Być może ktoś sądził, że Władysław Kosiniak-Kamysz pozwoli siebie (i swoją partię) nieustannie upokarzać w ramach koalicji 15 października. Być może ktoś sądził, że wystarczy mu funkcja malowanego wicepremiera, który jedynie składa meldunki premierowi. Ale jeśli tak było, to popełnił poważny błąd, nie doceniając lidera PSL.
Jakie zapowiedzi złożył w weekend lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz?
Kosiniak-Kamysz bowiem w piątek i sobotę przeszedł do poważnej politycznej ofensywy, pokazując, że chce powalczyć o podmiotowość w ramach obecnej koalicji rządzącej. Ale też i o coś znacznie więcej.
Oczywiście na tę ofensywę można patrzeć na dwa sposoby. Po pierwsze od strony personalnej. Kosiniak nie chce przejść do historii jako jedyny polityk, który zamiast się zbudować na stanowisku ministra obrony w czasie najpoważniejszego konfliktu zbrojnego w Europie od zakończenia II wojny światowej, traci zaufanie społeczne. Bo na to się przez ostatnie tygodnie zanosiło, słabo wyglądały jego oceny. W dodatku większość liberalnych mediów była mu wyjątkowo nieprzychylna z powodu umiarkowanego konserwatyzmu zarówno jego samego, jak i PSL, który dla liberalno-lewicowego komentariatu był i tak przesadzony. W Polsce można bowiem być konserwatystą szanowanym przez innych tylko pod warunkiem, że to konserwatyzm bezobjawowy. Jakiekolwiek próby pokazania „objawów” kończą się szybkimi i zdecydowanymi dyscyplinującymi połajankami. Dlatego w piątek Kosiniak-Kamysz udzielił wywiadu dla RMF, a w sobotę wygłosił płomienne przemówienie na radzie naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Dlaczego Kosiniak-Kamysz ostrzega, że PSL nie będzie niczyim wasalem?
Przekaz był jasny – PSL pozycjonuje się w środku. Nie kłania się ani „lewakom”, ani biskupom. Ogłosił, że ludowcy przedstawią własny projekt ustawy o statusie osoby najbliższej. Tłumaczył, że tylko taka ustawa zostanie podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę, a przecież chodzi o poprawę losu osób żyjących w związkach jednopłciowych, a nie o ideowe deklaracje, które skończą się wetem Dudy. Zapowiedział ustawę o wychowaniu patriotycznym, która ma zabezpieczyć szkołę przed przechyłem ideologicznym. I wtedy, gdy wygrywają siły „lewackie”, i wtedy, gdy „prawackie”. Jeszcze raz skrytykował decyzję wiceszefa PO Rafała Trzaskowskiego o zdejmowaniu krzyży w urzędach, mówiąc, że krzyż jest symbolem wolności i tożsamości.
Czytaj więcej
Nie można pomijać znaczenia krzyża jako symbolu kultury i tożsamości narodowej, Będziemy jego obrońcą – powiedział szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w wystąpieniu podczas Rady Naczelnej tej partii. Zapowiedział też ustawę o wychowaniu patriotycznym.