Wojciech Tumidalski: Ani wilk syty, ani owca cała

Polska odpowiedziała Komisji Europejskiej, jak chce wykonać orzeczenie TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej SN. Ale nikt nie będzie z tą odpowiedzią usatysfakcjonowany. Być może udało się kupić trochę czasu.

Aktualizacja: 16.08.2021 20:57 Publikacja: 16.08.2021 19:09

Wojciech Tumidalski: Ani wilk syty, ani owca cała

Foto: AdobeStock

Czas na odpowiedź minął, ale z jakiegoś powodu rząd w Warszawie, od rana bombardowany pytaniami mediów, nie chciał ujawnić, co w niej napisał. Słyszeliśmy tylko: to informacja dla adresata. Owszem, prawda. Ale nie jest chyba tajemnicą, jak chcemy zmienić model odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i jak zapewnić, że sędziowskie nominacje będą przebiegać transparentnie i rzetelnie? Zapewnić nie tylko Brukselę, ale także – a może przede wszystkim – mieszkańców Polski. To nas bowiem ci sędziowie będą sądzić i to podobno w naszym interesie poprzedni system, ten rzekomo zły, był zmieniany, na rzekomo lepszy.

O tym, że nie jest lepszy, przekonanie wyrazili już nawet prezes Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki. Znamienne więc, że propozycji jego zmiany nie możemy poznać w zwyczajnym trybie, przewidzianym dla dobrych zmian.

Czytaj też:

Odpowiedź rządu na zarzuty TSUE jest, ale pozostaje niejawna

Być może dlatego, że owa propozycja zawarta w odpowiedzi dla Brukseli to nie jest coś, czym można się chwalić. Wiadomo, że odnotowano w niej, iż pierwsza prezes Sądu Najwyższego zablokowała dopływ nowych spraw dyscyplinarnych do kwestionowanej przez europejskie Trybunały Izby Dyscyplinarnej i że zaapelowała do orzekających w tej izbie, aby wstrzymali się z rozpoznawaniem spraw, które już tam wpłynęły. Część usłuchała, a druga – określając, że to ich Westerplatte – broni nie złożyła i uważa, że walczy. Pytanie, do czego przybliża tą walką nasz wymiar sprawiedliwości. Obawiam się, że nie do zwycięstwa – choćby moralnego.

Warszawa zawiadamia też Komisję Europejską, że przepisy o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów będą zmieniane, że projekty nowelizacji wykuwają się w rządzie, że na pewno będą. Ważne są jednak szczegóły, a szczególnie to, co z osobami powołanymi do nowych izb Sądu Najwyższego – czy po zmianie prawa będą mogły orzekać, czy znajdzie się im inne miejsca w strukturze sądów. I co ze statusem Krajowej Rady Sądownictwa, z której wypływają kolejne nominacje.

I nieważne, czy autorem nowelizacji będzie resort sprawiedliwości, z którym powrócimy na front Westerplatte, czy wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. Bo nikt nie będzie zadowolony.

Czas na odpowiedź minął, ale z jakiegoś powodu rząd w Warszawie, od rana bombardowany pytaniami mediów, nie chciał ujawnić, co w niej napisał. Słyszeliśmy tylko: to informacja dla adresata. Owszem, prawda. Ale nie jest chyba tajemnicą, jak chcemy zmienić model odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i jak zapewnić, że sędziowskie nominacje będą przebiegać transparentnie i rzetelnie? Zapewnić nie tylko Brukselę, ale także – a może przede wszystkim – mieszkańców Polski. To nas bowiem ci sędziowie będą sądzić i to podobno w naszym interesie poprzedni system, ten rzekomo zły, był zmieniany, na rzekomo lepszy.

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?