Gra na dwóch amerykańskich fortepianach. Rząd musi rozmawiać z Donaldem Trumpem

Jeśli rząd chce uchronić nas przed wojną, musi działać z Donaldem Trumpem.

Publikacja: 24.07.2024 04:30

W czasach współegzystowania rządów PiS w Polsce i Donalda Trumpa w USA widać było  fascynację naszyc

W czasach współegzystowania rządów PiS w Polsce i Donalda Trumpa w USA widać było fascynację naszych polityków kontrowersyjnym prezydentem światowego mocarstwa

Foto: PAP/LESZEK SZYMAŃSKI

Jest coś głęboko niepokojącego w tym, że zarówno Zjednoczona Prawica w przeszłości, jak i koalicja 15 października obecnie, w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi stawiają na jedną kartę. Tak jakby względy ideologiczne lub wewnątrzkrajowe kalkulacje były dla ich liderów ważniejsze niż żywotne interesy państwa.

W czasach współegzystowania rządów PiS w Polsce i Donalda Trumpa w USA widać było fascynację naszych polityków kontrowersyjnym prezydentem światowego mocarstwa. Wynikało to zapewne z podobnego traktowania reguł demokratycznych, wspólnej konserwatywnej wizji świata czy gloryfikacji cynizmu w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Nie bez znaczenia była także „chemia”, jaką z Trumpem złapał Andrzej Duda. Niewiele dobrego można powiedzieć o naszym prezydencie, ale akurat to powinno zapisać mu się na plus. Rzeczywiście widać było, że znalazł klucz do serca swego amerykańskiego odpowiednika i sprawiał, że myślał on o Polsce i Polakach ciepło i z życzliwością.

Czytaj więcej

Dmytro Kułeba z wizytą w Pekinie. Czy Ukraina przekona Chiny do wywarcia presji na Putina?

Polskie władze prowadzą jednostronną politykę wobec USA

Zapewne kluczowe w tej relacji było to, że była ona połączeniem dominującej osobowości Trumpa z uległą osobowością Dudy – idealnie do siebie pasowali. Pierwszy lubi okazywać swoją siłę, drugi dobrze czuje się w pozycji podporządkowania wobec patrona (co w polityce wewnątrzpolskiej objawiało się przez długie lata w jego stosunku do Jarosława Kaczyńskiego). Widać to było w mowie ciała lokatora Belwederu, w jego gestach, w propozycjach politycznych (słynny projekt „Fortu Trump”). Doskonałą egzemplifikacją tego, o czym piszę, jest słynna fotografia z podpisania jednej z umów polsko-amerykańskich: widać na niej siedzącego Trumpa i stojącego obok (w pełnym uśmiechu) Dudę.

Ale to psychologiczne zapętlenie akurat w tym przypadku było dobre dla Polski. Choć jego niekorzystne skutki mogliśmy obserwować po zmianie władzy za oceanem. Nasz prezydent zwlekał z przesłaniem gratulacji Joe Bidenowi po tym, gdy ten został nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Rządy PiS, nieprzygotowane na taki scenariusz i do końca wierzące w reelekcję Trumpa, także nie potrafiły zbudować dobrych relacji z nową administracją. Grając przez cztery lata na jednym fortepianie, ze zdziwieniem zobaczyły, że został ona zastąpiony innym, którego klawisze okazały się dla polityków Zjednoczonej Prawicy jakby nieznanymi. Aż do swej porażki wyborczej w zeszłym roku PiS żyło powidokami swych świetnych relacji z Trumpem i w jakimś dziwnym dystansie wobec demokratycznej administracji w Waszyngtonie.

Czytaj więcej

Europa szykuje się na różne scenariusze wyborów prezydenckich w USA. Woli Harris, ale rozmawia też z Trumpem

Polska nie może sobie pozwolić na drażnienie Donalda Trumpa

Niestety, wiele wskazuje na to, że podobnie jednostronną politykę wobec USA prowadzi obecna ekipa. Wygląda tak, jakby rząd Donalda Tuska nie liczył się z tym, iż demokraci mogą przegrać. Nie widać choćby zalążków budowania jakichś relacji z republikanami, z ludźmi mającymi wpływ na Trumpa, z jego zapleczem intelektualnym. Odnosi się wrażenie, że względy osobiste i ideologiczne uniemożliwiają naszemu premierowi i jego ludziom takie ułożenie stosunków z potencjalnym nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych, które czyniłyby ich w jego oczach najbliższymi sojusznikami. Co więcej, Tuskowi zdarzały się zarówno w przeszłości, jako szefowi Rady Europejskiej, oraz obecnie, już jako premierowi RP, wypowiedzi jawnie zaczepne wobec Trumpa. To naprawdę niezrozumiałe, biorąc pod uwagę, jak emocjonalnym politykiem jest ten ostatni. Ale może raczej… bardzo zrozumiałe, uwzględniając charaktery obu panów.

Bo o ile układ psychologiczny Trump–Duda był symbiotyczny, uzupełniający się, o tyle relacja Trump–Tusk jest konfliktowa. Jak pisałem, obecny polski prezydent jest uległy i ma osobowość potrzebującą autorytetu, co idealnie odpowiadało ówczesnemu republikańskiemu prezydentowi. Natomiast obecny polski premier jest tak samo agresywny i dominujący jak Trump. To musi prowadzić do konfliktów i zaczepek.

Czytaj więcej

Beniamin Netanjahu w USA. Liczy na Donalda Trumpa

Tyle tylko, że jest to skrajnie niebezpieczne dla Polski. Na złe relacje z najpotężniejszym militarnym państwem świata mogliśmy sobie pozwolić w czasach „końca historii”, ale nie w dobie, gdy historia została spuszczona z łańcucha. Dzisiaj nie można grać na jednym z fortepianów – w dodatku tylko te melodyjki, które lubimy. Sytuacja jest śmiertelnie dla nas niebezpieczna i biorąc pod uwagę chimeryczny i emocjonalny styl uprawiania polityki przez Trumpa, Polska nie może sobie pozwolić na drażnienie go, jeśli zostałby nowym przywódcą jedynego światowego mocarstwa, które może obronić nas przed Rosją. Nie ma miejsca na osobiste dąsy naszych polityków i na kierowanie się ideologicznymi idiosynkrazjami czy też wewnątrzkrajowymi zyskami. Tak postępowała ekipa PiS w relacjach z UE i nie może być obecnie powtórki z tej „dyplomatołkowej” polityki wobec USA.

Jeśli nasz rząd naprawdę chce ochronić nas przed wojną, musi zbudować dobre stosunki z ekipą Trumpa, zaprzestać wycieczek osobistych wobec niego, stworzyć kanały komunikacji z republikanami. Oznacza to, że musi umieć grać na dwóch fortepianach – w dodatku nielubiane przez siebie melodie. Czy go na to stać?

Jest coś głęboko niepokojącego w tym, że zarówno Zjednoczona Prawica w przeszłości, jak i koalicja 15 października obecnie, w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi stawiają na jedną kartę. Tak jakby względy ideologiczne lub wewnątrzkrajowe kalkulacje były dla ich liderów ważniejsze niż żywotne interesy państwa.

W czasach współegzystowania rządów PiS w Polsce i Donalda Trumpa w USA widać było fascynację naszych polityków kontrowersyjnym prezydentem światowego mocarstwa. Wynikało to zapewne z podobnego traktowania reguł demokratycznych, wspólnej konserwatywnej wizji świata czy gloryfikacji cynizmu w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Nie bez znaczenia była także „chemia”, jaką z Trumpem złapał Andrzej Duda. Niewiele dobrego można powiedzieć o naszym prezydencie, ale akurat to powinno zapisać mu się na plus. Rzeczywiście widać było, że znalazł klucz do serca swego amerykańskiego odpowiednika i sprawiał, że myślał on o Polsce i Polakach ciepło i z życzliwością.

Pozostało 84% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Karol Nawrocki. Chyba, że jednak nie
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie