Trzecia dekada XXI stulecia to epoka, kiedy realna wojna przybrała pozornie nieszkodliwy kostium. W przeciwieństwie do nieodległych czasów bronią najpowszechniej stosowaną w współczesnej „cichej” wojnie są nie kule, pociski czy rakiety, lecz ataki w sferze cyfrowej. Co więcej, to wojna, w której nie stosuje się żadnych konwencji. Nie jest wypowiadana. Atakuje się niespodzianie i tylko jej efekty są świetnie widoczne. Niekiedy bardziej dotkliwe niż tysiące zrzuconych bomb.
Skomplikowana geopolityka, w której – zazwyczaj bez własnej winy – się obracamy, tylko potęguje zagrożenia. Polska, która w sprawie Ukrainy opowiedziała się za jej wolnością i niepodległością, weszła tym samym w główny nurt rosyjskich cyberataków. To dziś główne zagrożenie naszego bezpieczeństwa cyfrowego. Innym polem walki jest globalna konfrontacja Stanów Zjednoczonych z Chinami; tu też, stojąc na gruncie koniecznych dla naszego bezpieczeństwa sojuszy, jesteśmy wystawieni na ataki hakerskie.
Czytaj więcej
Choć ministerstwo cyfryzacji uwzględniło sporo postulatów przedsiębiorców, np. w zakresie kontroli, kar i audytów, to przepisy budzące największe ich obawy nie będą zmienione.
Ponad 100 tysięcy cyberataków w samym 2024 roku
Według jednego z liderów rynku cyberbezpieczeństwa, amerykańsko-izraelskiej firmy Check Point Software, Polska w 2023 roku doświadczyła 80 tysięcy cyberataków. To niemal 220 ataków dziennie. Na infrastrukturę krytyczną państwa, systemy informacyjne wojska, banków, energetyki czy instytucji ochrony zdrowia.