W ostatnim czasie wokół rodzin zastępczych pojawiło się wiele nieporozumień. Zwłaszcza w przestrzeni medialnej występuje albo w złym świetle, albo wcale. Z jednej strony bowiem mówi się o nieprawidłowościach w niej występujących, zwłaszcza w odniesieniu do opiekunów. Z drugiej zaś nie wspomina się o tysiącach rodzin zastępczych zapewniających dzieciom opiekę oraz dom, których były pozbawione w rodzinie biologicznej, i zmagających się codziennie z problemami swoich wychowanków.
Ostatnio do dyskusji przyłączyła się również w specyficzny dla siebie sposób archidiecezja krakowska w sprawie zwolnionych pracownic biura prasowego Kurii, wśród których jest rodzic (mama) zastępczy.
Czytaj także: Rodzina zastępcza - szansa na przyjazny dom
Sytuację komplikuje jeszcze ustawodawca, który od jakiegoś czasu problematykę rodzicielstwa zastępczego próbuje wpisać w spór światopoglądowy. Przyjmuje się bowiem, że najbardziej sprzyjającym środowiskiem dla dziecka jest rodzina biologiczna, w której rodzice biologiczni, przy wykorzystaniu swoich najlepszych umiejętności wychowują dziecko i przygotowują je do życia. Jest to ogólnie przyjęty pozytywny wzór rodziny funkcjonujący na co dzień.
Jest jednak pewna grupa rodziców biologicznych, którzy z różnych powodów (zawinionych lub niezawinionych) nie są w stanie prawidłowo, a nawet dostatecznie opiekować się swoimi dziećmi. W takich przypadkach konieczne jest wdrożenie pomocy systemowej, której celem jest udzielenie przez państwo wsparcia, oczywiście przy współpracy rodziców. Jej celem jest przezwyciężenie trudności w rodzinie oraz w opiece nad dziećmi, a gdy dziecko znajdzie się już w pieczy zastępczej, umożliwienie powrotu do rodziny biologicznej. Mogą jednak istnieć przeciwwskazania do takiego powrotu i wtedy dziecko zostaje w rodzinie zastępczej.