Kpiny, które zalały internet – a udzielało się tu wielu pozornie poważnych komentatorów – w związku z wizytą prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach, nie tylko są żenujące. Pokazują również poziom prowincjonalności naszej debaty. Poziom dramatyczny, znamionujący całkowitą utratę instynktu państwowego.
Ważne słowa Radosława Sikorskiego
Warto przypomnieć, że do naszych relacji z Chinami delikatnie i z wyczuciem odniósł się w swoim wystąpieniu sejmowym minister Radosław Sikorski. Powiedział: „Rywalizacja pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi jest naturalna, ale powinna być pokojowa. Nie chcemy dokonywać wyboru między dobrymi relacjami z istotnym partnerem handlowym z jednej strony a najważniejszym gwarantem bezpieczeństwa z drugiej. Uważamy, że Unia Europejska w kontaktach z Pekinem powinna kierować się prostą zasadą współpracy, zawsze gdy to możliwe, rywalizacji, gdy to konieczne, i konfrontacji, gdy to nieuniknione. Pragniemy, aby pól do współpracy, jak choćby przy ratowaniu klimatu i przyrody, było jak najwięcej. Podobnej otwartości oczekujemy od strony chińskiej”.
Z konkretnymi elementami tego wątku można by dyskutować, ale ogólnie rzecz biorąc, pan minister zasygnalizował, że ani w naszych planach, ani interesie nie leży odcięcie się od Pekinu. Byłoby to zresztą skrajnie nierozsądne, wziąwszy pod uwagę, że kontakty z Chinami podtrzymuje nie tylko sam Waszyngton, ale też Paryż i Berlin. W tym kontekście młotkowanie pana prezydenta za to, że składa wizytę w Chinach i rozmawia z Xi Jinpingiem, można tłumaczyć tylko kompletnym zaślepieniem – przekonaniem, że jeśli coś robi Andrzej Duda, to z samej zasady jest to głupie i absurdalne, choćby dokładnie to samo robili Emmanuel Macron i Olaf Scholz.
Czytaj więcej
Spotkanie w cztery oczy z prezydentem Chin trwało prawie godzinę - mówił po spotkaniu w Chinach z Xi Jinpingiem prezydent Polski, Andrzej Duda.
Podbijanie bilansu handlowego z Chinami
Najbardziej spektakularnym rezultatem tej wizyty jest zniesienie krótkoterminowych wiz dla Polaków do Chin, czyli dołączenie naszego kraju do wcale nie tak małego klubu, do którego w Europie należało już 11 krajów. Nie jest to jedynie udogodnienie dla turystów, ale znaczące ułatwienie dla przedsiębiorców robiących w Chinach biznes. A tu powinniśmy starać się mocno, żeby podbić bilans handlowy z Państwem Środka, bo tradycyjnie już notujemy w nim ogromne saldo ujemne, które w ubiegłym roku wyniosło niemal 48 mld dolarów. Jest też zapowiedź dopuszczenia na chiński rynek większej liczby polskich produktów.