Co spowodowało, że mogłem połączyć wymienione postacie mimo przepaści dzielących je około 2000 lat, odgrywanych ról społecznych, bariery językowej i ogólnie – tożsamości kulturowej? Mam nadzieję, że uda mi się przekonująco odpowiedzieć na to pytanie i tak motywowany, wyjaśniam, co następuje.
Obraza majestatu w ustępie
Obcując od wielu już lat z dziełem S. Kalinkowskiego „Aurea dicta. Złote słowa, słynne łacińskie sentencje, przysłowia i powiedzenia" (Warszawa 2001), zachwyciłem się ostatnio wypowiedzią cesarza Tyberiusza (władał Imperium Romanum w latach 14–37): „In civitate libera lingua mentesque liberae esse debent", co znaczy „w wolnym państwie język/mowa i myśli powinny być wolne". Według historyka rzymskiego Swetoniusza, tak Tyberiusz zareagował „na uwłaczające pogłoski i złośliwe wierszyki o sobie i o swoich bliskich". Uznałem (zapewne życzeniowo), że przytoczona wypowiedź stanowiła zwiastun pierwszej części hasła Wielkiej Rewolucji Francuskiej – „Liberté", a następnie impuls dla wszystkich ruchów wolnościowych w Europie i na całym świecie (za najważniejsze z nich uznaję walkę o niepodległość kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej, abolicjonizm z jego powstaniem czarnoskórych niewolników na Haiti w 1791 r., walkę S. Bolivara, zwanego „El Libertador", o niepodległość krajów Ameryki Południowej, Wiosnę Ludów i powstania polskie 1830 i 1863). Rozczarowałem się jednak całkowicie, gdy z innych źródeł dowiedziałem się, że a) „Tyberiusz zgromadził w Rzymie wszystkie oddziały pretorianów i przy pomocy ich dowódców bezwzględnie zwalczał przeciwników politycznych, a w historiografii rzymskiej zyskał opinię okrutnego tyrana i despoty" (tak Nowa encyklopedia powszechna PWN, tom 6, Warszawa 1996, s. 510), b) „W niektórych okresach prawo o zbrodni majestatu (crimen laese maiestatis) było szeroko wykorzystywane przeciw opozycji; wystarczyło kilka nieprzychylnych słów o polityce lub osobie cesarza(...) Żerowali na tym donosiciele, którzy po wyroku skazującym otrzymywali czwartą część majątku ofiary(...) Za panowania Tyberiusza za zbrodnię obrazy majestatu karano kogoś, kto pobił niewolnika przy posągu cesarza Augusta, miał przy sobie w ustępie monetę z wizerunkiem cesarskim lub w domu publicznym..." (tak S. Kalinkowski, op.cit., s. 48). Warto tu jeszcze wyjaśnić, że Tyberiusz, tak jak jego poprzednik Oktawian August, zachowywał pozory ustroju demokratycznego i posługiwał się tylko tytułem princeps senatus/in senatu, co znaczy „pierwszy w senacie" (używano także formuły primus inter pares – pierwszy wśród równych).
Wiadomo, że w okresie republiki princeps senatus nie miał żadnej szczególnej władzy, bo tylko otwierał obrady senatu i jako pierwszy w nim przemawiał. Wiadomo jednak także, że poczynając od Oktawiana Augusta, zakres uprawnień każdego kolejnego princepsa systematycznie się poszerzał, co w końcu doprowadziło do powstania jedynowładztwa i ukucia reguły ustrojowej w brzmieniu „princeps legibus solutus est", co znaczy „władca nie jest związany prawami" (tak D. Ulpianus w: Digestra/Pandestae 1, 3, 31). Warto tu jednak dodać, dla namysłu, że ci principes, którzy szczególnie brutalnie sprawowali swą władzę, zginęli w wyniku spisków. Dotknęło to Kaligulę w 41 r., Nerona w 68 r. i Karakallę w 217 r.
Byłby dostojny jak audi
Niecierpliwy czytelnik zapyta zapewne w tym miejscu, jak to się odnosi do naszych czasów i działających w nich tytułowych postaci (łac. dramatis personae). Czy można porównywać rzeczy dawne i wielkie z małymi, dzisiejszymi? W odpowiedzi najpierw trzeba znieść tzw. pozytywne założenie pytania: na naszych oczach dzieją się również wielkie sprawy, sprawy – mówiąc nieco patetycznie – wolności i równości (łac. libertas et aequalitas). Po kolei.
„Naczelnik" Jarosław nie stał się nim z zachowaniem jakiegoś szczególnego ceremoniału przestrzeganego np. przy nadawaniu tytułu princepsa w Rzymie, a w Polsce zastosowanego do Tadeusza Kościuszki i Józefa Piłsudskiego. Mianem tym posługują się nieustająco uczestnicy życia publicznego z różnych jego sfer, zarówno „z ciemnej jak i jasnej strony mocy". Można powiedzieć, że jest to głos ludu, a przecież – jak zapewnia sam Naczelnik – jest to głos Boga. Osobiście mam wątpliwości co do trafności tego równania, bo już jako dziecko dowiedziałem się z lektury książki „Dzieje apostolskie" (autora nie pamiętam), że lud Izraela wołał do Piłata „ukrzyżuj go, ukrzyżuj go", co odnosiło się do Jezusa mającego wszak naturę ludzką i boską; trochę zaś później na lekcjach historii usłyszałem, że w 1789 r. lud Paryża nie tylko wołał „Liberté, Egalité, Fraternité", lecz także domagał się spalenia katedry Notre Dame (pol. Nasza Pani).