Pandemia Covid-19 jest szokiem dla gospodarki i budżetu, a tym samym dla sfery zarządzania długiem publicznym. Według naszych szacunków w 2020 r. rząd będzie potrzebował dodatkowo około 130 mld zł w porównaniu z potrzebami pożyczkowymi netto założonymi w budżecie (25 mld zł). Choć ostatnio Ministerstwo Finansów (MF) plasuje nowy dług bez większych problemów, to podaż długu wkrótce mocno skoczy, a możliwości krajowych banków i NBP w finansowaniu deficytu są ograniczone.
Zbyt duże zaangażowanie NBP i nadmierna kreacja pieniądza będzie mieć skutki uboczne w postaci osłabienia złotego. Dlatego widzimy miejsce na pionierską emisję polskich społecznych obligacji skarbowych. Podobnie jak emisja zielonych obligacji skarbowych w grudniu 2016 r. mogłaby ona zostać przeprowadzona na rynkach międzynarodowych np. w euro. Pozwoliłaby MF dotrzeć do nowej grupy inwestorów zagranicznych. Od dłuższego czasu dla wielu z nich polskie obligacje złotowe są za drogie, dlatego finansowanie polskiego deficytu polega tylko na źródłach krajowych. Bezpieczeństwu państwa bardzo pomaga swobodny wybór źródeł finansowania.
W odróżnieniu od tradycyjnych obligacji przychody z obligacji społecznej byłyby „znaczone" i musiałyby trafić na konkretne cele i działania związane z pandemią oraz złagodzenie jej skutków dla gospodarki. Widzimy wiele zalet takiego rozwiązania.
Rosną potrzeby pożyczkowe
Według naszych szacunków potrzeby pożyczkowe netto budżetu wzrosną do 154 mld zł (7 proc. PKB) z 15 mld zł prognozowanych przez nas przed pandemią czy 23,5 mld zł zapisanych w budżecie.
Będzie to wynikać z cyklicznego uszczerbku w dochodach podatkowych przy prognozowanym spadku PKB o 4,5 proc. w 2020 r., niezrealizowania części dochodów jednorazowych oraz utrzymania wcześniejszych hojnych wydatków. Dlatego w budżecie jest mało miejsca na większą tarczę antykryzysową bez dalszego istotnego skoku potrzeb pożyczkowych i deficytu.