Bez patosu, ale z należytą powagą. Nie łopatologiczny, a błyskotliwy. Wybrzmi polski punkt widzenia, ale jednocześnie przekaz adresowany jest do zachodnich odbiorców, których wiedza o tych wydarzeniach jest albo skromna, albo w ich krajach 1 września nie ma takiego znaczenia, bo Niemcy weszli tam później.
Sztafeta polskiej polityki historycznej
Nikt nie robi na tym bieżącej polityki. Polska Fundacja Narodowa planuje intensywną kampanię w mediach społecznościowych. Powstaną dobre grafiki, krótkie nagrania z bohaterami, jest pomysł, by współpracować z poczytnymi anglojęzycznymi autorami, trwają rozmowy z wybranymi artystami. – Timothy Snyder gromadzi wielomilionową publiczność, wykładając historię Ukrainy. Gdyby tak… – zaczyna się kolejne już spotkanie. Działania instytucji kulturalnych i historycznych są skoordynowane.
Czytaj więcej
Konsekwentna i wieloletnia praca w ciszy i spokoju. Rasowa dyplomacja. Mocne instytucje. Jasny cel. Ponadpartyjne porozumienie. Oto sekret zgubnego dla nas sukcesu niemieckiej polityki historycznej. A teraz porównajmy, jak prowadzi się ją w Polsce.
Premier, prezydent i Ministerstwo Spraw Zagranicznych w pełni angażują się w zaproszenie przywódców Niemiec, Francji, Ukrainy, USA. Władze centralne współpracują z gdańskim samorządem. Kiedy po wyborach zmienia się władza, nowy rząd spotyka się w tej sprawie ze starym. Sztafeta została przekazana, polskie państwo bardzo dobrze wie, co na Westerplatte chce powiedzieć światu i własnym obywatelom. To już trzecia rocznica, kiedy za wschodnią granicą trwa wojna, a bezpieczeństwo Starego Kontynentu jest kluczowym na międzynarodowym forum tematem. Nie zmarnujemy tej szansy.
Gdy w Polsce się krzywimy na politykę historyczną, Niemcy po prostu ją robią
A potem obudził mnie pies. Jest 6 rano, czworonóg chce iść na spacer. Przypominam sobie, że w tygodniku „Polityka” czytałam o tym, jak premier Donald Tusk zignorował prośbę prezydent Aleksandry Dulkiewicz, by ściągnąć do Gdańska europejskich liderów. Na Twitterze pisze, że „śpiewać każdy może” i „czasem człowiek musi, inaczej się udusi”, kiedy wypływa nagranie z Campusu Polska, na którym uczestnicy pokrzykują „j… PiS”. Część przedstawicieli liberalnych środowisk wciąż się krzywi na hasło „polityka historyczna”, Niemcy w tym czasie po prostu ją robią.