Plus Minus: Czy po napisaniu książki o tajnej historii skrytobójczych akcji izraelskich służb nie boi się pan mieszkać w Izraelu?
Nie. Od dłuższego czasu prowadzę walkę w obronie spraw, które uważam za słuszne, praw człowieka i wolności słowa. Od 25 lat walczę z cenzurą, która stara się ukryć niewłaściwe rodzaje postępowania. Nie zamierzam się teraz zatrzymać. Mam nadzieję, że izraelska demokracja jest na tyle silna i wyposażona w mechanizmy kontroli i równowagi, aby nie pozwolić, by dziennikarz był karany, gdy dobrze wykonuje swoją pracę.
Pisze pan, że w czasie pracy nad książką służby i armia próbowały panu uniemożliwić zdobywanie informacji. Oskarżano pana o szpiegostwo. Czy po ukazaniu się angielskiej wersji, bo jak rozumiem – hebrajskiej jeszcze nie ma, czuje się pan prześladowany czy niesłusznie krytykowany?
To wstydliwy dla mnie fakt, że nie ukazała się do tej pory wersja hebrajska – to w 100 procentach moja wina. Nie dokończyłem pisania na czas, pierwszą wersję angielską i hebrajską skończyłem w 2014 r. Na tym etapie były identyczne. Wydawnictwo Random House przypisało do wersji angielskiej trzech redaktorów. Do 2018 r. pojawiło się wiele nowych informacji dotyczących działań służb i trafiły one tylko do angielskiej.
W styczniu 2018 r., gdy książka ukazała się w USA, wydawało mi się, że na dokończenie hebrajskiej potrzeba miesiąca, góra dwóch. Jednak moje życie tak istotnie się od tej pory zmieniło, że nie zdążyłem. Książka odniosła sukces w USA, została przetłumaczona na 20 języków, prawa do realizacji serialu na jej podstawie sprzedano HBO, ja zostałem przy okazji producentem wykonawczym. Zostałem też na cały etat zatrudniony w „New York Timesie". Wszystko się w moim życiu zmieniło. Większość czasu spędzam w USA, nie było szansy na dokończenie wersji hebrajskiej. Mam nadzieję, że w ciągu paru miesięcy się ukaże – wzbogacona o nowe wydarzenia, takie jak wykradzenie przez Mosad tajnych dokumentów z irańskich archiwów nuklearnych; taka edycja specjalna.