Włodzimierz Czarzasty zapewniał przed wyborami, że lewicowa koalicja walczy o minimum 10 proc. głosów. Taki wynik, jego zdaniem, mógłby sprawić, że PiS straci większość w kilku sejmikach, w których dotąd sprawował władzę. Co więcej, wicemarszałek Sejmu zapewniał, że jest pewny, iż jego ugrupowanie osiągnie te minimum 10 proc. Tymczasem 6,8 proc. w wyborach do sejmików wojewódzkich oznacza, że Lewica będzie miała tylko kilku przedstawicieli na tym szczeblu.
Druzgocząca klęska Lewicy w wyborach samorządowych 2024
Zawiodła początkowa strategia, w której zakładano, niemal ze 100-proc. pewnością, że uda się zawiązać koalicję z Donaldem Tuskiem. Lider PO jednak miał inne plany, słusznie zakładając, że nie jest od tego, aby być szalupą ratunkową dla wygłodniałych samorządowców z Lewicy, i poradzi sobie bez nich. Co prawda, gdyby jednak zdecydował się na tę koalicję, sojusz Lewicy z KO mógłby pokonać PiS, ale Donald Tusk gra konsekwentnie na wykończenie lewicowej formacji, zabierając jej działaczy i pożerając struktury. KO już dawno przejęła język lewicy, a jeśli wyborca nie widzi większej różnicy, to z jakich powodów ma głosować na słabszego i tracić swój głos?
Czytaj więcej
Po wyborach samorządowych Lewica zostaje z pytaniem: po co być drugą, tylko nieco bardziej lewicową PO? Ktoś powie, że „lewicy ludowej”, pozycjonującej się w kontrze do liberałów, elektorat nie chce. Czy jednak ostatnie wyniki Lewicy dowodzą, że chce tę obecną?
Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń niczego nie zrozumieli
Patrząc na obecną strukturę elektoratu Lewicy, można zauważyć, że ci, którzy w dużej mierze zagłosowali na tę formację w październiku 2023 roku, teraz po prostu sobie odpuścili. To młodzi wyborcy, którzy są obecnie podstawą lewicowego elektoratu. Jak chwiejny to elektorat, przekonali się 7 kwietnia Czarzasty i Biedroń. Lewica ma ogromny problem z dotarciem do swojego elektoratu, znalezieniem z nim wspólnego języka i wreszcie – zatrzymaniem go na stałe. Dziś w zasadzie nie wiadomo, kto stoi za lewicą, kto się z nią utożsamia, na kogo mogą liczyć politycy lewicy. Pracownicy już dawno od niej odeszli, a kobiety, do których był skierowany główny przekaz tej kampanii, co było wizerunkową katastrofą, bowiem na tym szczeblu liczą się inne tematy, postawiły na PO i PiS. W tym segmencie zaledwie 7,5 proc. kobiet zdecydowało się poprzeć lewicowy przekaz. Ten dramat jest tym bardziej zauważalny, że jak słusznie dostrzegł wicepremier Krzysztof Gawkowski, temat praw kobiet i aborcji zwyczajnie się „przegrzał”. Najtrudniejsza jednak jest umiejętność wyciągania wniosków z błędów. Lewica straciła tym samym swoją i tak słabą pozycję w koalicji 15 października i stała się podmiotem, który w samorządzie niemal nie istnieje.