Owszem, może, ale raczej w przyszłości – dalekiej i niepewnej. A dla samego orzeczenia, które będzie oznaczać opuszczenie urzędu przez Rzecznika, znaczenia to nie ma.
A w ogóle, czy kwestia okresu przejściowego między kadencjami rzecznika to autentyczny problem konstytucyjny, czy raczej wydumany?
Tu nie ma żadnego prawdziwego problemu konstytucyjnego. Został on sztucznie wykreowany. Podstawa prawna działania rzecznika składa się z dwóch oddzielnych kawałków tworzących jednak całość: formalnej kadencji oraz sytuacji pełnienia obowiązków po jej upływie, do wyboru następcy przez dwie izby parlamentu. Teraz to formalnie rozdzielono. Pytanie tylko, po co.
Więc po co ten wyrok zapadł?
Najbardziej interesujące były spływające z ust sędziego sprawozdawcy piękne frazy o zaufaniu między obywatelami a państwem i stanowionym przez nie prawem, o systemie prawnym, który powinien umacniać to zaufanie... Brzmią szyderczo, bo system prawny jest już tak zepsuty, że trudno o dziedzinę, w której nie mielibyśmy paskudnego upadku. A chodzi tu dokładnie o to, by zdelegitymizować konkretną osobę. Te fałszywe etykiety, rozbieżność między słowami a czynami, są szczególnie uderzające.
Adam Bodnar tak zaszedł za skórę władzy, że trzeba go usuwać zamiast wybrać w Sejmie i Senacie legalnego następcę?