Choć wybory prezydenckie w USA mają kolosalny wpływ na wydarzenia w Europie i bezpieczeństwo naszego regionu, musimy przede wszystkim pamiętać o tym, że obywatele USA podejmują suwerenną decyzję. A przy niej najważniejszy jest stan gospodarki, dostępność opieki zdrowotnej, kwestie Sądu Najwyższego. Dość powiedzieć, że dla wyborców demokratów kwestia dostępu do broni, aborcji, nierówności rasowych czy zmian klimatycznych jest ważniejsza od polityki zagranicznej USA. Dlatego musimy się pogodzić z tym, że kwestia naszego bezpieczeństwa będzie pochodną decyzji milionów Amerykanów dotyczącej tego, jak chcą oni urządzić sprawy w swoim kraju. Takie są reguły demokracji, ale taka też jest konsekwencja faktu, że znajdujemy się na obrzeżach świata, w którym Ameryka jest głównym punktem odniesienia i gwarantem bezpieczeństwa.
Czytaj więcej
Już wie, że przegrał, i pogrąża się w rozpaczy? A może wierzy, że tylko pełna mobilizacja twardego elektoratu zaprowadzi go do Białego Domu? Nawet najbliższe otoczenie kandydata republikanów nie może zrozumieć, dlaczego w finale kampanii wyborczej posuwa się on do tak radykalnych wypowiedzi.
Dlaczego wybory w USA są kluczowe dla Polski?
Dlatego też powinniśmy traktować wybory amerykańskie poważnie. Śmiertelnie poważnie. Nie jako dogrywkę wyborów w Polsce i patrzeć na wyścig między Kamalą Harris a Donaldem Trumpem jak na przedłużenie sporu Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim. Choć – szczególnie w kontekście wojny kulturowej – polityka polska i amerykańska są podobne, i chociaż to, kto zostanie prezydentem USA, będzie miało wpływ na scenę polityczną w Polsce, to jednak nie powinniśmy mylić porządków i uznawać, że sukces Kamali Harris będzie sukcesem koalicji 15 października, zaś zwycięstwo Donalda Trumpa byłoby zwycięstwem Zjednoczonej Prawicy.
Oczywiście z tego, co dziś wiemy o planach obu kandydatów, prezydentura Donalda Trumpa niesie dla Polski więcej ryzyka, niemniej i to, co zrobi Harris, jest pewną tajemnicą. Jednak żaden z kandydatów z naszego punktu widzenia nie jest dla Polski idealny. Polska będzie współpracować z nowym prezydentem USA, bez względu na to, czy będzie to reprezentant demokratów, czy republikanów.