Przemysław Prekiel: PiS wróci szybciej niż można się tego spodziewać

Uporządkowanie tego, co zepsuł PiS, wymaga czasu, ale wydaje się, że władzy brakuje determinacji w dążeniu do celu. Przy braku spójnego programu egzotycznej koalicji była to jedyna idea, która łączyła wszystkich: PO, Trzecią Drogę i Lewicę.

Publikacja: 26.06.2024 04:30

Przemysław Prekiel: PiS wróci szybciej niż można się tego spodziewać

Foto: Adobe Stock

Zwycięstwo koalicji 15 października wywołało ogromną falę nadziei na zmianę, której symbolem była rekordowa frekwencja wyborcza. Społeczeństwo miało dość zadufania, bufonady i arogancji władzy. Paliwem obecnej władzy miały być systematyczne rozliczenia rządów PiS. Tymczasem wielu polityków, którzy mieli to zrobić, spakowało się i udało na pięcioletni pobyt do Parlamentu Europejskiego.

Ryszard Terlecki jak Jerzy Urban

To, że zwolennicy obecnej władzy liczyli na krew, widać gołym okiem. Czekali na to długie osiem lat, gdy Ryszard Terlecki z sejmowej trybuny, w fotelu wicemarszałka, rozgrywał opozycję niczym Urban Solidarność, a rządowe media w sposób absolutnie bezczelny kreowały zero-jedynkowy obraz jednej partii. W zasadzie uporządkowanie tego, co zepsuł PiS, wymaga czasu, ale wydaje się, że władzy brakuje determinacji w dążeniu do celu. Przy braku spójnego programu egzotycznej koalicji była to jedyna idea, która łączyła wszystkich: PO, Trzecią Drogę i Lewicę. Tymczasem nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności, nikt za nic nie odpowiedział, co więcej, niektórzy nawet zostali posłami do PE, osiągając gigantyczny sukces finansowy. Przez lata posłowie Joński i Szczerba lansowali się na tych, którzy dopadną PiS, przywrócą prawo i sprawiedliwość oraz elementarną uczciwość. Napisali nawet książkę pt. „Wielkie żniwa. Jak PiS ukradł Polskę”, najwidoczniej żniwa trwają dalej, gdyż jak ktoś kradnie, to powinien w wolnej Polsce odpowiedzieć przed wolnym sądem. Nic z tych rzeczy. To będzie wpływać na postrzeganie, głównie przez wyborców PO i Lewicy, rządu Donalda Tuska, który miał PiS rozliczyć. Widocznie łatwiej obiecać sto konkretów, niż być zdeterminowanym w tym najważniejszym dla swojego elektoratu. Takie postępowanie będzie tym samym napędzać PiS, które czuje słabość koalicji 15 października.

Czytaj więcej

PiS i Suwerenna Polska połączą się przed wyborami prezydenckimi? Nieoficjalne doniesienia

Jednym z zapewnień rządu premiera Donalda Tuska było zapewnienie, że to, co dane, nie będzie obywatelom zabrane. Tymczasem Ryszard Petru, liberalna twarz koalicji 15 października, dwoi się i troi, aby przywrócić handel w niedzielę. W badaniach widać widocznie, że Polacy nie palą się do tego pomysłu, co więcej, ogromna większość uważa, że zakaz handlu w niedzielę powinien być zachowany. Na pytanie: „Czy Pani/Pana zdaniem należy w Polsce przywrócić handel w niedziele?” 10,4 proc. odpowiedziało: „zdecydowanie tak”, a 16,6 proc. respondentów, że „raczej tak”. Z kolei 30 proc. pytanych wybrało odpowiedź „raczej nie”, a 34,9 proc. zakreśliło odpowiedź „zdecydowanie nie” – czytamy w sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych społeczeństw. Pracujemy tygodniowo średnio 40,5 godziny, najdłużej po Grekach w Unii Europejskiej – wynika z analizy przygotowanej przez Preply na podstawie danych Eurostatu. Unijna średnia wynosi 37,5, a światowa 34,2 godziny. W liberalnych mediach kultywuje się nadal kulturę pracy po kilkanaście godzin, która, wbrew faktom i logice, prowadzi do szczęścia i sukcesu. Ogromna rzesza pracowników galerii handlowych z pewnością czeka na powrót PiS do władzy.

Różnice zdań w koalicji rządowej wykorzystywać będzie PiS

Dochodzi obecnie do konfliktu w łonie lewicowej koalicji. Politycy partii Lewica Razem głośno deklarują już, że możliwe jest wyjście tej partii z koalicji. To jeden z wniosków ostatnich wyborczych katastrof lewicy, która balansuje na granicy progu wyborczego. Adrian Zandberg i towarzysze uważają, że lewica powinna ostrzej i celniej walczyć o swoje postulaty w ramach rządowej koalicji. Będzie o to coraz trudniej, pozycja lewicy w tym rządzie jest bowiem coraz słabsza, co pokazały dwie ostatnie tury wyborcze. Włodzimierz Czarzasty z kolei zapewniał po wyborczej klęsce, że bierze to na siebie i w zasadzie nic się nie zmieniło, nikt nie odpowiedział za ten wynik. Lewicy pomysł na dziś to trwanie w rządzie. Solidarna Polska, która jako mniejszy podmiot polityczny wchodziła w skład rządowej koalicji Zjednoczonej Prawicy, była w stanie narzucić wiele swoich rozwiązań, była w tym zdeterminowana i skuteczna. Najmniejsza różnica zdań będzie przez PiS wykorzystywana, aby pokazać, jak słabe podstawy ma koalicja, którą łączy wyłącznie strach przed powrotem PiS do władzy. Jakby zapomnieli, że przed PiS obronić państwo może wyłącznie społeczeństwo obywatelskie, które w październiku 2023 roku stało w gigantycznych kolejkach, czekając po wiele godzin tylko po to, aby odsunąć PiS od władzy, której mieli dość.

Czytaj więcej

Sondaż: Ponad połowa Polaków nie chce wzywania Ziobry przez komisję ds. Pegasusa

Agnieszka Holland rozczarowana Donaldem Tuskiem

Wielu wyborców obecnie rządzących alarmowało o nadużyciach wobec imigrantów na polsko-białoruskiej granicy, podnosząc wymiar humanitarny, którego, jak uważali, wyraźnie zabrakło. Na granicy pojawiali się posłowie, co bardziej przypominało marny happening niż chęć niesienia pomocy. Brak miłosierdzia władzy PiS zarzucali również celebryci i świat artystyczny. Film Agnieszki Holland był poniekąd wyrazem sprzeciwu wobec takiego postępowania. Wielka polska reżyserka nie kryje dziś, że Donald Tusk ją zwiódł swoim postępowaniem, które przypomina jej rządy PiS. Zarzuciła mu hipokryzję i chęć politycznego wykorzystania sytuacji na granicy. Okazuje się zatem, że budowa muru na granicy, którą wcześniej krytykował Donald Tusk, jest państwu potrzebna, a nielegalni migranci stanowią realne zagrożenie dla bezpieczeństwa. To kolejne zwycięstwo PiS i porażka tych, którzy, jak Agnieszka Holland, byli pewni, że mur upadnie, a władza otworzy przed nimi szeroko drzwi. Wyborcy, dla których te kwestie miały ogromne znaczenie, z pewnością poczuli ogromny wstrząs. Jakby tego było mało, w lipcu rachunki wzrosną o niemal 30 proc., a za gaz o 15 proc. A cena benzyny nadal nie osiągnęła zapowiadanej 5,19. PiS wróci szybciej niż można się tego spodziewać. Z tą różnicą, że politykom tej partii wystarczy chęci i determinacji do przeprowadzenia tego, co zapowiadają. Pierwszym sprawdzianem będą przyszłoroczne wybory prezydenckie. Po raz drugi okazać się może, że jakiś pijany wywinie numer i przejedzie raz jeszcze zakonnicę w ciąży na pasach.

Zwycięstwo koalicji 15 października wywołało ogromną falę nadziei na zmianę, której symbolem była rekordowa frekwencja wyborcza. Społeczeństwo miało dość zadufania, bufonady i arogancji władzy. Paliwem obecnej władzy miały być systematyczne rozliczenia rządów PiS. Tymczasem wielu polityków, którzy mieli to zrobić, spakowało się i udało na pięcioletni pobyt do Parlamentu Europejskiego.

Ryszard Terlecki jak Jerzy Urban

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom
Opinie polityczno - społeczne
Warzecha: Warto nie ulegać emocjonalnym narracjom i zaufać nauce
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Polityka hieny ma się dobrze
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie polityczno - społeczne
Migalski: Prezydencko-partyjne trzęsienie ziemi