No gender w modzie. Masowy klient tego nie kupi

Mężczyzna w sukience? Dogmat płci – zdawałoby się najbardziej niepodważalny i najtrudniejszy do obalenia – zaczyna się chwiać. No gender, płeć neutralna, powoli wdrukowuje się w świadomość młodego pokolenia. Pod światłym przewodnictwem mody.

Publikacja: 01.10.2021 10:00

Różnica między ubraniem damskim i męskim staje się coraz bardziej płynna. Co było widać choćby na ze

Różnica między ubraniem damskim i męskim staje się coraz bardziej płynna. Co było widać choćby na zeszłorocznym Paris Fashion Week i pokazie JW Andersona

Foto: Gamma-Rapho/Getty Image, Victor VIRGILE

Nawet nałogowi oglądacze gali celebryckich z różnych stron świata, otrzaskani z ekstrawagancjami show-biznesu, mogli się zdziwić tym, co zobaczyli 12 września na scenie podczas uroczystości rozdania nagród MTV w Nowym Jorku.

Smoking dla panów, długa suknia dla pań? Proszę zapomnieć o tych anachronicznych mundurkach. Teraz, żeby zostać zauważonym, trzeba ubrać się inaczej. W świecie muzyki pop wyróżnić się nie jest łatwo. Nie bawmy się w półśrodki, półcienie. Na brooklińskiej imprezie widać było intensywny wysiłek artystów zmierzający do zaprezentowania nowoczesnego spojrzenia na kwestię płci. Granica męski/żeński dawno została przekroczona. Mamy w końcu równość, czyż nie? Więc niby dlaczego facet ma być w garniturze?

Trzeba podejść do tego w nowy sposób. Na przykład tak jak amerykański aktor Billy Porter. Wystąpił w garniturze ze srebrnej lamy, do tego buty na wysokich (różowych) platformach, sztuczne rzęsy, mocny makijaż oczu. Australijski kompozytor i aktor Troye Sivan także reprezentuje innowacyjne podejście do garnituru. Długie spodnie i marynarka to przesada. Zestaw czarny top i bermudy wydaje się wystarczający. Czytaj: wąski pasek materiału przysłaniający kawałek wygolonego torsu, do tego szorty. Deklarację zerwania z tradycją ogłasza influencer filipiński Bretman Rock – suknia tunika z materiału w zebrę, duży dekolt, lakierowane buty muszkieterki do połowy uda, fryzura na pazia, makijaż. Na całość poszedł również raper Lil Nas X – fiołkowy sukniogarnitur z dekoltem i długim trenem, długie kolczyki w uszach, całość projektu Atelier Versace. Dla rapera to nie pierwszyzna: przedtem również widywano go w spódnicy. Kanadyjski muzyk Shawn Mendes wybrał wersję soft: biały luźny garnitur, zamiast koszuli tylko top z dużym dekoltem.

Zmiękczenie stylu

Zaskoczenie? Niezupełnie. Moda przygotowuje nas do tego od dawna. Różnica między ubraniem damskim i męskim staje się coraz bardziej płynna. Różni się jeszcze sposób zapinania, choć i tu można się pomylić. Ale fason, krój? Od kiedy męskie marynarki stały się wąziutkie w ramionach i w klatce piersiowej, kolorowe, z wzorzystymi podszewkami, dziewczyna będzie w nich wyglądać nie gorzej niż facet. Sweterki dopasowane i krótkie. A spodnie? Gdy kupuję dżinsy, nie pytam, czy są damskie, wybieram tylko odpowiedni fason. Podział damski, męski zatarł się też w butach sportowych. Sportowe buty New Balance, Nike może nosić każdy – on, ona, dziecko. W męskim dziale generalnie znajduje się dzisiaj to wszystko, co w damskim – biżuteria, szaliki, szale i apaszki, torby.

Różnica między ubraniem damskim i męskim staje się coraz bardziej płynna

Zmiękczenie stylu męskiego, jego fuzja z damskim zaczęły się w połowie lat 90. Wtedy nowym zjawiskiem na mapie społecznej Zachodu stali się mężczyźni metroseksualni. Miejscy single, nie geje, lecz hetero, używający kosmetyków, dbający o urodę, modnie ubrani. Na nich nastawiali się handlowcy, dla nich męskie linie uruchomiła większość firm kosmetycznych. Zjawisko po jakimś czasie spowszedniało i wtopiło się w obyczajowość. Ale metroseksualni stali się kamieniem, który uwolnił lawinę. Uruchomili eksplozję męskiej mody, połączono z jej feminizacją. Przez ostatnią dekadę mężczyzna wyjął koszulę na wierzch, zrzucił krawat, zaczął nosić T-shirt do marynarki, odważył się na różowe koszule, klapki japonki, biżuterię... Polubił torby o fasonach podobnych do damskich. Zaczął nosić biżuterię: bransoletki, naszyjniki, pierścionki. Pozbył się za dużych marynarek, workowatych spodni. Krawat zastąpił barwnym, szerokim szalem. Bardzo wąskie ubrania, które pod koniec lat 90. wylansował Hedi Slimane, męski projektant Diora, przestały być ekstrawagancją, przeszły do głównego nurtu.

W roku 2015 luksusowy dom towarowy w Londynie otworzył trzypiętrową przestrzeń agender z ubraniami pozbawionymi cech płci. Było tam 40 marek. W podobnym czasie Zara wprowadziła pierwszą kolekcję no gender pod etykietą Ungendered. Kolekcja rzeczy podstawowych, tzw. basic.

Słabe płcie

Zaczynało się niewinnie. Sufrażystki i emancypantki pożyczały od mężczyzn krawaty, na więcej nie miałyby odwagi. Czasy jeszcze do tego nie dojrzały. O spodniach nie było mowy – w krawacie wyglądało się wystarczająco poważnie. Garnitur Marleny Dietrich w latach 30. był nie tyle manifestem emancypacyjnym, co prowokacją rzuconą w stronę ówczesnych dam w sukniach do połowy łydki. Jednak spodnie dla dam musiały sporo poczekać, zanim weszły do szerokiego obiegu. Jeszcze w połowie lat 60. przebijały się z trudem.

Czytaj więcej

Od Kate Moss do Maye Musk. Co się ma nam podobać

Jednak proces zacierania się różnic trwa od początku XX wieku nieprzerwanie, choć w tempie nierównomiernym. W ostatnich dwóch dekadach się nasilił. Teren przygotowują kampanie reklamowe i magazyny mody, które raz po raz testują odporność widza na podważanie „stereotypów". Dogmat płci, zdawałoby się najbardziej niepodważalny i najtrudniejszy do obalenia, zaczyna się chwiać. Okładki i strony pism zapełniają dziewczyny z krótkimi włosami, wąskimi biodrami, bez biustów oraz długowłosi chłopcy pozbawieni muskulatury i owłosienia na klatce piersiowej. Jedni i drudzy podobnie ubrani, o podobnym łagodnym i nieobecnym wyrazie twarzy. Już w roku 1994, oglądając reklamę perfum CK One Calvina Kleina, miało się wrażenie, że mamy do czynienia z jedną tylko płcią. Potem na naszych oczach odbywała się konfuzja wyróżników i cech, które tradycyjnie definiowały role i ciało. Mick Jagger, Marc Jacobs, David Bowie... Pojęcia „mężczyzna" i „kobieta" się krzyżowały. Zmodyfikowano również tradycyjną rolę mężczyzny i kobiety. Słaba płeć? Nie, to obie płcie są słabe.

Na polskim gruncie „otwarta" postawa nie jest jeszcze normą. Zdarza się w środowisku popkultury – w sukienkach i z makijażem występują wokaliści Michał Szpak czy Madox vel Michał Majewski, niejednoznaczne stylizacje lubi tancerz Michał Piróg. Na razie ta moda nie przekroczyła niszowego kręgu ludzi estrady.

Jednak ten, kto robi zakupy w popularnych internetowych sieciach Uniqlo, H&M czy Zara, z pewnością zauważył, jak bardzo forsują one trend zacierania różnic między płciami. Niektóre marki, jak szwedzka Acne czy sfrancuziały Japończyk Yohji Yamamoto, od dawna projektują stroje „neutralne" płciowo. Wśród modeli prezentujących ubrania w sklepach internetowych trudno odróżnić dziewczyny od chłopców. Włosy dawno przestały być wyznacznikiem – warkocz czy włosy do pasa noszą także mężczyźni. Modele obu płci mają łagodny wyraz twarzy, brak biustu i bioder, drobną budowę ciała. Nowy człowiek no gender powoli wdrukowuje się w świadomość młodego pokolenia. Stare jakoś na razie nie daje się przekonać.

Język inkluzywny

Maskulinizacja damskiego ubrania trwa od dawna. Ale szło to w jedną stronę: kobiety brały kolejne rzeczy z męskiej garderoby, bo były one wygodne, praktyczne. Chanel wzorowała się na garderobie angielskiego kochanka Boya Capela – tweedy, spodnie, obszerne swetry, dżerseje.

Mężczyźni zachowywali stoicki spokój. Babskie ubranie? O nie. W latach 80. znany francuski projektant Jean-Paul Gaultier chciał namówić facetów na spódnice, ale bez sukcesu. 40 lat później nowe pokolenia patrzą już na sprawę inaczej.

Czy zatarcie granic między mężczyzną i kobietą jest zatem nieuchronną przyszłością mody?

I trudno się temu dziwić. Dzieje się to w czasach, kiedy trzecia płeć, czy też tzw. neutralność płciowa, wchodzi śmiało do innych obszarów życia codziennego. Przy wypełnianiu formularzy (ostatnio np. w kolejce po bilety do Centrum Pompidou) coraz częściej pojawia się rozróżnienie: mężczyzna, kobieta, inne. Epidemia zmiany płci wśród nastolatków w szkołach średnich wzbudza niepokój lekarzy i psychologów. Toalety powoli pozbywają się odwiecznego kółka i trójkąta, w samolotach niektórych linii (Air Canada) zabrania się używać powitania: ladies and gentlemen. Pojawiają się próby, na razie ostrożne, wprowadzenia trzeciego rodzaju także do języka. Już w 2008 r. Parlament Europejski przyjął wielojęzyczne wytyczne dotyczące języka „neutralnego płciowo". Zawierają one, jak mówi komunikat na stronie PE, „praktyczne porady we wszystkich językach urzędowych dotyczące stosowania równościowego i inkluzywnego języka". Cokolwiek to znaczy. Przy tym wszystkim ubranie staje się tylko zewnętrznym objawem i nieuchronnym następstwem tego wszystkiego, co dzieje się w społeczeństwie.

Potwierdza to Pierre-François Le Louët, szef agencji Nelly Rodi, jednego z największych na świecie biur trendów oraz Francuskiego Związku Krawiectwa Damskiego. „Moda no gender to tylko obraz epoki. Płynność upodobań dotyczących garderoby stała się już wystarczająco silna, aby stworzyć rynek dla nowego pokolenia, dla którego określić się jako chłopiec czy dziewczyna nie jest już problemem. Można pozostać mężczyzną, ubierając się jak kobieta i odwrotnie. Pokolenie milenialsów ma już za sobą ten problem. Oni definiują się za pomocą innych wartości: przyjaźni, zaangażowania, stosunku do pracy, ekologii" – mówił niedawno dziennikowi „Le Figaro".

Czy zatarcie granic między mężczyzną i kobietą jest zatem nieuchronną przyszłością mody? Ważna dla mody męskiej impreza, florenckie Pitti Immagine Uomo, również wydaje się na to wskazywać. Nowa przestrzeń tego wielkiego pokazu mody męskiej nazywa się Open i przeznaczona jest właśnie dla kolekcji przekraczających granice między płciami. „Marki, które prezentują się na Open, stawiają na podejście płynne, otwarte. Mogą je nosić zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jest wiele niuansów, aby określić tę rewolucję kulturalną, która charakteryzuje pokolenie tzw. urban dwellers. Oni żyją w dużych miastach, podróżują, interesują się nowościami. Kupują rzeczy w second-handach. Dla nich odróżnienie: męski, damski nie ma już znaczenia" – podkreślał w wywiadzie dla „Corriere della Sera" Raffaello Napoleone, dyrektor Pitti Uomo.

Wpadać w panikę nie ma co. Jednak jest faktem, że o ile my kobiety zaadaptowałyśmy (nie bez problemów) spodnie, marynarki, męskie (prawie) półbuty, o tyle w drugą stronę to tak nie działa. Mężczyzna w szpilkach i w sukience to wciąż szok kulturowy. Nie do przyjęcia w naszej tradycji ubioru, w której męski strój od dawna jest wyraźnie zdefiniowany: spodnie plus marynarka. Trudno będzie to zmienić. Ale nie takie dogmaty kulturowe już padły.

Potwierdzenie, nie przekroczenie

Czy rzeczywiście w przyszłości nie będziemy się niczym różnić, powstanie trzecia płeć? – pytam Janusza Noniewicza, szefa Katedry Mody warszawskiej ASP. – Myślę, że jeśli chodzi o sposób ubierania się, o nasze nawyki odzieżowe, o codzienną praktykę, to podział na modę męska i kobiecą nie jest specjalnie zagrożony. Zmieniać się może to, jak ta męskość czy kobiecość jest realizowana w sposobie ubierania się. Takie zmiany zachodzą w historii mody nieustannie. Ale dzieje się to stopniowo i uzależnione jest nie tyle od decyzji projektantów, gwiazd, artystów, ile od zmian, jakie zachodzą w kulturze, w społeczeństwie, w polityce. W rozumieniu roli, jakie mężczyźni i kobiety pełnią w świecie. Nie spodziewałbym się tego, że raptem, pewnego dnia mężczyźni zaczną nosić damskie ubrania. Choć poszczególne elementy, raczej drobne niż całe sylwetki, będą te granice przekraczać, w jedną i drugą stronę. Tak się dzieje z kolorami, wzorami, krojami, wykończeniami, akcesoriami itd. Nie wydaje mi się natomiast, by doszło tu do jakiejś nagłej i niespodziewanej rewolucji pod wpływem ekscentrycznego stylu ubierania się jakiejś gwiazdy muzyki czy popkultury. To, że piosenkarz czy aktor ubiera się w suknie czy spódnice, nawet zrobione specjalnie dla niego, jest jednak manifestacją, przekroczeniem, kostiumem. Nie tego my – społeczeństwo – szukamy w modzie na co dzień. My chcemy w naszych ubraniach czuć się bezpieczni. W naszym codziennym ubieraniu się szukamy raczej potwierdzenia niż przekroczeń.

Oczywiście, pojawia się w strefie rynkowej, sprzedażowej tendencja do tworzenia ubrań „no gender", czyli pozbawionych wyrazistych odniesień do płci, gdyż w wyniku zmian kulturowych pojawiła się duża grupa odbiorców mody, która chce identyfikacji poza ścisłym podziałem na męskość i kobiecość. Ale są to raczej ubrania, które wymykają się sztywnym podziałom na to, co męskie i kobiece, a nie na zamianie miejsc, na przebieraniu mężczyzn za kobiety, a kobiet za mężczyzn. Moda potrzebuje ekscentryków, bo oni nadają jej wyrazistość, robią rzeczy nie do pomyślenia, pokazują jej barwność, jej możliwości. Robią z niej spektakl, dzięki któremu wywołuje emocje. Ale to jest show. Lubimy popatrzeć, ale nie chcemy zamieniać w show naszego codziennego życia.

Nawet nałogowi oglądacze gali celebryckich z różnych stron świata, otrzaskani z ekstrawagancjami show-biznesu, mogli się zdziwić tym, co zobaczyli 12 września na scenie podczas uroczystości rozdania nagród MTV w Nowym Jorku.

Smoking dla panów, długa suknia dla pań? Proszę zapomnieć o tych anachronicznych mundurkach. Teraz, żeby zostać zauważonym, trzeba ubrać się inaczej. W świecie muzyki pop wyróżnić się nie jest łatwo. Nie bawmy się w półśrodki, półcienie. Na brooklińskiej imprezie widać było intensywny wysiłek artystów zmierzający do zaprezentowania nowoczesnego spojrzenia na kwestię płci. Granica męski/żeński dawno została przekroczona. Mamy w końcu równość, czyż nie? Więc niby dlaczego facet ma być w garniturze?

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Plus Minus
Przydałaby się czystka