Joanna Parafianowicz o porównaniu togi do szkolnego fartuszka

Nie przyszło mi do głowy porównać symbol urzędu do szkolnego fartuszka.

Aktualizacja: 25.01.2020 23:57 Publikacja: 25.01.2020 00:01

Joanna Parafianowicz o porównaniu togi do szkolnego fartuszka

Gdzie dwóch prawników, tam co najmniej trzy opinie. Przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości zwykle skłonni są do polemik, sporów i dysput, nawet niezmierzających do tego, by uczynić świat lepszym, lecz ponad wszystko – ciekawych. Za sprawą tych szczególnych predyspozycji prawnicy chętnie wyrażają odmienne opinie w kwestiach legislacyjnych, oceniają w sposób wzajemnie się wykluczający stany faktyczne prowadzonych spraw i wykorzystują erystyczne chwyty, aby wykazać lub choćby uprawdopodobnić swe racje.

Marsz Tysiąca Tóg, w którym uczestniczyłam, głównie przebiegał w ciszy. Kobiety i mężczyźni odziani w togi lub niosący je na przedramieniu nie wznosili okrzyków, większość nie dzierżyła sztandarów ani banerów, mało kto zdradzał chęć toczenia słownej batalii. Nie słyszałam też, aby rozprawiali o polityce, zdradzali zakusy na aktywne w niej uczestniczenie lub traktowali zgromadzenie jak towarzyskie spotkanie. Nie było skocznych przyśpiewek, wpadających w ucho okrzyków, nikt nie rzucał: „Adrian, wyjrzyj przez okno". Nie dostrzegałam „totalnej opozycji" ani przedstawicieli jakiejkolwiek nadzwyczajnej kasty. Pochodowi towarzyszyło skupienie, powaga i – może to nie zabrzmi zbyt patetycznie – poczucie odpowiedzialności. W zgromadzeniu wzięli bowiem udział ludzie wykonujący zawody zaufania publicznego, zatroskani o losy wymiaru sprawiedliwości, nieważący lekce niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Ostatnia myśl, jaka przyszłaby mi do głowy, to porównać symbole ich urzędów i wykonywanych zawodów do przedszkolnych fartuszków. Życie pisze jednak ciekawe scenariusze, a zaskakujące stwierdzenia padają z niespodziewanych kierunków.

Czytaj także:

Marsz Tysiąca Tóg: prawnicy wyszli na ulice, wsparli ich obywatele

Jako prawnik, któremu na sercu leży wizerunek przedstawicieli mego fachu, życzyłabym sobie, byśmy w czasie, gdy władza państwowa silniej niż zwykle wykazuje ambicje kontrolowania wielu płaszczyzn związanych z wymiarem sprawiedliwości, umieli ważyć słowa. Nie po to, by nasz głos był miałki lub nie dość radykalny, lecz dlatego, że to, co i jak mówimy, ma moc kreowania rzeczywistości. To za sprawą niefortunnych sformułowań, a nie rzeczywistego stanu mówimy o „nadzwyczajnej kaście sędziów", o zgrozo, nazwanej tak przez jej przedstawiciela. To słowa sprawiły, że w 2018 r. obywatele mieli wrażenie, że od ich protestów wobec zmian ustaw istotniejszy jest urlop.

Słowa są orężem prawnika i podstawowym narzędziem jego pracy. Nieumiejętnie użyte są materiałem łatwopalnym. Szkoda, żeby serca gorące i jak nigdy spójne w ocenie działań ustawodawcy spłonęły żywcem z powodu przedszkolnego fartuszka.

Autorka jest adwokatką, założycielką prawniczego bloga www.pokojadwokacki.pl

Gdzie dwóch prawników, tam co najmniej trzy opinie. Przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości zwykle skłonni są do polemik, sporów i dysput, nawet niezmierzających do tego, by uczynić świat lepszym, lecz ponad wszystko – ciekawych. Za sprawą tych szczególnych predyspozycji prawnicy chętnie wyrażają odmienne opinie w kwestiach legislacyjnych, oceniają w sposób wzajemnie się wykluczający stany faktyczne prowadzonych spraw i wykorzystują erystyczne chwyty, aby wykazać lub choćby uprawdopodobnić swe racje.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?