W zakończonym właśnie procesie kształtowania władz samorządu i wyznaczania ich celów na kolejną kadencję mieliśmy, z uwagi na okoliczności pandemii, ograniczone warunki do prowadzenia debat i formułowania postulatów o większym lub mniejszym ciężarze. Pozostał niedosyt i potrzeba powrotu do normalnej rozmowy, gdy tylko normalność, nawet w jej nowej postaci, zagości w życiu społecznym. Bez wątpienia jednak w każdej dyskusji wewnątrz samorządu i o samorządzie da się wyczuć tęsknotę za emocją, którą nazywamy poczuciem wspólnoty. Zjawiskiem ulotnym i idealizowanym, a niewątpliwie obecnym kiedyś i wciąż pożądanym dzisiaj.
Nasze środowisko zmienia się wraz ze zmianą otaczającego nas świata. W ostatnich kilkunastu latach zmiany te wynikały nie tylko z naturalnego procesu adaptacji do nowych technologii czy standardów świadczenia usług. Istotnym i kluczowym elementem zmiany była demokratyzacja procesu dostępu do samorządu i wynikający z niej gwałtowny wzrost liczby członków samorządu.
Czytaj też: Nowe władze samorządu radców prawnych przed wyzwaniami
Czy w ramach naszych lokalnych społeczności, w ramach izb, możemy wciąż utrzymać poczucie wspólnoty? Czy to realne, gdy najmniejsze z nich liczą obecnie 1000 członków? Czy radcowie skupieni w średnich i dużych izbach mają szansę doświadczyć więzi z tysiącami swoich koleżanek i kolegów? I wreszcie – czy uczucie takie można odczuwać w relacji do największej z izb, łączącej wszystkich radców: Krajowej Izby Radców Prawnych?
To nie są retoryczne pytania, a odpowiedź nie będzie taka sama dla każdego radcy. Niezależnie od tego, jaka ona będzie, naszą powinnością jest podejmować i promować działania, które dają szansę na doświadczenie uczucia wspólnoty choćby w niewielkim wymiarze. A powtarzane po wielekroć pozwolą utrwalić to wrażenie i na nim budować nowoczesny samorząd bliski jego członkom.