Profesor Małgorzata Gersdorf, charyzmatyczna i niezastępowalna prezes Sądu Najwyższego, jakiś czas temu na poznańskiej konferencji prawników powiedziała: „sędzia, który wyrzeka się niezawisłości, służy kłamstwu, wspiera psucie, niszczenie państwa prawnego". To aktualne, celne i bezdyskusyjnie prawdziwe zawołanie.
Czytaj także: Oddać sędziom niezawisłość - raport Amnesty International
Na marginesie należy jednak dodać, iż treść sędziowskiej niezawisłości oraz instytucjonalno-sądowej odrębności – której doświadczają obywatele – w największym stopniu kształtują sami sędziowie. Niestety, w niedostatecznym stopniu. Co może być efektem niedoskonałego wypełniania zadań, jakie przypadają sędziom wizytatorom – to po pierwsze.
Po drugie, potrzebne jest nowe podejście do sędziowskiego immunitetu w kontekście tego, jak często oraz jak duże błędy może popełniać sędzia liniowy. A w konsekwencji, jaka jest dziś doniosłość i użyteczność tak zwanych wytyków sędziowskich. Takich, które powinny „rejestrować" oczywiste i rażące błędy orzecznicze – niepoddające się kwalifikowanej ochronie prawa do mylenia się przez sędziów. Rzecz jasna chodzi o takie orzeczenia, których treść nie odpowiada prawu w sposób widoczny na pierwszy rzut oka i to dla każdego.
Oportunizm: największe zagrożenie
Sędziowie wizytatorzy potrzebni są nie tylko do wyrażania opinii o kandydatach do urzędu sędziego „na zlecenie prezesa sądu", ale przede wszystkim do rejestrowania poziomu merytorycznego sędziów liniowych. Zwłaszcza przejawów sędziowskiego oportunizmu, który przyjmuje coraz bardziej wyszukane i szkodliwe formy.