod w komunikacji sieciowej, nawet jeśli Orwell internetu nie przewidział.

„Ministerstwo Prawdy. Biografia Roku 1984 Orwella" Lynskey opublikował w 2019 roku (polska edycja – Wydawnictwo Czarna Owca). W tamtym czasie aktualność książki widział szczególnie poprzez rozprzestrzeniające się fake newsy, fakty alternatywne i fabryki trolli w sieci, wykorzystywane do celów politycznych za prezydentury Donalda Trumpa. Lynskey z ironią przypomina, że „Washington Post" obliczył, że Trump wygłosił dziewięć tysięcy czternaście fałszywych stwierdzeń podczas pierwszych siedmiuset siedemdziesięciu trzech dni sprawowania urzędu. Autor podkreśla jednocześnie, że Orwell w swej książce opisał świat zbudowany na kłamstwie po to, by bronić prawdy, gdyż uważał, że to ona najskuteczniej chroni przed zniewoleniem.

W tym roku W.A.B. wydało „Rok 1984" w nowym polskim przekładzie Doroty Konowrockiej-Sawy, co także wydaje się znaczącym sygnałem nieprzemijającej aktualności Orwella. Dotychczas mieliśmy dwa kanoniczne przekłady – Juliusza Mieroszewskiego z 1953 roku, który ukazał się na emigracji w Instytucie Literackim w Paryżu i był podstawą drugoobiegowych wydań krajowych, oraz Tomasza Mirkowicza z 1988 roku, uważany za literacko znakomity.

Najśmielszą zmianą, jakiej Dorota Konowrocka-Sawa dokonała w przekładzie, jest zastąpienie Wielkiego Brata – Starszym Bratem. W posłowiu tłumaczka wyjaśnia, że poszła za oryginałem, bo w angielskim „Big brother" znaczy po prostu „starszy brat". Można się z tym zgodzić, jak i przeciwstawić, bo w zbiorowej świadomości mamy głęboko zakodowanego „Wielkiego Brata" jako wszechwładnego przywódcę, co wśród starszych wywołuje także skojarzenia z wasalnymi relacjami PRL wobec Związku Radzieckiego. Takie określenie było w tłumaczeniu Juliusza Mieroszewskiego i Tomasza Mirkowicza. Nawet w języku potocznym utrwaliło się powiedzenie „Wielki Brat patrzy na nas". Ale jest też prawdą, że w przekładach na inne języki funkcjonuje wymiennie Wielki i Starszy Brat (jak np. w niemieckim) albo wyłącznie Starszy Brat (np. w szwedzkim). Stylistyka najnowszego przekładu zarazem akcentuje dobitność języka Orwella.

Dorota Konowrocka-Sawa pytana o aktualność „Roku 1984" dzisiaj mówi „Plusowi Minusowi": – Książka cały czas jest interesująca, bo temat władzy – jak daleko może się posunąć i co może nam zrobić – męczy ludzi od początku literatury. Wszyscy, co jakiś czas, czujemy się bezbronni, poddani wpływom, którym trudno się oprzeć. Wiemy, że istniał Związek Radziecki i inne systemy totalitarne, które były w stanie napuścić jednych obywateli na drugich, objąć kontrolą, zmusić do milczenia, zdławić opór. Ale to nie oznacza, że w roku 2021 funkcjonujemy w takiej rzeczywistości, jaką opisał Orwell. Zbyt łatwo ferujemy wyroki, że on wszystko przewidział. Powiedziałabym, że dziś jest mało krajów, które mają Starszego Brata na szczycie. Obserwujemy natomiast inne zjawisko: dyscyplinujemy się nawzajem z pomocą języka, tworząc różne grupy nacisku. Związane jest to prawdopodobnie z pojawieniem się mediów społecznościowych oraz tym, że więcej grup może uzyskać wpływ na współobywateli, żeby kształtować ich postawy, język czy dążyć do dławienia debaty.

Jakkolwiek by było – „Rok 1984" ma przed sobą kolosalną przyszłość. Niestety.

W fascynującej książce Dorian Lynskey opisuje okoliczności, w jakich George Orwell w 1948 roku pisał swoją najsłynniejszą książkę, i docieka, dlaczego nieustannie do niej wracamy. Dlaczego pozostaje aktualna, choć świat się zmienia, a wraz z nim interpretacje tej wielkiej antyutopii. Najczęściej uważa się ją za opis państwa totalitarnego wzorowanego na reżimie sowieckim, mimo że Orwell nigdy w Rosji nie był i umieścił akcje powieści w Londynie, a nie w Moskwie. De facto uniwersalność książki dla nas, współczesnych czytelników, wynika z syntezy wielu doświadczeń XX i XXI wieku, przede wszystkim totalitaryzmów, ale też wynaturzeń władzy, ideologii i propagandy, języka, społecznych manipulacji i kontroli poprzez nowe i przyszłe technologie.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi