Według Wikipedii: „Polska polityczka i prawniczka, posłanka na Sejm IX i X kadencji, przewodnicząca Klubu Parlamentarnego Lewicy, współprzewodnicząca warszawskiej Nowej Lewicy, wiceprzewodnicząca mazowieckiej Nowej Lewicy, członkini Krajowej Rady Sądownictwa”. Nie dodano: posługuje się językiem podkuchennych i fornali.
Co Anna Maria Żukowska napisała do Szymona Hołowni
Tutaj mógłbym zakończyć, bo każdy wie, o co chodzi. Rada, jaką udzieliła marszałkowi Szymonowi Hołowni na platformie X posłanka Żukowska („wyp… z tym spokojem”), szeroko była komentowana. Notabene sama posłanka podsumowała swoją wypowiedź tak: „na sali plenarnej bym tego nie powiedziała, bo sala plenarna Sejmu to nie to samo co social media”.
Czytaj więcej
Jestem zła, sfrustrowana i jestem w gniewie. Tak jak wiele innych kobiet, które już mają dosyć czekania na zmiany w prawie aborcyjnym. Nie chodzi o to, czy takie ma poglądy, czy tak zagłosuje pan Hołownia. Niech zagłosuje, właśnie o to chodzi, żebyśmy się wszyscy dowiedzieli, kto ma ostatecznie jakie poglądy – powiedziała w rozmowie w RMF FM Anna Maria Żukowska.
Śpiewał przed laty Seweryn Krajewski „Anna Maria smutną ma twarz…”. Anna Maria Żukowska twarzy smutnej nie ma, wręcz przeciwnie – jest z siebie bardzo zadowolona. W tym tkwi sedno sprawy: nie drażni polityczki, że posługuje się językiem garkuchni, nie pękają jej bębenki w uszach od wulgaryzmów, jakich używa. Dla niej jest OK. Posłanka Żukowska zapewne nie wie, co znaczy noblesse oblige, bo jak widać praktykowała przy obieraniu jarzyn i kartofli, zatem też nie wie, że jako posłankę i polityczkę obowiązują ją inne reguły, nie kalka haseł z ulicznych manifestacji (notabene równie chamskich i prostackich).