Różne scenariusze
Nadal jednak nie jest pewny termin wyborów prezydenckich, bo dymisja Gowina nie kończy tej sprawy. PiS w Sejmie forsuje głosowanie korespondencyjne dla każdego Polaka.
W nowym projekcie nowelizacji kodeksu wyborczego znalazł się zapis, który umożliwia marszałek Elżbiecie Witek przesunięcie terminu wyborów prezydenckich, jeśli w Polsce obowiązuje stan epidemii. To przesunięcie może odbyć się tylko w terminach zakreślonych konstytucją. W ten sposób wybory mogłyby odbyć się 17 maja.
– Tak PiS chce kupić trochę czasu na przygotowanie głosowania pocztą – mówi nasz rozmówca z opozycji. Bo w pierwotnym kalendarzu Sejm (po 30-dniowej „zamrażarce" w Senacie) przyjąłby zmianę kodeksu wyborczego zaledwie na kilka dni przed terminem wyborów 10 maja.
W połowie kwietnia swoją rekomendację ma przedstawić minister Łukasz Szumowski. Jego negatywna ocena tego, czy wybory mogą odbyć się bezpiecznie – nawet korespondencyjnie – to jeden ze scenariuszy dotyczących wyborów.
Drugim scenariuszem jest zmiana konstytucji. Jarosław Gowin zadeklarował w poniedziałek, że będzie nadal pracował nad tym, by przekonać opozycję do poparcia jego poprawki do ustawy zasadniczej, która zakłada przedłużenie kadencji prezydenta Andrzeja Dudy do 2022 roku. Aby zdążyć przed majowym terminem wyborów, potrzebna jest jeszcze zmiana regulaminu Sejmu, by nie było konieczności 14-dniowej przerwy między pierwszym a drugim czytaniem nowelizacji ustawy zasadniczej.
– Dzięki temu cały kalendarz się spina. Zmiana konstytucji może być przyjęta przez Sejm 6 maja, przez Senat 7 maja, podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę 8 maja. W ten sposób przed wyborami 10 maja możemy przesunąć je o dwa lata – powiedział Gowin w poniedziałek.