Warzecha: Przemysł przykrywkowy, kolejna odsłona. Czyli o co chodzi Tuskowi ze 100 mld PiS

Teatr, który zaprezentował Donald Tusk ze 100 mld zł, które rzekomo ukradł PiS ma tylko jeden cel: odwrócenie uwagi od tego, co jest teraz realnym problemem wyborców – rosnącej inflacji i podwyżek cen energii czy spodziewanego wzrostu cen wody.

Publikacja: 14.08.2024 04:30

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: PAP/Paweł Supernak

Na początek rada dla czytelników: jeśli kiedykolwiek usłyszą państwo, że polityk mówi o zapadającej łatwo w pamięć sumie w kontekście wsparcia dowolnej dziedziny, wpływów z UE czy rzekomej kradzieży pieniędzy przez poprzedników – 100 mln albo 100 mld itd. – mogą być państwo pewni, że to demagogiczne przedstawienie. Takie okrąglutkie sumy w naturze nie występują.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie

Czy Donald Tusk wymyślił sobie 100 miliardów, które rzekomo ukradło PiS?

Dotyczy to również 100 mld, które według pana premiera miał „ukraść” czy też „zdefraudować” rząd Zjednoczonej Prawicy. Podczas konferencji pana premiera nie usłyszeliśmy oczywiście, w jaki sposób do tej sumy doszedł i dlaczego wyszło akurat równiutko 100 mld, a nie 87 mld czy 113 mld.

Występ ten był festiwalem demagogii i przykładem, jak mówić prawdę i jednocześnie mocno się z nią mijać.

Prawdą jest bez najmniejszej wątpliwości, że PiS przekierował duże sumy z państwowej kasy na wspieranie różnych bliskich sobie przedsięwzięć. I to absolutnie nie było w porządku. Czy jednak robił to nielegalnie i „z naruszeniem prawa”, jak stwierdził pan premier? Śmiem bardzo poważnie wątpić. Zresztą w wystąpieniu Donalda Tuska znalazł się charakterystyczny fragment: szef rządu oznajmił, że w części przypadków władza „uważa”, że doszło do złamania prawa, ale… dopiero szuka dowodów. A więc najpierw mamy aprioryczne założenie, że doszło do przestępstwa, a dopiero później, jak to elegancko ujął swego czasu pan minister Bodnar, „szukamy jakiejś podstawy prawnej”.

Czytaj więcej

Ryszard Wojtkowski: Koalicji rządzącej pod rozwagę

Po raz kolejny trzeba tu przypomnieć rządzącym – wiem, to już nudne – zasadę nullum crimen sine lege: jeśli nie naruszono przepisu, nie ma przestępstwa. Przepisy, na podstawie których PiS przekazywał pieniądze podmiotom ze swojego kręgu, mogą się nie podobać, ale to nie znaczy, że cokolwiek było nielegalne. Jeśli zaś zgodzimy się, że PiS stworzył legalne, ale naganne mechanizmy transferu pieniędzy publicznych, należałoby oczekiwać, że obecna władza już teraz przedstawi propozycje zmian systemowych. Tych jednak nie ma. Dopiero „mają być”. Kiedyś. Dla przykładu: zakres działania Funduszu Sprawiedliwości reguluje jeden artykuł (43) kodeksu karnego wykonawczego. Ministerstwo Sprawiedliwości przez osiem miesięcy nie było w stanie przygotować propozycji zmian w tym przepisie?

Nie da się odzyskać pieniędzy, które wydało PiS

Wreszcie, zapowiada pan premier, że władza będzie odzyskiwać „ukradzione” pieniądze. Niby jak? Na jakiej podstawie, jeśli przy ich rozdzielaniu nie złamano prawa? Te pieniądze nie są zakopane w ogródku u Michała Dworczyka czy Tomasza Sakiewicza. Zostały wydane – zapewne w większości zgodnie z prawem, a podmioty i wykonawcy usług przyjęli je w dobrej wierze za wykonaną pracę. Jak pan premier wyobraża sobie ich odbieranie?

Odpowiedź jest prosta: nie wyobraża sobie, bo nic takiego się nie stanie. Teatr, który widzieliśmy, ma tylko jeden cel: odwrócenie uwagi od tego, co jest teraz realnym problemem wyborców – rosnącej inflacji i podwyżek cen energii czy spodziewanego wzrostu cen wody. Przemysł przykrywkowy się kręci.

Na początek rada dla czytelników: jeśli kiedykolwiek usłyszą państwo, że polityk mówi o zapadającej łatwo w pamięć sumie w kontekście wsparcia dowolnej dziedziny, wpływów z UE czy rzekomej kradzieży pieniędzy przez poprzedników – 100 mln albo 100 mld itd. – mogą być państwo pewni, że to demagogiczne przedstawienie. Takie okrąglutkie sumy w naturze nie występują.

Czy Donald Tusk wymyślił sobie 100 miliardów, które rzekomo ukradło PiS?

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Bartosz Marczuk: Warto umierać za 500+
Opinie polityczno - społeczne
Czas decyzji w partii Razem. Wybór nowych władz i wskazanie kandydata na prezydenta
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Karol Nawrocki. Chyba, że jednak nie
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS