Tajfun to porywisty wiatr i rzęsisty deszcz, piekielna synergia dwóch żywiołów, które nie dają ludziom żyć. Przychodzi trzy, cztery razy do roku i uderza w którąś z części wyspy. Zwykle to południe, więc zamieszkujący te tereny aborygeni od wieków budowali domy w wydrążonych dołach, tak by dachy nie wyrastały ponad poziom gruntu. Do dziś są takie wsie, choć to już zwykle skanseny.
Inaczej jest na północy. Tam, w siedmiomilionowej metropolii Tajpej, nad którą wisi kolosalny budynek Tajpej 101, dominują stal i szkło. Tajfuny docierają tu rzadziej, choć wciąż pojawiają się groźby trzęsień ziemi. A jednak budynki pną się w górę. Tajpej 101 ma 509 metrów i do 2010 r., kiedy oddano do użytku Burj Khalifa, nosił miano najwyższego ukończonego budynku świata. Powinno się o nim mówić: monstrum, ale na to nie zasługuje. Jest udanym połączeniem postmodernizmu i chińskiej tradycji. Z daleka przypomina pagodę, więc Tajwańczycy uznali go za naturalne uzupełnienie krajobrazu. Jest swój.
Jego podobizny pojawiają się na milionach gadżetów, a mieszczące się w nim centra handlowe i restauracje pełne są dumnych i zamożnych mieszkańców wyspy. Jego serce, słynny Damper Baby, czyli „dynamiczny eliminator drgań", jest zawieszony na wysokości 380 metrów nad ziemią. Waży 660 ton i jest niczym innym, jak wahadłem, które potrafi zaabsorbować niemal połowę odchyleń wieży. To największa i najbardziej skomplikowana tego typu instalacja na świecie. Też doczekała się gadżetów, wisiorków, naklejek, kubków i koszulek.
Tajwańczycy mówią o bijącym sercu wieży z czułością, co trochę śmieszy, cóż, taki naród. Kłębią się u stóp Tajpej 101 w ciągłym ruchu. Tu nikt stoi, nie siedzi, nie odpoczywa. Chiny wyspiarskie, tajwańskie, podobnie zresztą jak kontynentalne, to ciągły ruch, dynamika, tylko z pozoru chaotyczna. Bo w przeciwieństwie do wielu krajów świata tą kulturą rządzą hierarchia i dyscyplina. To zasługa Konfucjusza, myśliciela i prawodawcy sprzed dwóch i pół tysiąca lat.
Tajwan nieodmiennie fascynuje. Jest wielkości naszego Mazowsza, ale ma PKB niemal równy polskiemu. Za to w kategorii dochodu narodowego na głowę mieszkańca przebija nas o dobre 60 procent przy populacji o niemal połowę mniejszej niż polska. Dwadzieścia trzy miliony wiecznie zapracowanych, ale bajecznie bogatych Tajwańczyków.