Kuluary każdej większej konferencji z udziałem polityków – a w Sopocie przemówienie inaugurujące wygłosił sam premier Donald Tusk – przynoszą co najmniej poczucie, co dziś zajmuje elity polityczne i biznesowe. Tak też było w ostatnich dniach w Sopocie, gdzie odbywa się konferencja EFNI (Europejskie Forum Nowych Idei). Pytania, które najczęściej padały w tle przemówień i paneli dotyczyły kilku kwestii – strategii gospodarczej rządu, nowej strategii migracyjnej Donalda Tuska oraz oczywiście wyborów prezydenckich. Najbardziej tego, kogo wystawi PiS (poza nazwiskiem Karola Nawrockiego w Sopocie pojawiło się w spekulacjach nazwisko byłego szefa MNiSW Przemysława Czarnka jako potencjalnego kandydata). Ale nie to było tym najważniejszym wątkiem w kuluarach.
Żale wobec Sikorskiego
Pouczającym wydarzeniem na starcie EFNI był panel z udziałem ministrów – m.in. Radosława Sikorskiego i Katarzyny Pełczyńskiej-Nalęcz. Sesja pytań do członków rządu daleka była od sesji lobbowania łatwych pytań pod adresem ministrów. Zwłaszcza jeśli chodzi o szefa MSZ. Przedstawiciele świata biznesu i akademii pytali Sikorskiego o decyzje dotyczące migracji, naboru cudzoziemców na uczelnie. Minister Sikorski był bardzo jednoznaczny w swoich odpowiedziach i podkreślał, że czas „wolnej amerykanki” w tej sprawie się skończył – jeśli chodzi o wydawanie wiz dla studentów czy pracowników. - Pozwolenia na pracę, ich zasadność będzie kontrolowana. Kary za zatrudnianie nielegalnych migrantów muszą być takie, by to wpłynęło na rachunek ekonomiczny firmy – podkreślał szef MSZ. - To musi być uregulowane. Tak by biznes miał pożytek, ale obywatele mieli poczucie odzyskania kontroli – mówił Sikorski w środę. To echo samej nazwy nowej strategii migracyjnej ogłoszonej przez Tuska czyli „Odzyskać kontrolę, zapewnić bezpieczeństwo”.
Czytaj więcej
Donald Tusk, prowadząc swoją kampanię mnie zachwycił tym, że bardzo wyraźnie mówił o prawach człowieka, o praworządności. Stwarzał klimat, który pozwalał wierzyć, że ws. migracji coś się zmieni na lepsze, zostaną zlikwidowane pushbacki – powiedziała w rozmowie z Radiem Zet Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej.
Sikorski musiał mierzyć się z innymi pytaniami. - Jestem trochę zaskoczony. Mówiliśmy o dialogu społecznym, ale ten ostatni dokument ze środowiskiem biznesu raczej skonsultowany nie był. Może się mylę. W tym dokumencie, w innych inicjatywach ustawowych, pojawiło się niepokojące stwierdzenie, że będziemy preferowali pracowników o wysokich kwalifikacjach. My jesteśmy zdolnym narodem, specjalistów możemy wykształcić. W mojej branży na 300 tysięcy pracowników transportu, 160 tysięcy jest spoza UE. Mamy około 2 tysięcy pracowników nawet z Zimbabwe. W polityce migracyjnej ich nie ma. Konsulaty nie przyjmują nawet wniosków. Coś się zatrzymało. To niepokojące. Czy mamy się zwijać? – mówił Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka. Sikorski w odpowiedzi przekonywał, że przedsiębiorcy absolutnie nie mają się zwijać. Ale retorycznie w podejściu do migracji nie ustąpił w zasadzie o krok, chociaż wspomniał, że projekt strategii będzie jeszcze podlegał konsultacjom. - Trudne decyzje nas czekają - podsumował szef MSZ w odpowiedzi na pytanie.
Imigracyjne wyzwanie
„Rzeczpospolita” wielokrotnie pisała już o napięciu między strategią migracyjną rządu a potrzebami biznesu. W trakcie EFNI to napięcie było widoczne. Zwłaszcza że premier Tusk w odpowiedzi na postulaty biznesu wyrażone jeszcze przed jego wystąpieniem – o np. powołanie wicepremiera ds. gospodarki – stwierdził, że nie ma na to miejsca w obecnym układzie koalicyjnym. Tusk jednocześnie stwierdził, że ma nadzieję, że biznes pomoże w wypracowaniu pomysłów dotyczących migracji. Co będzie jutro w tej sprawie? - na to pytanie w Sopocie nie było jednak jednoznacznej odpowiedzi.