Założenia tarczy antyinflacyjnej przypominają dziś nieco politykę stosowaną w ramach promocji Black Friday. Najpierw podnoszone są ceny po to, aby później w ramach promocji uległy one obniżce, często niestety do poziomu tych standardowych.
Rząd w pierwszej kolejności wprowadził dla dużej części społeczeństwa niekorzystne zmiany podatkowe w ramach Polskiego Ładu, a obecnie przedstawia dla tejże grupy rozwiązanie co najmniej dla niej ambiwalentne. Mam tutaj na myśli przedsiębiorców, którzy de facto napędzają polską gospodarkę i mają realny wpływ na wzrost PKB. Ten ruch rządu został poczyniony bardzo drastycznie, bez żadnego racjonalnego vacatio legis oraz z naruszeniem zasad dialogu społecznego, co wyrażało się m.in. zbagatelizowaniem krytycznych głosów przedstawicieli organizacji pracodawców.
Wcześniej wprowadzono podatek od sprzedaży detalicznej, który przyczynił się m.in. do wzrostu cen paliw i cen towarów, wskutek konieczności uwzględnienia przez sprzedawców tego podatku w cenie. Wspomnieć również należy o wprowadzonych w ostatnim czasie niekorzystnych obciążeniach, takich jak np.: opłata cukrowa od napojów słodzonych czy opłata mocowa. Nowe daniny uderzają przede wszystkim w przedsiębiorców, co powoduje bardzo negatywne skutki ekonomiczne. W jakiś sposób przedsiębiorcy muszą przecież zrekompensować finansowo wprowadzone przez rząd nowe daniny. W efekcie mamy do czynienia ze wzrostem cen. Dziś natomiast, w obliczu galopującej inflacji, pozostaje jedynie dylemat pomiędzy podnoszeniem stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej a takimi narzędziami jak tarcza antyinflacyjna.
Czy jej założenia są w rzeczywistości korzystne? Na pierwszy rzut oka zapewne tak.
Czytaj więcej
Ceny alkoholi i wyrobów tytoniowych pójdą z początkiem przyszłego roku w górę. To dlatego, że Sejm zdecydował w czwartek o podwyżce nakładanych na nie stawek akcyzy. Odrzucił przy tym uchwałę Senatu, który chciał wyrzucenia podwyżek do kosza.