Jarosław Gowin: Konstytucja w czasach zarazy

Wybory można przenieść w czasie, wyłącznie dotykając konstytucji. Inne środki prawne narażają nas na zarzut nieskuteczności – pisze poseł i prezes Porozumienia.

Aktualizacja: 20.04.2020 06:13 Publikacja: 19.04.2020 18:24

Jarosław Gowin

Jarosław Gowin

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

W trzydziestoletniej historii wolnej Polski nie mieliśmy do czynienia z tak strasznym i wszechstronnym zagrożeniem, wymagającym od nas wszystkich nadzwyczajnej mobilizacji, ale także przyjmowania wyjątkowych rozwiązań. Życie społeczne i gospodarcze w dużej mierze zamarło, relacje społeczne musiały zostać szybko przeorganizowane, w błyskawicznym tempie musieliśmy się przystosować do niełatwego funkcjonowania w czasach zarazy.

Choć w niezwykle krótkim czasie zmieniło się tak wiele, jest też kilka stałych, niezmiennych elementów życia społecznego i ustrojowego, dzięki którym możemy być dumni z przynależności do kręgu demokratycznych państw. Jednym z takich żelaznych praw demokratycznego społeczeństwa jest zasada legalizmu. To dzięki niej mamy pewność, że państwo – choćby czasem popełniało błędy – nie zachowa się wobec swoich obywateli nieuczciwie ani arbitralnie. Cały wysiłek państwa wkładany od pewnego czasu w to, by stworzyć podstawy prawne swojego działania w okolicznościach niespotykanych dotąd w dziejach (tzw. tarcze antykryzysowe), jest dowodem na to, że zasada legalizmu nie ugina się pod naporem nawet najtragiczniejszych zdarzeń związanych z epidemią. Zasada ta nie milknie w czasach zarazy i powinniśmy robić wszystko, co w naszej mocy, by nie została ona zagłuszona. Jeśli tak się jednak stanie, wówczas wszyscy poniesiemy tego złowrogie skutki – osuniemy się w ponury i napiętnowany przez historię cień „państwa stanu wyjątkowego".

Zmiana praw fundamentalnych

Co zrobić, by wytrwać na pozycjach cywilizowanego państwa w tych trudnych czasach? Przede wszystkim – uszanować prawa fundamentalne. Szacunek ten polega nie tylko na tym, że przestrzega się obowiązujących reguł i zasad, ale także na tym, że gdy zachodzi taka konieczność, prawa te mogą być modyfikowane zgodnie z procedurą ustaloną w ustawie zasadniczej.

Konstytucja nie przesądza wszelako o tym, kiedy mamy do czynienia z momentem konstytucyjnym (kiedy następuje czas jej zmiany). Bez wątpienia jednak, analizując aktualną sytuację, można dojść do wniosku, że taki moment występuje obecnie. Stoimy bowiem w obliczu konieczności przesunięcia aktu wyboru prezydenta na czas, w którym jego dokonanie będzie już w pełni bezpieczne, a przynajmniej nie będzie narażało znacznej części wyborców na poważne i realne zagrożenie. Jest oczywiste, że modyfikacji tej można dokonać wyłącznie przez zmianę praw fundamentalnych. Owszem, jest to w pewnym stopniu potrzeba chwili, ale chwili nieporównywalnej z niczym innym w historii wolnej Polski. W pełni skutecznie wybory można przenieść w czasie, wyłącznie dotykając konstytucji. Inne środki prawne narażają nas na zarzut nieskuteczności, sięgania po normatywne atrapy, a wreszcie – nieuchronnie obracają całą rzecz w śmieszność, potęgują złe emocje społeczne i dodatkowo pogłębiają nieufność do prawa i państwa.

Efektywność i trwałość

Rozwiązanie w postaci zmiany konstytucji, które zaproponowałem, ma odmienny charakter – i to z kilku względów.

Po pierwsze, nie jest to prawna proteza, ale rozwiązanie systemowe. W przeciwieństwie do innych propozycji zmiana regulacji konstytucyjnych doprowadzi do ustalenia zasady ustrojowej, która będzie współkształtowała system polityczno-prawny Polski. Inne na bieżąco formułowane pomysły nie mają takiego zasięgu – one tylko zawieszają ustalone od dawna reguły działania państwa, a przez to są prowizoryczne i mało skuteczne.

Ustrój to zbyt poważna sprawa, by można było przy nim manipulować za pomocą doraźnych środków. Jeśli już trzeba to uczynić – a w mojej ocenie trzeba – należy do tego użyć narzędzi konstytucyjnych, czyli takich, które dają gwarancję efektywności i trwałości. Proponowana zmiana konstytucyjna ma na celu jednoznaczne przesądzenie, że w dobie bardzo ostrego zdrowotnego, społecznego i gospodarczego kryzysu Rzeczpospolita zachowuje ciągłość w obrębie władzy wykonawczej bez niepotrzebnego narażania zdrowia i życia obywateli.

Jest to propozycja na wskroś odpowiedzialna i lojalna wobec obywateli i klasy politycznej – wydłuża kadencję obecnie urzędującego prezydenta, ale jednocześnie przesądza, że piastun tej funkcji nie będzie już mógł jej pełnić po raz kolejny. Konstytucyjna modyfikacja natychmiast uwolni polską politykę od dewastujących debatę publiczną sporów o ustawowe rozwiązania wyborcze, a równocześnie wyrówna szanse wszystkich stronnictw w uczestnictwie w przyszłej politycznej rywalizacji – będzie na nią na pewno czas wtedy, gdy uda nam się już uporać z tężejącą epidemią.

W imię wspólnego dobra

Po drugie, nie jest to powód do niepokoju obywateli, ale wyjście naprzeciw ich troskom. Nasi rodacy są dotknięci epidemią w sposób dojmujący. Oprócz tego, że są narażeni na groźną chorobę, biorą udział w wielkim, bezprecedensowym, zbiorowym wysiłku nakierowanym na ograniczenie skutków zarazy. Olbrzymie koszty tej walki ponoszą pracownicy służby zdrowia, zmagający się z wirusem na pierwszej linii medycznego frontu. Cierpią także wszyscy, których dotykają konieczne ograniczenia społeczne i gospodarcze, zwłaszcza pracownicy, przedsiębiorcy, uczniowie, studenci, osoby niepełnosprawne i społecznicy. Obywatele zajmują się zwielokrotnionymi trudami dnia codziennego, w związku z czym byłoby to głęboko nieuczciwe, gdyby teraz dokładać im jeszcze jedno życiowe wyzwanie.

W demokracji wybory są bowiem swoistym wyzwaniem – wymagają oderwania się od bieżących spraw, refleksji, podjęcia mądrej decyzji, a czasem też wysiłku organizacyjnego. Dajmy Polakom wytchnienie od rozognionej polityki i pozwólmy im z pomocą państwa skupić się na sprawach dla nich najważniejszych – na walce o zdrowie i życie, na ratowaniu ich przedsiębiorstw, na obronie miejsc pracy, na zachowaniu godnych warunków egzystencji.

Po trzecie, nie jest to pomysł antagonizujący strony politycznego sporu, ale jednoznaczne zaproszenie do koncyliacyjnych rozmów w imię dobra wspólnego. Proponowana zmiana zasadza się na jednym, ale kluczowym założeniu.

Otóż do jej przyjęcia i wdrożenia konieczne jest coś więcej niż akt głosowania w parlamencie, rozumiany jako zjawisko czysto proceduralne. Aby tego rodzaju akt się ziścił, należy bowiem doprowadzić do szerszego porozumienia, angażującego główne siły polityczne, reprezentujące wyraźną większość Polaków. Procedura zmiany konstytucji zachęca do szukania konsensusu, który ma głęboki sens. Konsensus ten polega na poszanowaniu zestawu wartości, który jest ramą aksjologiczną konstytucji. Zmiana ustawy zasadniczej jest możliwa po spełnieniu tego warunku sine qua non – po ustaleniu, że jakakolwiek ingerencja w prawa fundamentalne odpowiada zespołowi wartości, w które jako większość wierzymy.

Nie chodzi zatem o zgromadzenie w jednym miejscu i w jednym czasie odpowiedniej liczby polityków, tylko o to, by reprezentacja narodu dokonała ustalenia bazującego na wartościach wspólnych. Nie mam przy tym wątpliwości, że bezpieczeństwo obywateli, zdrowie i porządek publiczny wpisują się w wartości leżące u podstaw konstytucji, a ochrona tych dóbr jest oczekiwana przez przytłaczającą większość obywateli.

Skupmy się na walce z epidemią

Po czwarte wreszcie, moja propozycja oddala niebezpieczeństwo związane z rozproszeniem i tak niezbyt wielkich sił państwa, które powinno obecnie skupić się na walce z epidemią. Jeśli na serio wzywamy: „Wszystkie ręce na pokład!", to musimy być konsekwentni i odpowiedzialni. Wszystkie nasze siły to konglomerat środków publicznych, wysiłku organów, instytucji i agend państwowych, poświęcenia służb medycznych i innych obywateli, którzy zaangażowali się w ten wspólny bój.

Nie można w środku walki powiedzieć wszystkim dzielnym ludziom, że państwo przerzuca siły i środki na zupełnie inny odcinek. To byłoby zwyczajne marnotrawstwo, które w aktualnych warunkach nosiłoby znamiona sabotażu. Podkopałoby to też morale obywateli i dało im do zrozumienia, że państwo w krytycznym momencie ich opuszcza.

Wyjątkowość chwili wymaga specjalnych środków, wpisujących się w konstytucyjne ramy. Musimy myśleć niekonwencjonalnie, szanując jednocześnie prawa fundamentalne. Musimy zarzucić to, co bieżące i partykularne, i spojrzeć odważniej w przyszłość. Musimy wyjść z okopów aktualnych sporów. Musimy zrzucić kajdany mało ważnych obecnie różnic i wykonać konstytucyjny ruch, który scementuje Polaków w tym trudnym czasie, a jednocześnie ochroni nasze państwo przed organizacyjnym i prawnym chaosem.

W trzydziestoletniej historii wolnej Polski nie mieliśmy do czynienia z tak strasznym i wszechstronnym zagrożeniem, wymagającym od nas wszystkich nadzwyczajnej mobilizacji, ale także przyjmowania wyjątkowych rozwiązań. Życie społeczne i gospodarcze w dużej mierze zamarło, relacje społeczne musiały zostać szybko przeorganizowane, w błyskawicznym tempie musieliśmy się przystosować do niełatwego funkcjonowania w czasach zarazy.

Choć w niezwykle krótkim czasie zmieniło się tak wiele, jest też kilka stałych, niezmiennych elementów życia społecznego i ustrojowego, dzięki którym możemy być dumni z przynależności do kręgu demokratycznych państw. Jednym z takich żelaznych praw demokratycznego społeczeństwa jest zasada legalizmu. To dzięki niej mamy pewność, że państwo – choćby czasem popełniało błędy – nie zachowa się wobec swoich obywateli nieuczciwie ani arbitralnie. Cały wysiłek państwa wkładany od pewnego czasu w to, by stworzyć podstawy prawne swojego działania w okolicznościach niespotykanych dotąd w dziejach (tzw. tarcze antykryzysowe), jest dowodem na to, że zasada legalizmu nie ugina się pod naporem nawet najtragiczniejszych zdarzeń związanych z epidemią. Zasada ta nie milknie w czasach zarazy i powinniśmy robić wszystko, co w naszej mocy, by nie została ona zagłuszona. Jeśli tak się jednak stanie, wówczas wszyscy poniesiemy tego złowrogie skutki – osuniemy się w ponury i napiętnowany przez historię cień „państwa stanu wyjątkowego".

Pozostało 83% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Karol Nawrocki. Chyba, że jednak nie
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie