Simone Biles, od lat najlepsza gimnastyczka świata, żelazna kandydatka do tytułu największej gwiazdy igrzysk w Tokio i niezaprzeczalna ikona amerykańskiego sportu poczuła ostateczne zagubienie podczas pierwszego skoku finału olimpijskich zawodów drużynowych. Kręcąc obroty w powietrzu, dobrze wiedziała, że nie jest sobą, że straciła to niezwykłe uczucie kontroli nad lotem, poczuła, że coś odjęło jej pewność siebie i radość z prezentowania niesamowitych umiejętności, którymi od lat zachwycał się świat.
Już parę dni wcześniej czuła się daleka od ideału. Zaczęła, jak mówiła, „walczyć z tymi wszystkimi demonami" i nie mogła ich powstrzymać. Nie przepędziła w Tokio myśli nawet o tym, że właściwie nie wie, po co ona, czterokrotna złota medalistka z Rio de Janeiro, pojawiła się w Ariake Gimnastics Centre.
Podczas niedzielnych kwalifikacji pojawiły się sygnały, że może nie być sobą. Ćwiczyła dobrze, ale nie perfekcyjnie. Potknęła się na równoważni, krzywiąc się, gdy zeszła z przyrządu. W ćwiczeniach wolnych wyszła daleko poza granice maty. Przy lądowaniu po skoku też wypadła za matę. Następnego dnia opublikowała notatkę w mediach społecznościowych: „Wiem, że wstaję i otrzepuję się, sprawiam wrażenie, jakby presja nie miała na mnie wpływu, ale cholera, czasami jest to tak trudne, że ho, ho! Igrzyska to nie żarty!"
Gdy we wtorek w konkursie drużynowym niezbyt dobrze wylądowała, robiąc w skoku półtora salta zamiast 2,5, podeszła do koleżanek i trenerki, by hamując łzy, powiedzieć, że nie może dalej startować, nie da rady, że nie chce stać się obciążeniem dla drużyny. I poszła do szatni. Dzień później podała, że po „dalszej ocenie medycznej" nie wystartuje już w tych igrzyskach, bowiem pragnie się skoncentrować na własnym zdrowiu psychicznym.
To wyznanie wymagało odwagi: kilka lat temu taka rezygnacja z udziału w zawodach olimpijskich wydawałaby się niemożliwa. Pozycja Biles w amerykańskim i światowym sporcie jest zbyt ważna, by lekceważyć jakiekolwiek jej słowo. Simone dodała zaś jeszcze jeden istotny argument za tym, by nie milczeć o swej słabości: – Mówienie o niej będzie miało większy efekt wstrząsowy niż zdobycie wielu złotych medali.