W punkcie zwrotnym

Coś się dzieje w start-upowym świecie. Czy dostał zadyszki, związanej z kryzysem finansowania, który opisujemy obok?

Publikacja: 25.05.2023 08:00

W punkcie zwrotnym

Po tegorocznej edycji Orłów Innowacji tego nie widać. Liczba zgłoszeń mniej więcej taka sama jak w latach poprzednich, pule projektów mniej i bardziej interesujących – również. Co oznacza, że nie mamy również jakiegoś rozkwitu, eksplozji rogu obfitości wśród start-upów.

A zatem stagnacja? Znów – nie. Śledząc zgłoszenia i patrząc na laureatów, wyraźnie widać bardzo interesujące procesy. Szczególnie uderzyło mnie to, że gdzieś poznikały nam fintechy. Na tle konkursów z poprzednich lat było ich zastanawiająco mało. Oczywiście ten rynek przechodzi pewien kryzys, ale perturbacje na świecie są zbyt świeże, by zdążyły uderzyć w projekty polskie. Być może wyczerpała się inwencja twórców lub – co bardziej możliwe – takie projekty rozpędziły we własnych strukturach duże instytucje, nie tylko finansowe, zagospodarowując ten obszar w miejsce firm małych i młodych.

Drugim – o ile można to tak nazwać – coraz bardziej widocznym nieobecnym naszego konkursu są firmy proponujące rozwiązania dotyczące sprzedaży bądź ułatwiające kontakt usługodawców z potencjalnymi klientami. Tu widać duży regres po tłustych latach dla tego typu projektów. Pytanie, czy jeszcze odzyskają wigor, jest chyba bardzo otwarte.

Ale są też obszary, gdzie tego wigoru zupełnie nie brak. Hitem są oczywiście najróżniejsze próby wykorzystania sztucznej inteligencji. Widać, że start-upy wręcz szturmują tego typu rozwiązania z lepszym lub bardziej przeciętnym skutkiem. I to już z nami zostanie, niezależnie od tego, czy AI jest przedmiotem zachwytów, czy też obaw związanych z jej niekontrolowanym funkcjonowaniem.

Twórcy start-upów ze szczególną determinacją chcą wpiąć sztuczną inteligencję do projektów w trzech dziedzinach, które w naszym konkursie były zdecydowanie na topie: zdrowie, edukacja oraz szeroko pojęta ochrona środowiska i przeciwdziałanie zmianom klimatu. Te obszary pochłaniają najwięcej start-upowej aktywności i tutaj rezultaty są najciekawsze. Gdyby pokusić się o typowanie, gdzie będziemy mieli do czynienia z rozwiązaniem, które realnie może mieć wpływ na funkcjonowanie ludzkości, szukałbym właśnie tam. Oby takie rozwiązanie narodziło się w Polsce.

Trudno jednak powiedzieć, jak przetną się te trendy. Mamy sporo wektorów pokazujących różne kierunki, ciężko z nich jeszcze ulepić jakąś całość. Chyba że kryzys w finansowaniu młodych firm dotrze nad Wisłę, co jest dość mało prawdopodobne, jeżeli weźmiemy pod uwagę dużą, mniej lub bardziej efektywną, aktywność instytucji publicznych we wspomaganiu start-upów. W kolejnych odsłonach Orła Innowacji będzie pewnie inaczej, lecz trzeba mieć nadzieję, że niekoniecznie kryzysowo.

Mam też nadzieję, że będzie lepiej w innej kwestii: jakości zgłoszeń. Członkowie kapituły narzekają na nią od lat i niewiele się zmienia. Ciągle zbyt często mamy do czynienia z niechlujstwem formalnym – nie zgadzają się dane, liczby, nazwiska, linki – czy z poziomem opisu projektów, który wywołuje wśród jurorów bezradny uśmiech. Albo z jednym i drugim. A przecież nie chodzi tylko o wyścig po Orła Innowacji. To kwestia umiejętności przedstawienia firmy i projektu. Mamy wręcz do czynienia z przypadkami, gdy to dochodzenie kapituły ujawnia, że niechlujnie i mało zrozumiale opisany projekt jest przedsięwzięciem, nad którym naprawdę warto się pochylić. To źle rokuje, jeżeli chodzi o przyszłość projektów. Przecież przekonanie do nich świata powinno być jednym z podstawowych zadań. Tu kończy się romantyczny etap tworzenia projektu i zaczyna się biznes oraz działanie jako normalna firma. A o to powinno chodzić start-upom.

Po tegorocznej edycji Orłów Innowacji tego nie widać. Liczba zgłoszeń mniej więcej taka sama jak w latach poprzednich, pule projektów mniej i bardziej interesujących – również. Co oznacza, że nie mamy również jakiegoś rozkwitu, eksplozji rogu obfitości wśród start-upów.

A zatem stagnacja? Znów – nie. Śledząc zgłoszenia i patrząc na laureatów, wyraźnie widać bardzo interesujące procesy. Szczególnie uderzyło mnie to, że gdzieś poznikały nam fintechy. Na tle konkursów z poprzednich lat było ich zastanawiająco mało. Oczywiście ten rynek przechodzi pewien kryzys, ale perturbacje na świecie są zbyt świeże, by zdążyły uderzyć w projekty polskie. Być może wyczerpała się inwencja twórców lub – co bardziej możliwe – takie projekty rozpędziły we własnych strukturach duże instytucje, nie tylko finansowe, zagospodarowując ten obszar w miejsce firm małych i młodych.

Orzeł Innowacji
„Rzeczpospolita” już po raz 10. nagrodziła innowacyjne firmy
Orzeł Innowacji
Poznaliśmy laureatów nagród „Rzeczpospolitej”
Orzeł Innowacji
Firmy technologiczne czekają na lepsze czasy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Orzeł Innowacji
Marcin Piasecki: Nie traćmy szans