W lipcu 1944 r. wynajął tzw. letnisko w Komorowie, dokąd wywiózł całą rodzinę. – Wejście do powstania to była sprawa honoru. Miał świadomość, że idzie na śmierć. Nie wierzył w powodzenie powstania – dodaje jego córka.
„Dwie wrogie potęgi stoją po obu stronach. Nie wiem, na co nasi liczą. Mamy tylko dobre chęci. Broni i amunicji mamy 80 proc. mniej, niż może wynosić minimum do rozpoczęcia. To jest proste szaleństwo" – zapisała w pamiętniku słowa „Sławka" Janina Niwińska. I dodał: „ale dezerterem nie będę".
Wiaczesław w Powstaniu Warszawskim był zastępcą dowódcy 153. Plutonu 1. Kompanii Zgrupowania AK „Gurt". Walczył w Śródmieściu m.in. w okolicach Żelaznej, Marszałkowskiej, uczestniczył w walkach o dworzec główny.
Poległ 18 sierpnia 1944 r. w trakcie szturmu na bar Żywiec, który znajdował się przy Marszałkowskiej (dzisiaj na wysokości Rotundy PKO BP). Z tego miejsca Niemcy ostrzeliwali aleje Jerozolimskie.
„Oddział specjalny, złożony z 10 najodważniejszych żołnierzy pod dowództwem Romana (Jerzy Graczyk – red.) i Sławka, uderza na „Żywiec" (...) akcja trwa całą noc. Niestety kończy się niepowodzeniem. Niemcy są świetnie uzbrojeni. Ginie Roman, Sławek broni się rozpaczliwie na schodach, strzelając ze stena" – wspominała po latach Ludmiła Płochocka „Miła".
– W trakcie szturmu Niemcy rzucili granaty, z obydwu stron oberwały się schody. On został na podeście i ostrzeliwał się do końca, potem rozebrał stena i wrzucił go w gruz. Dopiero przy kolejnym szturmie na bar znaleziono jego zwłoki. Został pochowany na skwerze przy Chmielnej – dodaje pani Aleksandra.
„Przy zbitej z desek trumnie pełnią wartę por. Poraj i koledzy – uczestnicy akcji: Zawada, Bałtyk, Rybka, sanitariuszki, mieszkańcy pobliskich domów" – opisała Ludmiła Płochocka.
„Sławek" zostawił młodą wdowę z maleńką córeczką Aleksandrą (miała 16 miesięcy). Druga córka – Wiesława – urodziła się 8 miesięcy po jego śmierci. W archiwum rodzinnym zachowała się legitymacja na Elektryczną Kolej Dojazdową z Warszawy do Komorowa, jego ważność upływała 18 sierpnia 1944 r.
Wojnę przeżyły, oprócz żony podpułkownika Szymona – Wiery, także dzieci Wiaczesława i wdowa po nim. Po wojnie zapisała się na studia stomatologiczne w Poznaniu. – Została zdegradowana do poziomu żony „zaplutego karła reakcji" – wspomina jej córka Aleksandra.
Orest i Wiaczesław zostali ekshumowani w lutym 1945 r. Zostali pochowani na cmentarzu prawosławnym na Woli. Spoczywają w grobie, który jest także symboliczny miejscem spoczynku księdza Szymona i porucznika pilota Aleksandra. Grób znajduje się w pobliżu nagrobka niezwykle zasłużonego dla rozwoju Warszawy rosyjskiego generała i prezydenta Sokratesa Starynkiewicza.
W 2007 r. kapelan zabity w Katyniu został awansowany na stopień pułkownika. Pomnik upamiętniający Szymona i trzech jego synów został odsłonięty w listopadzie 2008 r. w pobliżu cerkwi na warszawskiej Pradze, naprzeciwko budynku liceum im. Władysława IV, do którego chodzili bracia Fedorońko.
W uroczystości wziął udział prezydent Lech Kaczyński. „To przykład wielobarwności naszej kultury i charakteru naszego narodu naszego narodu, który jest narodem w sensie historycznym i politycznym, a nie w sensie plemiennym" – powiedział wtedy Kaczyński.
Podobizna Szymona została umieszczona na ikonie w rosyjskiej prawosławnej Cerkwi Zmartwychwstania Chrystusa w Moskwie przed wejściem do Memoriału Katyńskiego. Jej fundament został poświęcony 7 kwietnia 2010 r. w trakcie wizyty premiera Donalda Tuska w Katyniu . Uczestniczył w tej uroczystości wraz z Władimirem Putinem.
Mniejszości w Powstaniu
W walce, która wybuchła 1 sierpnia 1944 r., historycy doliczyli się po stronie powstańców przynajmniej 20 narodów. Do walki przyłączyła się większość spośród 348 Żydów uwolnionych 5 sierpnia z obozu przy ul. Gęsiej (tzw. Gęsiówka) przez batalion „Zośka” a także Żydzi ukrywający się na terenie miasta, wśród nich byli członkowie Żydowskiej Organizacji Bojowej, którym udało się przeżyć powstanie w getcie.
Walczyli też Rosjanie i Ukraińcy. W grupie tej znaleźli się uciekinierzy z obozów jenieckich lub uwolnieni z więzienia na Daniłowiczowskiej. Byli też Australijczyk, Włosi, Francuzi, Holendrzy i lotnicy – Anglicy, Amerykanie, Kanadyjczycy.
Powstańcem był muzyk jazzowy Nigeryjczyk August Agbola O'Brown ps. Ali, walczący na Śródmieściu Południowym. W 535. Plutonie AK walczyli głównie Słowacy, ale byli też Czesi, Węgier, Ormianie i Gruzini. Pluton walczył pod dowództwem Mirosława Iringha „Stanko" w 1. kompanii batalionu „Tur". Żołnierze 535. oddziału nosili na ramionach opaski w barwach biało-niebiesko-czerwonym wraz z godłem Słowacji.
Liczną grupę stanowili także Węgrzy. Po części były to osoby mieszkające w przedwojennej Warszawie. W polskich szeregach walczyli też dezerterzy z armii niemieckiej. Jednym z nich był podoficer Luftwaffe Willy Lampe, który w Zgrupowaniu „Bartkiewicz" działał m.in. na ul. Królewskiej i uczył Polaków obsługi niemieckiej broni.
Publikacja realizowana w ramach projektu
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95