Kilka razy uczestniczyłem w programie telewizji izraelskiej kręconym w studiu w Helsinkach. Towarzystwo – jak to się dziś mówi – altprawicowe. Zaproszenie zawdzięczałem nie tyle osobistym poglądom, co reputacji rządu PiS jako zdecydowanego obrońcy Europy przed dekadencją i upadkiem.
Czytaj więcej
Po tym jak Słowacja pod rządami Roberta Fico zadeklarowała wstrzymanie pomocy militarnej dla Ukrainy, pojawiły się obawy, że drugi kraj UE i NATO pójdzie w jej ślady.
Przed jednym z programów zaobserwowałem samochód z silnie uzbrojoną ochroną. W studiu okazało się, że przyjechał nim Geert Wilders, lider holenderskiej Partii Wolności, a ochronę przyznano mu z powodu gróźb ze strony islamskich fundamentalistów. W drodze na kolację powiedziałem: „Geert, przy tobie wszyscy czujemy się bezpiecznie!”. Zastanawiam się dziś, jak to będzie z tym naszym bezpieczeństwem.
Kto ma rację: Geert Wilders czy Elon Musk?
Podczas nagrania Wilders potwierdził obiegowe opinie. Należy zatrzymać imigrację, bo zagraża tożsamości Holendrów. Islamiści przyjeżdżają drogą lądową z Niemiec i Belgii, które nie chcą ich przyjmować z powrotem, dlatego trzeba zamknąć granice. Unia Europejska miała najlepszy okres, gdy była wspólnotą gospodarczą, musi oddać państwom zawłaszczone kompetencje. Sankcje wobec Rosji powinny zostać zniesione, Holendrzy nie będą ponosić kosztów wojny na Ukrainie.
Stwierdził też niedawno, że największym problemem ludzkości jest upadek zachodniej kultury z powodu masowej imigracji. Elon Musk odpowiedział mu, że jeżeli wskaźnik urodzeń utrzyma się na tak niskim poziomie, naród holenderski zginie z własnej ręki. I który z nich ma rację?