Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek skierowany do Trybunału Sprawiedliwości UE" – poinformował podczas unijnego szczytu Mateusz Morawiecki. Miał to potwierdzić jednostronicowy dokument, który wyciekł kilkanaście godzin później, podpisany przez przedstawicieli rządów i samorządów obu krajów. Po jego lekturze nie było wątpliwości, że to Czesi występują z pozycji silniejszego i to oni dyktują warunki rozwiązania sporu.
Czytaj także:
Safjan o Turowie: Można zakończyć sprawę na politycznej ścieżce
Cena to 45 mln euro (10 proc. części subwencyjnej Funduszu Odbudowy), które zapłacić ma Polska. A do tego powstać mają wspólne grupy monitorujące kopalnię Turów i dostosowanie się naszego kraju do unijnej legislacji ekologicznej. Cena wysoka i niedająca gwarancji na spokój.
Zwłaszcza że tego samego dnia, kiedy rewelacje o ugodzie zaczęły się pojawiać w mediach, zdementował je premier Andrej Babiš. „Na nic się nie zgodziłem, sprawa sądowa jest nadal w toku" – powiedział.