„Europa może umrzeć” – alarmował niedawno Emmanuel Macron na Uniwersytecie Sorbońskim. „Era, w której Europa kupowała energię od Rosji, przenosiła produkcję do Chin i delegowała swoje bezpieczeństwo na USA, dobiegła końca”. W ten sposób francuski prezydent uderzył w błędy strategii niemieckiej. Nie jest tajemnicą, że od pewnego czasu stosunki między dwoma największymi państwami Europy Zachodniej są trudne. Niemniej Macron słusznie wytknął swoim sąsiadom zza Renu, że to ich koncepcje geoekonomiczne odpowiadają w dużej mierze za dzisiejsze kłopoty Unii.
Jedna z nich dotyczyła oparcia konkurencyjności niemieckiej gospodarki na tanich surowcach rosyjskich. Prowadziło to do uzależnienia, dodatkowo na koszt, sojuszników takich jak Polska i Ukraina. Zostało to brutalnie wykorzystane przez Władimira Putina i doprowadziło do potężnego kryzysu energetycznego w UE. Innym błędem Berlina było oparcie polityki klimatycznej na nieodnawialnych surowcach rosyjskich. I tak duże koszty transformacji klimatycznej w Europie zostały jeszcze bardziej podbite przez ceny energii i konieczność nagłego odwrotu od surowców rosyjskich.
Jak przebiegała rywalizacja Berlina i Paryża w sprawie europejskich projektów obronnych?
Polityka klimatyczna Unii – wzorowana na niemieckiej Energiewende – miała torować drogę do promocji niemieckiego eksportu. Okazała się porażką głównie w wyniku strategicznych relacji niemiecko-chińskich. Niemcy nadmiernie uzależnili się od eksportu i inwestycji dokonywanych w Państwie Środka, a przez to zmuszeni zostali do otwarcia unijnego rynku dla rywali. W rezultacie w 2023 r. wykorzystywano w Unii jedynie 3 proc. paneli słonecznych wyprodukowanych przez firmy europejskie. Unia została dosłownie zalana przez znacznie tańsze, bo dotowane przez Pekin, urządzenia chińskie. Podobny problem dotyczy samochodów elektrycznych. Te sprowadzane z Chin są tańsze o 40 proc. od produkowanych w Europie. Także chińskie turbiny wiatrowe są o wiele tańsze niż te produkowane przez firmy niemieckie bądź duńskie. Dlatego niektóre branże tzw. przemysłu klimatycznego w UE stanęły na skraju bankructwa.
Strategia gospodarcza RFN, opierająca się m.in. na bliskiej współpracy z Moskwą i Pekinem, stała się źródłem potężnych kłopotów nie tylko dla samych Niemiec, ale dla całej Unii. Ma to swoje konsekwencje geoekonomiczne. Od pięciu lat Berlin nie podjął decyzji dotyczących uniezależnienia od wrażliwych chińskich technologii, m.in. dostarczanych przez koncern Huawei. Zamiast tego niemieckie inwestycje bezpośrednie w Chinach osiągnęły w 2023 r. najwyższy historyczny poziom 12 mld euro. Skala zaangażowania firm niemieckich w Chinach powoduje, że rząd w Berlinie blokuje nie tylko działania mające chronić rynek unijny i własnych producentów, ale także inne inicjatywy mogące być źle odebrane w Pekinie. W ten sposób staje się niepewnym sojusznikiem dla Waszyngtonu.