Zapotrzebowanie na taką charyzmatyczną postać jest dość duże, ale zaskakujące jest to, że nie chodzi tutaj o jakiegoś idola ani o postać przywódcy totalitarnego, tylko o kogoś, kto potrafiłby właściwie uporządkować demokrację.
To brzmi optymistycznie. Podobnie jak to, co wynika z badań – że młodzi są negatywnie nastawieni do komunizmu i nazizmu.
Dość specyficzne dla Europy Środkowej jest to, że etos komunistyczny – i tragedie z nim związane – są ciągle żywe w pamięci młodych.
Przecież oni nie pamiętają tych czasów.
Te wspomnienia są jednak przekazywane w tradycji rodzinnej, co rzutuje na stosunek młodzieży do dwóch totalitaryzmów. Przy czym, o ile stosunek do nazizmu generalnie jest wśród młodzieży negatywny, wyraźnie widać asymetrię w stosunku do komunizmu. Komunizm jako ideologia jest zdecydowanie negatywnie oceniany w Europie Środkowej – najmocniej w Polsce – ale z kolei jest raczej pozytywnie oceniany w Niemczech i Austrii, co pokazuje, że gdyby ideologia komunistyczna w jakiejś nowej formie powracała, to młodzież w Europie Zachodniej byłaby na to dużo mniej odporna niż młodzież w Europie Środkowej.
Wiedza historyczna nie jest szczepionką przeciw totalitaryzmowi.
Wiedza o faktach historycznych może być wybiórcza. Może także wiązać się z przekonaniem, że takie nieszczęścia mogą przytrafiać się tylko innym, my natomiast jesteśmy na takie ideologie odporni. Poza tym istotne jest rozumienie mechanizmów transformacji ustrojowej: w jaki sposób dochodzi do przekształcenia się demokracji w totalitaryzm, jak miało to miejsce w Niemczech.
A więc zagrożenie nowym totalitaryzmem dziś istnieje?
Taki totalitaryzm mógłby przyjąć formy zupełnie inne niż w XX wieku, zwłaszcza ze względu na postęp technologiczny. Jego kształt zależałby również od tego, z jakiego ustroju by wyewoluował. W dzisiejszych Chinach mamy zalążki czegoś, co można nazwać totalitaryzmem technologicznym, czyli Social Credit System – system nagradzania i punktowania ludności. Te narzędzia powodują, że obywatel jest stale inwigilowany, i zachowania, które wcześniej miały bardzo prywatny charakter, dziś mogą być oceniane, a efektem jest dopuszczanie człowieka do pewnych obszarów życia społecznego lub wykluczanie go z nich.
Chiny zawsze miały skłonność do totalitaryzmu. A co z Zachodem?
Ostatnio zainteresowanie wprowadzeniem takiego systemu okazała Australia. Oczywiście, z powodu troski o bezpieczeństwo lotnicze własnych obywateli. Jeśli myślimy o możliwych zmianach w kierunku totalitaryzmu na Zachodzie, możemy sobie wyobrazić, że od strony formalno-proceduralnej nic się nie zmienia. Scena polityczna funkcjonuje jak dawniej, mamy do czynienia z demokratycznym systemem, ale może zmienić się przekaz.
W jaki sposób?
Pytanie o totalitarną treść dotyczy tego, jak traktuje się człowieka. W samym centrum nowożytnej demokracji mamy wizję człowieka opartą na korzeniach chrześcijańskich. W ramach tej wizji każdy człowiek, nawet nieposiadający praw politycznych, jest podmiotem praw człowieka i nie wolno go traktować jako rzeczy. Ostatecznym uzasadnieniem jest przekonanie o stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boga. Wraz z oświeceniem, zwłaszcza francuskim, pojawiła się konkurencyjna narracja, próbująca opowiadać świat tak, jakby Boga nie było. Jeśli człowiek jest przypadkowym produktem ślepych sił ewolucji, to także wszystkie normy etyczne, obowiązujące w życiu społecznym, są jedynie ludzkimi wytworami. Ludzie mogą więc je dowolnie zmieniać z uwagi na cele społeczne, które sobie stawiają. To oznacza, że człowiek jako jednostka zostaje całkowicie wydany w ręce społeczeństwa. Kategoria obiektywnej prawdy pozwalała mniejszości, która przegrała w demokratycznym procesie podejmowania decyzji trwać przy swoim, bo przegrana nie oznaczała konieczności przyznania, że jest w błędzie, a jedynie, że nie potrafiła znaleźć wystarczających argumentów, aby przekonać większość. Eliminacja kryterium obiektywnej prawdy z dyskursu społecznego sprawia, że mniejszość nie ma się do czego odwołać. O wszystkim decyduje jedynie liczba głosów, a to oznacza uznanie kryterium siły za rozstrzygające. To może być furtka do nowego totalitaryzmu, do – jak mówił Jacob Talmon (izraelski historyk – red.) – „demokracji totalitarnej".
Z drugiej strony mówi się, że to właśnie myślenie konserwatywne ogranicza wolność i demokrację, przekonanie o tym, że zna się obiektywną prawdę, sprzyja przemocy. Przecież to konserwatyści, także związani z Kościołem, długo sprzeciwiali się np. przyznaniu praw wyborczych kobietom.
Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Gdyby było tak, jak pan mówi, to kobiety w postępowej Francji powinny otrzymać prawa polityczne wcześniej niż w katolickiej Polsce. Tymczasem było dokładnie odwrotnie. U nas był to rok 1918, a we Francji 1944. Na temat prawdy i demokracji jest piękny passus u Jana Pawła II w „Centesimus Annus", encyklice napisanej bezpośrednio po upadku komunizmu. Papież zwraca uwagę, że jeżeli w życiu społecznym dominuje przekonanie, że nie istnieje obiektywna prawda, to ta obiektywna prawda zostaje zastąpiona przez prawdę partyjną, i ona jest traktowana jako coś, co nie podlega żadnej dyskusji. Wtedy mniejszość nie ma moralnego prawa do bycia w opozycji, do ubiegania się o swoje prawa, bo – z punktu widzenia większości – realizuje jedynie swoje interesy, które stoją w konflikcie z interesami całości. Dziś np. kategoria postprawdy sprawia, że prawa człowieka każdy może interpretować, jak chce.
A jednak we współczesnej Europie zalążki myślenia o demokracji nieliberalnej pojawiają się raczej wśród konserwatystów. Viktor Orbán używa wprost określenia „demokracja nieliberalna".
Należy pamiętać, że historycznie demokracja i liberalizm jako ideologie nie były ze sobą bezpośrednio powiązane. Demokracja oznacza rządy większości, a liberalizm oznacza wolność. I teraz jest pytanie, w jakim stopniu rządy większości chronią wolność.
Krytycy mówią, że na Węgrzech czy w Polsce wolność jest zagrożona.
Mamy pewne wyzwania w tym zakresie w Europie Środkowej, ale one istnieją także w Europie Zachodniej. Istnieje na przykład bardzo specyficzny element wolności, jakim jest prawo do sprzeciwu sumienia, przyjęte w klasycznej teorii jako prawo człowieka. W Polsce akurat była dyskusja o klauzuli sumienia i wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie. U nas ta wolność jest stosunkowo dobrze zagwarantowana, ale na przykład w Norwegii nie tak dawno miała miejsce sytuacja, w której polska lekarka walczyła o prawo do sprzeciwu sumienia dla norweskich lekarzy. Ona indywidualnie wygrała proces, ale czy prawo to będzie zagwarantowane w systemie prawnym? Jest też wiele innych problemów. Jeśli w zachodnim kraju dobry adwokat radzi matce, by nie wyrażała żadnych emocji, gdy jej będą zabierać dzieci, bo wpiszą jej w dokumentach, że jest niezrównoważona psychicznie – to jak to ma się do liberalnej demokracji?
Wróćmy na koniec do badań młodzieży. Konformizm, brak wsparcia, rozczarowanie demokracją to dość niepokojąca diagnoza. Co mogą zrobić społeczeństwo, państwo, organizacje, by nie dopuścić do tworzenia się postaw pretotalitarnych?
Podstawą jest spójna polityka rodzinna. W końcu to rodzina jest dla młodych podstawowym punktem odniesienia.
Mimo że coraz więcej małżeństw się rozpada...
To nie tylko kwestia rozwodów. Dziś relacje między mężczyzną i kobietą są tak niestabilne i tak krótkotrwałe, że można mówić o nowym zjawisku. Niegdyś nawet pojęcie konkubinatu oznaczało dość trwały związek, choć bez ślubu – ale nieraz gwarantowało rodzinie stabilność. Mimo to rodzina pełni pozytywną rolę, jest najważniejszym wsparciem. Dlatego trzeba jej pomagać. Co się dzieje, gdy się tego nie robi, widzimy we Francji. Polityka rodzinna tego kraju była do pewnego momentu uznawana za wzorcową. Od czasów prezydenta Hollande'a nie tylko przedefiniowano prawnie małżeństwo i rodzinę, ale także bardzo okrojono środki finansowe przeznaczane na wsparcie rodziny. To oznacza także ubożenie Francuzów, poszerzanie się luki między najuboższymi a bogatszymi – to właśnie zmiany w polityce rodzinnej są jedną z ważnych przyczyn protestów „żółtych kamizelek".
Ks. prof. dr hab. Piotr Mazurkiewicz – europeista, filozof polityki. Wykłada na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, pracownik Instytutu Nauk o Polityce i Administracji, były sekretarz generalny Komisji Konferencji Episkopatów Unii Europejskiej COMECE (2008–2012)
„Totalitaryzm w epoce postmodernizmu" to raport z badania przeprowadzonego na zlecenie Instytutu Europejskiej Sieci Pamięć i Solidarność. Naukowcy z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego postawili pytanie o istotę totalitarnych mechanizmów i możliwość „szczepienia" młodych ludzi przeciw niebezpiecznym ideologiom