Marek Domagalski: Skazanie red. Majewskiego - grzywna za wolność słowa

Skazanie Michała Majewskiego za przeszkadzanie w odebraniu przez agentów ABW laptopa z kompromitującymi wielu polityków nagraniami z restauracji „Sowa i Przyjaciele" każe zapytać o rolę sądów w temperowaniu mediów i debaty publicznej w Polce.

Publikacja: 15.02.2020 00:01

Marek Domagalski: Skazanie red. Majewskiego - grzywna za wolność słowa

Foto: Adobe Stock

Rzadko się o tym mówi, ale nie ma chyba drugiej profesji tak dyscyplinowanej przez prawo, a w konsekwencji i sądy, jak dziennikarze. Chodzi o procesy im wytaczane, ale też ich potencjalny mrożący efekt.

To prawda, że na obrzeżach dziennikarstwa funkcjonują nieraz średnio kompetentne osoby (pewnie jak w każdej profesji) nadrabiające na siłę kreowanymi hitami, ale Michała Majewskiego, doświadczonego dziennikarza (przez wiele lat piszącego w „Rzeczpospolitej") nie można do nich zaliczyć. Skazany został zresztą nie za tekst, ale za obronę źródła informacji – fundamentu zawodu dziennikarskiego.

Czytaj także: Prawnicy o skazaniu redaktora Michała Majewskiego

Pierwsza rzecz to że wyrok zapada po niemal sześciu latach od zdarzeń. Gdyby przyjąć najgorszą wersję dla dziennikarza, sprawa powinna się skończyć na pierwszej rozprawie po dwóch–trzech miesiącach, by mógł spokojnie zająć się pracą.

Niestety nad dziennikarzami wisi wiele innych mrożących rygorów. Po pierwsze, groźba procesu karnego za zniesławienie prowadzonego z wyłączeniem jawności lub sprawy cywilnej, gdzie wygórowane nieraz żądania finansowe mają mrozić nie tylko pozwanego dziennikarza, ale i jego szefów oraz wydawców. Takie procesy potrafią trwać latami, choć zachowanie dziennikarza mógłby osądzić przeciętny obywatel, nie mówiąc o prawniku, w pół godziny. Większość sporów prasowych można zakończyć sprostowaniem z pożytkiem dla wszystkich, w tym sądów, a zwłaszcza debaty publicznej.

Unikam wypowiadania się o werdykcie niezakończonego procesu – ten należy do sędziego. W tej sprawie gołym okiem widać jednak, że sędzia nie doceniła roli dziennikarzy, ich praw i obowiązków, a przede wszystkim znaczenia wolności wypowiedzi i informacji. Krótko mówiąc, ducha wolności. Zasądzona Majewskiemu grzywna (18 tys. zł) jest niestety także grzywną za wolność słowa i wymaga poważnego zastanowienia.

Rzadko się o tym mówi, ale nie ma chyba drugiej profesji tak dyscyplinowanej przez prawo, a w konsekwencji i sądy, jak dziennikarze. Chodzi o procesy im wytaczane, ale też ich potencjalny mrożący efekt.

To prawda, że na obrzeżach dziennikarstwa funkcjonują nieraz średnio kompetentne osoby (pewnie jak w każdej profesji) nadrabiające na siłę kreowanymi hitami, ale Michała Majewskiego, doświadczonego dziennikarza (przez wiele lat piszącego w „Rzeczpospolitej") nie można do nich zaliczyć. Skazany został zresztą nie za tekst, ale za obronę źródła informacji – fundamentu zawodu dziennikarskiego.

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?