Bogusław Chrabota: Czy Donald Tusk dołączy do protestu mediów?

Czasu jest niewiele, bo technologia przyspiesza. A sztuczna inteligencja, o ile nad nią nie zapanujemy, domknie wieko naszej trumny. Dlatego chcemy rozmawiać z premierem Donaldem Tuskiem i cieszymy się, że on chce rozmawiać z nami.

Aktualizacja: 10.07.2024 06:31 Publikacja: 09.07.2024 18:24

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: AFP

„Władza nie powinna kupować przychylności mediów, media z władzą robić dwuznacznych interesów, a big techy wykorzystywać autorów i wydawców. Jest o czym rozmawiać” – napisał premier Donald Tusk, zapraszając nas, organizatorów protestu mediów, na spotkanie w środę 10 lipca. Jesteśmy bardzo zbudowani tym zaproszeniem i otwartością na dyskusję, choć te akurat tematy, które wymienił premier (poza ostatnim) nie zostawiają żadnych wątpliwości.

Nikt z nas nie popiera politycznej korupcji na linii władza–media, nikt też nie tęskni za dwuznacznymi interesami z partią rządzącą. W ogóle: im dalej mediom od władzy, tym większa gwarancja ich niezależności, a nic ich lepiej nie broni w oczach opinii publicznej niż niezależność. Truizm, nieprawdaż?

Czego media chcą od big techów?

Pozostają big techy, ostatni z wymienionych przez premiera tematów. I znów zgoda – nie powinny wykorzystywać autorów i wydawców. I właśnie w tej sprawie był protest. Bo nie tylko czujemy się wykorzystywani, ale w istocie jesteśmy. Sprawa jest dość łatwa do opisania. Przeglądarki o globalnej mocy czy platformy społecznościowe zasysają tworzone przez nas treści i przekazują do odbiorców. Są kanałem komunikacyjnym. I właśnie na zasięgach tej komunikacji oraz trafnej adresacji do odbiorców zarabiają gigantyczne pieniądze.

Nie chcemy nic innego poza tym, by przekazując dalej wytworzone przez nas treści, big techy dzieliły się reklamami, które dzięki nim zarabiają. To żaden skok na kasę; oczekujemy na nikły procent tego, co dzięki nam wpadnie im na konta.

Przykład? Proszę sobie wyobrazić jakiś znakomity komentarz jednego z autorów „Rzeczpospolitej”, który „szerują” na Facebooku tysiące jego użytkowników. To ludzie, którzy dla zapoznania się z treścią nie kupią ani gazety, ani cyfrowej subskrypcji. Facebook im wystarcza. Nam chodzi o to, by macierzysta firma FB (Meta) podzieliła się pieniędzmi z reklam, które dzięki ekspozycji naszej treści zarobiła. Uczciwy chyba postulat? Tyle że w implementacji dyrektywy DSM (digital single market) do polskiego prawa takiego zapisu nie ma.

Czytaj więcej

Czy koalicja rządowa zmieni zdanie po proteście mediów? Lewica naciska, Hołownia nie wyklucza zmian

Po co mediom mediacja państwa?

Nie ma też przepisów dotyczących mediacji instytucji państwa w przypadku sporu o pieniądze między big techami i organizacjami reprezentującymi twórców treści. Ustawa nakłada obowiązek porozumienia się w sprawie rekompensat, ale nie precyzuje, jak długo ten proces ma trwać ani kto jest arbitrem w przypadku przeciągającego się sporu. Wygodne, ale tylko dla big techów, bo mogą negocjować w nieskończoność. Tym bardziej że mają na to środki.

To główne tematy, z którymi idziemy do premiera. Dla nas arcyważne. Bo gigantyczne organizacje zwane big techami są także nad Wisłą coraz większe, bogatsze i bardziej wpływowe. Jeśli nie podzielą się przejmowanymi przez siebie środkami, jeśli nie dojdzie do regulacji, które im oraz nam zapewnią miejsce na rynku, zaczniemy się wykruszać. Od mediów lokalnych, czyli najsłabszych, poczynając. Potem poważne kłopoty, zwielokrotnione zresztą przez inwazję technologii bazujących na AI, dotkną większych. Na koniec nie będzie komu, poza nielicznymi, utrzymywać dziennikarzy.

Czytaj więcej

Rafał Brzoska: Bez niezależnych mediów bardziej podatni na fake newsy

Tej wizji się boimy, dlatego w imię utrzymania jakości polskiej debaty publicznej zwracamy się do państwa o regulacje, które pomogą wyrównać siły. Czasu jest niewiele, bo technologia przyspiesza. A sztuczna inteligencja, o ile nad nią nie zapanujemy, domknie wieko naszej trumny. Dlatego chcemy rozmawiać z premierem Donaldem Tuskiem i cieszymy się, że on chce rozmawiać z nami. Liczę na porozumienie, bo będzie ono w interesie nas wszystkich.

„Władza nie powinna kupować przychylności mediów, media z władzą robić dwuznacznych interesów, a big techy wykorzystywać autorów i wydawców. Jest o czym rozmawiać” – napisał premier Donald Tusk, zapraszając nas, organizatorów protestu mediów, na spotkanie w środę 10 lipca. Jesteśmy bardzo zbudowani tym zaproszeniem i otwartością na dyskusję, choć te akurat tematy, które wymienił premier (poza ostatnim) nie zostawiają żadnych wątpliwości.

Nikt z nas nie popiera politycznej korupcji na linii władza–media, nikt też nie tęskni za dwuznacznymi interesami z partią rządzącą. W ogóle: im dalej mediom od władzy, tym większa gwarancja ich niezależności, a nic ich lepiej nie broni w oczach opinii publicznej niż niezależność. Truizm, nieprawdaż?

Pozostało 82% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom
Opinie polityczno - społeczne
Warzecha: Warto nie ulegać emocjonalnym narracjom i zaufać nauce
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Polityka hieny ma się dobrze
Opinie polityczno - społeczne
Migalski: Prezydencko-partyjne trzęsienie ziemi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Ameryka na mieliźnie? Oto kwintesencja cywilizacji celebryckiej