Zaczyna się XVIII Międzynarodowy Konkurs Chopinowski. W realiach XXI wieku, w świecie goniącym za nieustannymi nowościami nie poddaje się on upływowi czasu. Wprawdzie wyjątkowo odbędzie się z rocznym poślizgiem (poprzedni zdarzył się 65 lat temu, gdyż trwała powojenna odbudowa Filharmonii Warszawskiej), to jednak wszystkie inne składniki pozostają niezmienne. Co pięć lat koncert rozpoczyna się 2 października, niezależnie od tego, jaki jest to dzień tygodnia, a nazwiska laureatów poznajemy późnym wieczorem lub wręcz w nocy 20 października. Składa się z trzech etapów oraz finału, w każdym uczestnicy grają nieznacznie jedynie modyfikowane co parę lat zestawy utworów Chopina, a wszelkie nieśmiało zgłaszane w przeszłości postulaty, by dodać do nich muzykę innych kompozytorów, są szybko i stanowczo odrzucane.
Szczycimy się, że to jedyny monograficzny konkurs muzyczny na świecie i jeden z najstarszych, ale pierwszeństwo należy do słynnego kompozytora rosyjskiego Antona Rubinsteina, który w 1890 roku wymyślił i – co ważne – sfinansował w Petersburgu międzynarodowy konkurs pianistyczny. Do wybuchu I wojny światowej odbywał się co pięć lat i wylansował takie muzyczne sławy XX wieku, jak Ferruccio Busoni, Wilhelm Backhaus czy Artur Rubinstein. Po rewolucji bolszewickiej pomysł zarzucono, a komunistyczna władza radziecka dopiero w połowie lat 50. – zapewne także pod wpływem sukcesów chopinowskiej imprezy w Polsce – doceniła siłę propagandową takich przedsięwzięć i powołała do życia konkurs im. Piotra Czajkowskiego, i to od razu w kilku kategoriach muzycznych.
Dowodzi to niewątpliwie, że elitarne konkursy mogą pełnić wielorakie role, a nagradzanie w nich wyjątkowych młodych talentów jest tylko jednym z nich. Przykładem są także różnorakie funkcje, jakie pełnił na przestrzeni lat Konkursu Chopinowskiego, ciekawie omówione w wydanej właśnie publikacji „Chopinowskie igrzysko" autorstwa badaczy z Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego.
Pierwsza część konkursowej historii rozegrała się w 20-leciu międzywojennym i to był etap sprawdzania wymyślonej koncepcji. Wszystko zaś rozpoczęło się od sportu. Myśl o zorganizowaniu Konkursu Chopinowskiego zrodziła się w roku 1925. „W tym czasie niezbyt odległym od zakończenia I wojny światowej młodzież ogromnie pasjonowała się sportem. Sposób jej myślenia i podejścia do życia był na wskroś realistyczny – wspominał prof. Jerzy Żurawlew, którego gnębiła myśl, iż muzyki Chopina świat nie doceniał. – Obserwując młodzież, jej zapał do wyczynów sportowych, znalazłem w końcu rozwiązanie – konkurs!". Jeśli zatem ktoś ma za złe, że to chopinowskie święto przypomina rozgrywki sportowe, niech pamięta, że o to także chodziło pomysłodawcy konkursu.
Pierwszy konkurs odbył się więc w końcu stycznia 1927 roku. Był skromny, wzięło w nim udział 26 pianistów z ośmiu krajów (w tym 16 Polaków i czterech Rosjan). Pięć lat później zgłosiło się już prawie cztery razy więcej kandydatów, reprezentujących 18 krajów. Przewodniczący jury został obdarowany dzwonkiem, którym mógł przerywać grę, gdy pianista okazał się nieudolny. To pierwszy, ale nie ostatni eksperyment przeprowadzony na jurorach. W 1949 roku oddzielono ich od pianistów specjalną zasłoną, by nie mogli zobaczyć, kto występuje. Nie znali również nazwisk, lecz jedynie numery, w ten sposób chciano zapobiec faworyzowaniu przez poszczególnych jurorów swoich wychowanków. Z tego pomysłu szybko jednak zrezygnowano.