Uchwalona w ubiegłym roku nowelizacja kodeksu karnego przewiduje, że wobec kierowców mających co najmniej 1,5 promila alkoholu we krwi (0,75 mg/dm sześc. w wydychanym powietrzu) będzie orzekany środek karny w postaci przepadku pojazdu lub jego równowartości. Równie surowe konsekwencje miałyby spotkać osoby, które „zatankowały” nawet nieznacznie powyżej 0,5 promila, ale za to w takim stanie spowodowały wypadek.
Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, był łaskaw przyznać na łamach DGP, że przepisy są w tym zakresie mało elastyczne, a do resortu wpłynęło w tej sprawie dużo uwag. „Po ponownym przeanalizowaniu tego problemu uznaliśmy, że musimy wprowadzić pewną gradację. Stąd przepadek pojazdu będzie stosowany wobec sprawców wypadków, którzy mają co najmniej 1 promil alkoholu we krwi" – wyjaśnił Warchoł.
Czytaj więcej
Być może już jutro projekt zmian w prawie karnym dotyczący przepadku aut pijanych kierowców trafi do kolejnego etapu prac w rządzie - mówi "Rzeczpospolitej" Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości .
Niezorientowanym przypomnę, że mówimy o planach poprawienia nowelizacji, nad którą prace trwały długie miesiące. I już wówczas ministerstwo, a potem parlamentarzyści byli bombardowani krytycznymi uwagami sędziów, radców prawnych, rzecznika praw obywatelskich, a nawet ekspertów Biura Legislacyjnego Sejmu. Prawnicy zwracali uwagę m.in. na to, że forsowane rozwiązanie jest niesprawiedliwe i sprzeczne z zasadą równości wobec prawa, bo „kara” najbardziej zaboli kierowców, którzy mają najdroższe samochody, a nie tych, którzy wsiedli za kółko na największej bani. Resort pozostawał głuchy na te i wiele innych argumentów (chyba że tak długo je analizował).
A mógł ich posłuchać także w ostatnich tygodniach, gdy nadarzyła się doskonała okazja. Było nią nieoczekiwane odroczenie całej reformy prawa karnego. Być może nie wszyscy mają świadomość, że zmiany w kodeksie karnym miały wejść w życie 14 marca tego roku, a przepisy o konfiskacie auta – w grudniu. Jedne i drugie zaczną obowiązywać z kilkumiesięcznym poślizgiem bo w ostatniej chwili okazało się, że reforma jest niekompatybilna z procedowaną równolegle nowelizacją innego kodeksu (której projekt, dodam dla porządku, także powstał w Ministerstwie Sprawiedliwości).