Kilkanaście lat temu na YouTubie pojawił się użytkownik posługujący się nickiem Testoviron, który bardzo szybko zdobył dość dużą (ale i specyficzną) popularność. Otóż internauta ten – polski emigrant mieszkający na co dzień w USA – w swojej twórczości skupił się na drwieniu z Polaków. Chociaż drwina to w tym przypadku łagodne określenie. Testoviron wyśmiewał polską zaściankowość, biedę, ostro krytykował nacjonalistów i w sposób, którego trudno nie nazwać bluźnierczym, odnosił się do Kościoła katolickiego. Lubił też przeciwstawiać Polakom z kraju siebie – człowieka sukcesu z USA, którego stać na drogi zegarek, czerwonego mustanga (czego oczywiście, co sam podkreślał, inni Polacy niewątpliwie mu zazdroszczą) i na to, żeby, jak mówił, „jak chce coś sobie kupić – to kupuje; a jak chce zjeść – to je" (w domyśle – w odróżnieniu od rodaków w kraju).
O Polakach Testoviron wyrażał się źle albo bardzo źle. Nazywał ich „zwierzętami", „Polakami robakami" czy „Polakami cebulakami". Zresztą oddajmy mu na chwilę głos: – Spojrzysz na Polaka robaka to jak zauważy, że na niego patrzysz to albo podejdzie i ci wp... albo się spyta: „Co k..., chcesz wp... k... (...)". A poza tym Polacy śmierdzą, nie myją zębów (...) Mają czułki jak karaluchy czy inne robactwo, biedaki (...) – oto Testoviron w wersji ocenzurowanej.
Kreacja Testovirona (okazał się byłym studentem Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu) sama w sobie była parodią Polaka imigranta, nuworysza na Zachodzie, któremu udało się osiągnąć sukces materialny, ale który od obrażanych przez siebie Polaków różnił się głównie tym, że jeździ wspomnianym wyżej czerwonym mustangiem i zapewne nie wymawia „r" (bo na co dzień mówi po angielsku). Język Testovirona jest knajacki, raczej ubogi w słownictwo, nasycony przekleństwami i określeniami odnoszącymi się do seksu. Między wierszami autor – który po tym, gdy zakończył działalność na YouTubie, już w zupełnie kulturalny sposób tłumaczył, że miała ona wymiar satyryczny – sugerował więc: Polak może wyjechać do USA i osiągnąć tam sukces, ale nadal pozostanie sobą, czyli kimś – mówiąc delikatnie – niezbyt sympatycznym.
Najciekawsze w fenomenie Testovirona było jednak to, że choć polscy internauci urządzili na niego prawdziwe polowanie, namierzając w końcu jego personalia i doprowadzając do usunięcia wielu z zamieszczonych przez niego filmów z YouTube'a, to np. skojarzenie przez niego Polaka z występującą na Borneo małpą – nosaczem sundajskim – „przeżyło" swojego internetowego twórcę. Podobnie zresztą jak np. określenie Polacy cebulacy. Testoviron skończył zamieszczać filmy na YouTubie w połowie 2013 roku, a internetowe memy z Polakiem nosaczem powstają do dziś, internauci określają zaś Polskę Krajem Kwitnącej Cebuli. Testoviron oburzał swoimi filmami, ale jednocześnie – jak się okazuje – wielu po cichu przyznało mu rację.
Szklane domy, brudne portki
W 2018 roku CBOS zapytał Polaków, czy czują się dumni ze swojej narodowości. „Tak" odpowiedziało w tym badaniu aż 97 proc. ankietowanych, co kazałoby sądzić, że Polak na widok innego Polaka uśmiecha się szeroko od ucha do ucha, padają sobie w objęcia i zaczynają wymieniać się uprzejmościami.