Wojciech Tumidalski: Temida w przepasce i maseczce

Przykład w sprawie zakrywania twarzy i nosa idzie z góry. I nie jest to dobry przykład.

Publikacja: 28.06.2020 21:28

Wojciech Tumidalski: Temida w przepasce i maseczce

Foto: Adobe Stock

W ostatnich dniach kampanii prezydenckiej telewizje i internet pełne były relacji z wyborczych wieców i spotkań. Sztaby kandydatów licytowały się, który zgromadził więcej sympatyków, czyj wiec okazał się liczniejszy. A ja patrzyłem, jak wielu jego uczestników w poważaniu ma wymagany dwumetrowy dystans, jak nie dba o zasłonięcie twarzy ani nosa w ciżbie wokół głównych bohaterów tych zgromadzeń. Nie mówiąc już o nich samych – kandydatach, których szerokie uśmiechy musiały przecież świetnie prezentować się na zdjęciach. Czy na pewno musiały?

To wszystko jest symboliczne. Jaki przykład idzie z góry? Co obywatele, których nikt nie zwolnił z obowiązku zakrywania ust i nosa, każdego dnia widzą w mediach? Mniej więcej to samo, co Kazik Staszewski opisał w piosence, która przeszła już do historii dzięki temu, że za jej sprawą z odmętów przeszłości wróciła cenzura.

Czytaj także:

Maska na twarzy to obowiązek, nie zalecenie

Po serii publikacji prasowych minister Szumowski gdzieś się zapodział, ale ani on, ani nikt inny stanu epidemii nie odwołał. Obowiązują więc przepisy, na mocy których można dostać 500 zł kary za brak maseczki w autobusie lub sklepie, a nawet w powietrzu wisi sankcja do 30 tys. zł, którą wlepić może sanepid. Osobna kwestia, czy to legalne, bo przede wszystkim jest to niestety realne, a co gorsza natychmiast wykonalne – i to stanowi największą dolegliwość kary. Dziś Temida ma nie tylko przesłonięte oczy, ale zasłania też nos i usta.

O planach zaostrzenia kursu wobec nienoszących maseczek w sklepach już wiedzą i coraz częściej niezamaskowany klient może się zderzyć z żądaniem wyjścia z placówki. Rozsądniej byłoby oferować maseczki przy wejściu i doliczać je do rachunku przy kasie. Czemu tak się nie robi?

Tym większy szacunek należy się ludziom, którzy rygorów epidemicznych przestrzegają nie tylko dlatego, że każe im pracodawca – jak pracownicy urzędów czy sklepów – ale też dlatego, że są odpowiedzialni i świadomi zagrożenia, na jakie mogą narazić innych. O tym, że temat jest emocjonujący, niech świadczy zdarzenie z ostatniego piątkowego popołudnia, z warszawskiego tramwaju linii 6. Dyskusja między grupą starszych osób a kilkoma hałasującymi nastolatkami w pewnym momencie nabrała takiej temperatury, że seniorzy wręcz wystawili na przystanek dwie dziewczyny, wymyślając im za brak maseczek. Może po prostu lepiej je nosić?

W ostatnich dniach kampanii prezydenckiej telewizje i internet pełne były relacji z wyborczych wieców i spotkań. Sztaby kandydatów licytowały się, który zgromadził więcej sympatyków, czyj wiec okazał się liczniejszy. A ja patrzyłem, jak wielu jego uczestników w poważaniu ma wymagany dwumetrowy dystans, jak nie dba o zasłonięcie twarzy ani nosa w ciżbie wokół głównych bohaterów tych zgromadzeń. Nie mówiąc już o nich samych – kandydatach, których szerokie uśmiechy musiały przecież świetnie prezentować się na zdjęciach. Czy na pewno musiały?

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?