Strategiczny cel władzy – dokonania zmiany pokoleniowej w sądach – stał się bliższy do osiągnięcia. Gorzej, że jest osiągany bez względu na koszty, w tym te finansowe. A one mogą urosnąć w miliardy.
Zbigniew Ziobro z czystym sumieniem mógł przed kilkoma dniami zapewniać, że Solidarna Polska nie rozmawia z PiS o Izbie Dyscyplinarnej, bo w czwartek wieczorem okazało się, że rzeczywistym tematem tych rozmów był wybór Adama Glapińskiego oraz 15 sędziów do KRS. Handel barterowy piętnaście za jeden powiódł się. Dwudziestce Ziobry pomogli posłowie Pawła Kukiza oraz Łukasz Mejza, no i klub PiS, zmobilizowany do wyboru prezesa banku centralnego.
Czytaj więcej
W czwartek Sejm, głosami PiS i przy ostrym sprzeciwie opozycji wybrał 15 członków kolejnej Krajowej Rady Sądownictwa. Aż 11 z nich zasiadało w Radzie w poprzedniej kadencji. Wybór był odkładany od tygodni.
Z prawniczych kręgów słychać komentarze o bezwstydzie i zuchwałości porównywalnej z kradzieżą auta z policyjnego parkingu. Koniec z „sędziokracją” – cieszyli się po wyborze politycy Solidarnej Polski, którym nie przeszkadza udział drugiej władzy w sprawowaniu władzy trzeciej. Tak samo jak już przywykliśmy do tego, że członkowie pierwszej władzy – ustawodawczej – łączą funkcje z władzą wykonawczą, gdy idą do rządu, nie rezygnując z parlamentarnego fotela. Tak jest od 30 lat i nie mogę się nadziwić, że nikomu to nie przeszkadza. Czy kolejnym krokiem będzie wybór sędziów do Sejmu?
W każdym razie sygnał z czwartkowego głosowania płynie wyraźny: na kolejne lata zabetonujemy system wyboru sędziów. Izba Dyscyplinarna może i kiedyś zostanie rozwiązana, kolejne miliony euro doliczymy do rachunku, ale co się stało, już się nie odstanie. Dokonanych w kwestionowanej procedurze sędziowskich powołań nikt nie cofnie, a zamiast wprowadzić jakiś mechanizm weryfikowania tych dokonanych, właśnie sprolongowano wadliwy system – choć z orzeczeń europejskich trybunałów jasno wynika, że są do niego poważne obiekcje, co może się skończyć kolejnymi karami.