Wtorkowe oświadczenie telewizji Polsat w sprawie startu Doroty Gawryluk w przyszłorocznych wyborach prezydenckich oznacza wejście kampanii wyborczej w kolejną fazę. Ogłoszenie, że dziennikarka nie wystartuje w tych wyborach, może sugerować, że przyszłoroczna rywalizacja raczej odbędzie się w gronie ludzi ze świata polityki. Co nie oznacza, że będą to wyłącznie zawodowi politycy.
Wewnętrzny sondaż PiS: kobieta bez szans na prezydenturę w 2025 roku
Nie będę udawał, że mam w sprawie oświadczenia dotyczącego Doroty Gawryluk jakąś zakulisową wiedzę. Być może telewizja Polsat uznała, że powinna uciąć spekulacje, a dziennikarze powinni relacjonować kampanię wyborczą, a nie w niej startować.
Czytaj więcej
Telewizja Polsat oficjalnie odniosła się do pogłosek dotyczących możliwego startu w wyborach prezydenckich dziennikarki tej stacji, Doroty Gawryluk.
Być może też sama dziennikarka uznała, że prawdziwe są informacje o badaniach, które miało zlecić Prawo i Sprawiedliwość, a z których ma wynikać, że Polacy uważają, że grozi nam wojna, więc w tej chwili wykluczają, by to kobieta została prezydentem, a zarazem też przecież zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP. Choć to seksistowski przesąd, że w czasie wojny kobieta nie może sprawować najwyższych urzędów (przeczą temu choćby świetne przykłady premierek Finlandii Sanny Marin czy Estonii Kai Kallas), taki jest społeczny fakt: po prostu kobieta w Polsce nie wygrałaby dziś wyborów prezydenckich.