Nie mam wątpliwości, że zarówno edukacja podczas studiów, jak i kontynuowana w toku aplikacji adwokackiej nie daje młodemu człowiekowi odpowiednich narzędzi do zmierzenia się z otaczającą go rzeczywistością. Zmiany społeczne i gospodarcze prowadzą nie tylko do zmian prawa, ale i sposobu świadczenia usług prawnych. Absolwent wydziału prawa, choć wyposażony w obszerną wiedzę teoretyczną, podejmując pierwsze zatrudnienie, zwykle boleśnie konfrontuje się ze stawianymi mu przez pracodawcę wymaganiami, a niekiedy doznaje pierwszych rozczarowań już na etapie ubiegania się o pracę – nie potrafi sformułować listu motywacyjnego i CV, nie wie jak prawidłowo zredagować e-mail do pracodawcy. Podobnych problemów doznają aplikanci.
Czytaj także: Mikołaj Pietrzak wybrany na kolejną kadencję dziekana ORA w Warszawie
Najważniejsze dla opracowania niezwłocznej reformy programu szkolenia podczas aplikacji powinno być urealnienie ustawowego założenia, że celem aplikacji nie jest zdanie egzaminu zawodowego, lecz wyszkolenie adwokata świadomego istoty wybranego zawodu. Jeśli adwokatura faktycznie zmierza do tego, by nie oddawać kolejnych obszarów zawodowej aktywności innym profesjonalistom, powinna pochylić się nad kształceniem samodzielnych prawników, którzy po wpisaniu na listę zawodową będą w stanie podjąć decyzję, którą ścieżkę kariery wybrać, będąc do obu dostatecznie dobrze przygotowanym.
W interesie publicznym, czyli po to, by zapewnić odpowiednią jakość i bezpieczeństwo usług prawnych swoich klientów, adwokaci powinni nieustannie rozwijać i pogłębiać swoją wiedzę. Rolą samorządu powinno być jednak oferowanie członkom nie tylko szkoleń z materii prawniczej, ale także warsztatów z zakresu zarządzania kancelarią, kontaktów z mediami, umiejętności miękkich i biznesowych. Nade wszystko zaś adwokatura nie może zamykać oczu na fakt, że nie każdy adwokat widzi siebie w roli procesualisty. Nie sposób nie dawać ludziom tego, czego potrzebują (opcji) i być zaskoczonym odpływaniem adwokatów do bratniego samorządu. Nie można nie szkolić z obycia w mediach i żądać później w tym biegłości. Nie da się pomijać istnienia biznesu i spodziewać pozytywnego efektu kampanii polecających adwokata jako doradcę. Na coś należy postawić. Założenie, iż największym potencjałem palestry są ludzie, nie byłoby chybione.
Czy w odniesieniu do szkolenia aplikantów jedyne, co można zaoferować, to „lepsi" wykładowcy? Moim zdaniem nie, bo nauka zawodu to przede wszystkim praktyka. Podczas zajęć teoretycznych przyswoić się jej nie da. Jak rozwiązać narastający od lat problem aplikantów, bez zatrudnienia lub z wynagrodzeniem poniżej godności, kancelarii chcących zatrudniać, ale za najniższe stawki i adwokatury, która wprawdzie odpowiada za szkolenie, lecz „jest zainteresowana, ale wstydzi się zagadać"?