Poświęcić cały sezon serialu na pokazanie procesu sądowego? Przecież to nudy na pudy. Nikt tego nie obejrzy... A jednak. Serial nie tylko oglądano, ale doczekał się trzech sezonów, co jest wyznacznikiem sporego sukcesu. Produkcję i jej aktorów nagrodzono, inne kinematografie stworzyły swoje wersje.
Lubię oglądać brytyjskie seriale. Z reguły opowiadają ważną historię w sposób nienachalny. Twórcy zakładają, że widz też ma swój rozum i nie trzeba ładować mu informacji do głowy łopatą. Bohaterowie są przede wszystkim ludźmi, ze swoimi słabościami i emocjami, często trudnymi do powściągnięcia.
Czytaj także: Prawniczy świat żyje serialem "Chyłka"
Serial „Broadchurch" opowiada o tragedii rodziny Latimerów. Ich jedenastoletni syn Daniel został zamordowany. Podejrzenia dotykają każdego z mieszkańców tytułowego letniska nad morzem. Mroczna przeszłość i teraźniejszość dogania bohaterów, małe i większe sekrety wychodzą stopniowo na jaw. Pierwszy sezon kończy się zatrzymaniem podejrzanego.
W drugim sezonie obserwujemy proces przed sądem i ławą przysięgłych. Każdy odcinek to osobny moment rozprawy, zeznanie ważnego świadka czy płomienna przemowa adwokata. W tle śledztwo wznowione przez policjantów. Do tego życiowe dramaty mieszkańców, przeżywana żałoba i strata. Adwokatki sięgają po cały arsenał środków procesowych, a ich peruki nie mają czasu się zakurzyć.