Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad rozwiązaniem polegającym na możliwości uzyskania rozwodu przed notariuszem lub urzędnikiem stanu cywilnego.
Stanowi to kolejną z licznych prób usprawnienia sądownictwa, podejmowanych zarówno przez poprzednią, jak i obecną władzę, które w żadnej mierze nie rozwiązują istoty problemu, jakim jest niewydolność systemu sądowego w Polsce.
Przewlekłość postępowań
Rozwód bez orzekania o winie w sytuacji, gdy małżonkowie nie mają małoletnich dzieci, może trwać zaledwie kilkanaście minut. Na sam termin rozprawy trzeba jednak czekać wiele miesięcy. Przyczyną nie jest duża liczba rozwodów bez orzekania o winie, które nie wiążą się z dużym nakładem pracy sędziego, lecz ogólna zbyt duża przewlekłość postępowań sądowych.
Spraw rozwodowych bez orzekania o winie oraz bez konieczności zajmowania się kwestiami związanymi z małoletnimi dziećmi nie ma na tyle dużo, aby omawiana zmiana miała realny wpływ na szybkość postępowań. Dlatego przekazanie ich do rozpoznawania innym organom nie rozwiąże problemu, który występuje przecież nie tylko w sądach okręgowych i apelacyjnych, zajmujących się sprawami rozwodowymi, ale również w sądach rejonowych.
Fakt, że rozwiązanie takie funkcjonuje w niektórych innych krajach Unii Europejskiej nie musi przemawiać za wprowadzeniem go u nas, ponieważ te systemy prawne mogą znacząco różnić się od polskiego. Warto przy tym zauważyć, że chociażby w Niemczech takie rozwiązanie nie zostało przewidziane. Obecny minister sprawiedliwości powiela więc podejście swojego poprzednika, proponując rozwiązania, które na pierwszy rzut oka nie wydają się złe, ale w rzeczywistości niewiele zmieniają.