Przeczytałem artykuł Pawła Wojciechowskiego o systemie emerytalnym. Znalazłem tam pomysł na „zrobienie porządku z hybrydami typu minimalna emerytura”. Dzięki temu prostemu zabiegowi znowu się okaże, że się myliłem. Jak ta „hybryda” zostanie zlikwidowana, to za 25 lat, jak dożyję, nie będę mógł napisać „a nie mówiłem”, że większość odchodzących na emeryturę będzie miało emeryturę minimalną. Jak ją zlikwidują, to tak nie będzie.
ZUS nie zbankrutował? No tak, został zlikwidowany
Będzie tak jak z „bankructwem ZUS”, które ponoć przepowiadałem. Owszem, przepowiadałem w 2007 roku upadek, ale systemu. Tego z OFE (czyli z obowiązkowymi funduszami emerytalnymi, dla zmyłki nazywanymi „otwartymi”), ale za to bez zakładów emerytalnych. Fundusze miały zbierać od pracowników i przedsiębiorców pieniądze. To było łatwe, zwłaszcza że robił to ZUS i je im przekazywał. Te drugie miały wypłacać emerytury z OFE. Jak już nadszedł ten czas (po dziesięciu latach działania systemu), to z nich zrezygnowano. Mogłem powiedzieć „a nie mówiłem”, że OFE nie wypłacą żadnych emerytur. Ten system więc nie zbankrutował. Został zlikwidowany. Oczywiście zaraz usłyszę, że został „zreformowany”, a zakłady emerytalnie nie zostały zlikwidowane, bo przecież nie zostały w ogóle utworzone.
Czytaj więcej
Już pojawiają się głosy młodych, że renta wdowia jest niesprawiedliwa wobec nich. Bo są obciążani wysokimi składkami i podatkami na „prezent dla wdów”, którym „nie chciało się pracować dłużej, niż do 60. roku życia”.
Teraz będzie podobnie. Przy okazji się okaże, że znowu się myliłem, przewidując, że stopa zastąpienia, czyli stosunek pierwszej emerytury do ostatniej pensji, będzie wynosiła jakieś 25–27 proc. Dlaczego? Bo emeryci dostaną tyle, ile sobie „odłożyli”, pracując. Oni oczywiście nic nie „odłożyli” – to co wpłacili do ZUS, natychmiast został wydane na emerytury tych, którzy je dziś pobierają. Pisałem o tym tyle razy, że już nie będę powtarzał. Podkreślę co innego: wszystkie propozycje kolejnej reformy reformy emerytalnej sprowadzają się – jak u Pawła – do „zwiększenia bazy, od której nalicza się składki”. Ale niektórzy wkładają już nogę w okno Overtona i zaczynają wspominać o konieczności zwiększenia składek od drugiej strony – nie tylko podstawy wymiaru, ale i procentowej ich wysokości. A gdy podatki, nazywane dla zmyłki składkami, będą wyższe, to pensje będą niższe, więc po przejściu na emeryturę stopa zastąpienia w ten prosty sposób będzie wyższa.
O emeryturę powinni się martwić ci źli prywaciarze
Za kieszenie muszą się najbardziej trzymać źli prywaciarze, którzy płacą w stosunku do swoich dochodów dwa razy mniej od tego, co muszą zapłacić za własnych pracowników. Niektórzy głoszą, że ci prywaciarze są nieefektywni, więc sami powinni zatrudnić się na etacie. Ale u kogo? I czy ten ktoś będzie chciał im zapłacić tyle, ile oni zarabiają u siebie? Moja odpowiedź brzmi: nie!