Jest na to przyzwolenie
Ale problem jest dużo szerszy. Badania pokazują, że istnieje społeczne przyzwolenie na stosowanie tortur - 41 proc. ankietowanych wskazywało, że w określonych sytuacjach są dopuszczalne, np. w celu wydobycia określonych informacji czy ukarania sprawcy. Przypomnijmy sobie jednak inną medialną sprawę – Tomasza Komendy, dziś domagającego się blisko 19 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania za 18 lat spędzonych w więzieniu za zabójstwo, którego nie popełnił. Przyznał się tylko raz – podczas policyjnego przesłuchania. Obciążające go zeznania miały zostać wymuszone groźbami i zastraszaniem. Autor reportażu o tej sprawie opowiedział o zapadających w pamięć słowach Tomasza Komendy, że "był bity tak bardzo, że przyznałby się nawet do zabójstwa papieża".
Takie przypadki potwierdzają dane amerykańskiej organizacji Innocence Project. W wyniku jej działalności, opartej na ponownych badaniach DNA, od 1992 r. udało się uwolnić ponad 280 niesłusznie skazanych. Ustalono, że około 1/4 spośród nich sama przyznała się do winy w śledztwie. Późniejsze wycofanie zeznań nie uchroniło ich przed wyrokiem. W tej grupie najwięcej było nieletnich, osób z upośledzeniem umysłowym, chorujących psychicznie czy uzależnionych od alkoholu i narkotyków. Gdy później pytano ich, czemu się przyznawali, mówili: "żeby tylko wrócić do domu". Obserwacje Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, który jest jednym z zespołów w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich także potwierdzają, że najczęściej osoby o niewielkiej świadomości prawnej są zastraszane lub bite w celu uzyskania określonych zeznań. W wielu przypadkach dotyczy to tzw. drobnych przestępstw.
To pokazuje, jak ważna jest budowa w społeczeństwie kultury braku akceptacji dla tortur, co ma szczególne znaczenie wobec funkcjonariuszy służb mundurowych oraz przedstawicieli zawodów prawniczych – tych, którzy skutecznie mogą ochronić najsłabszych przed nadużyciami.
Nie akceptujmy
Dlatego w grudniu ubiegłego roku KMPT rozpoczął kampanię „Państwo bez tortur" - by pogłębić świadomość społeczną na temat tego, czym są tortury i kto może paść ich ofiarą. W tych ramach organizowane są szkolenia dla funkcjonariuszy służb mundurowych, pracowników młodzieżowych ośrodków wychowawczych czy studentów, którzy z racji obranych kierunków mogą pracować w przyszłości w miejscach detencji lub jako pierwsi będą mieć kontakt z zatrzymanymi jako ich obrońcy. Spotkania w Warszawie, Lublinie i Sulejówku pokazały jak duża jest potrzeba wiedzy na temat prewencji tortur oraz postrzegania przemocy jako niedopuszczalnego braku profesjonalizmu, rzutującego na wizerunek całej grupy zawodowej.
Doniosła rola obrońców
W skutecznie działającym systemie ochrony osób pozbawionych wolności przed torturami nie do przecenienia jest rola obrońców, w szczególności tych z urzędu. Dostęp do prawnika jest bowiem pojęciem szerszym niż udzielanie pomocy prawnej. To podstawowa gwarancja prewencji tortur. Fizyczna obecność pełnomocnika to m.in. jeden ze sposobów umożliwiających dokonanie rzetelnej oceny stanu fizycznego i psychicznego zatrzymanego. Pełnomocnik jest też osobą, która może zapewnić pomoc w dostępie do mechanizmów skargowych. To ważne biorąc pod uwagę, że tylko 53 proc. badanych wskazało, iż wie do jakiej instytucji należy zgłosić się z informacją o stosowaniu tortur.
Kluczowa jest więc budowa wrażliwości społecznej i braku akceptacji dla tortur wśród funkcjonariuszy i pracowników miejsc detencji, a także przedstawicieli zawodów prawniczych - poprzez ich edukację. Tortury stanowią bowiem najbardziej skrajny przykład łamania praw człowieka, wyrażają pogardę dla jego godności i degradują społeczeństwo, które na nie przyzwala. Muszą o tym pamiętać przedstawiciele zawodów zaufania publicznego, którzy jako pierwsi powinni stać na straży przestrzegania bezwzględnego zakazu tortur.