Jednym z ważnych tematów w polityce konkurencji w najbliższych miesiącach jest kwestia przeglądu zasad fuzji i przejęć. Niemcy i Francja, do których we wspólnym liście dołączyły Polska i Włochy, apelują o zmiany umożliwiające tworzenie europejskich czempionów. Na przykład na wzór takiego, który nie powstał z powodu zablokowanej przez panią fuzji Siemensa i Alstomu.
Dobra wiadomość jest taka, że wiele rzeczy, o które te cztery państwa proszą, i tak już robimy. Bierzemy pod uwagę zmiany rynku i rzeczywiście w niektórych sektorach chińska konkurencja jest istotnym czynnikiem. To można określić i to już robimy. Oczywiście zmiany są potrzebne, bo zasady zostały zdefiniowane 20 lat temu. Tak naprawdę to, co robimy w praktyce, uwzględnia perspektywę globalną i zapisy muszą to odzwierciedlać. Druga sprawa to fakt, że niektóre rynki zmieniły naturę. Nie ma już konkurencji cenowej, bo płaci się na nich danymi. Normalnie jednym z instrumentów testowania konkurencji na rynku jest sprawdzenie, co by się wydarzyło w razie znacznej podwyżki cen. Ale teraz taki test już może nie wystarczać. Jak ocenić, jeśli usługodawca będzie od ciebie żądał więcej danych. Lub jak ocenić, czy nastąpi obniżenie jakości. I czy jeśliby to nastąpiło, to można zrezygnować z tych usług? Ja na przykład nie wiem, czy zdjęcia moich córek gromadzone na moim telefonie od pięciu lat mogę przenieść do innego operatora. Zasadniczo, gdy ludzie są na takim rynku, to firma staje się jakby ich posiadaczem. I to powoduje, że musimy zmienić nasze spojrzenie. W liście cztery państwa proszą nas też, żeby przyjrzeć się zasadom współpracy między firmami. To już robimy. Od półtora roku prowadzimy konsultacje na ten temat. Chcemy właśnie dowiedzieć się od firm, jaka jest natura współpracy między nimi, zanim uznamy, że coś jest kartelem. Ponadto pracujemy nad projektami tzw. ważnego wspólnego europejskiego interesu. Jednym z przykładów jest sojusz baterii. To też daje nam pojęcie o współpracy koniecznej tam, gdzie rynek nie działa i gdzie rynek nie zapewnia innowacji. Podkreślam jednak: dla mnie czerwoną linią jest obrona konkurencji. Rozwijamy oczywiście instrumenty ochrony rynku poprzez nowe zasady dopuszczania zagranicznych firm do przetargów publicznych czy badanie zagranicznych inwestycji. Ale z poszanowaniem zasady, że konkurencja jest kluczowa dla innowacji i konieczna, żeby europejskie firmy odniosły sukces na rynku globalnym.
A czy są w tym liście elementy niepokojące, takie, których nie powinno się robić?
Nie chcę interpretować. Chodzi mi tylko o to, żeby podkreślić, że konkurencja jest dobra i trzeba ją zachować. Przy tej okazji chciałabym się odnieść do przykładu zablokowanej fuzji Siemens–Alstom, która miałaby być pretekstem do żądania przeglądu zasad konkurencji. Akurat to jest bardzo zły pretekst, bo do tej fuzji mogło dość. Częściowo bowiem ona dotyczy bardzo dobrze zdefiniowanych rynków w Europie: tramwaje, elektrowozy, metro, miejska sygnalizacja, pociągi dalekobieżne. Tu nie ma żadnych problemów, konkurencja działa, do fuzji mogło dojść. Są tylko dwa obszary problematyczne: superszybkie pociągi i sygnalizacja kolejowa. Tutaj przeprowadziliśmy dochodzenie w kontekście globalnym. Czy jeśli po fuzji ceny pójdą do góry lub spadnie jakość, to czy łatwo można będzie się zwrócić do innego producenta? W sygnalizacji nie ma takiej możliwości, bo europejskiej jakości i według europejskich zasad bezpieczeństwa można ją kupić tylko w Europie. Superszybkie pociągi tak samo: Chińczycy robią różne pociągi, ale superszybkie tylko na rynek chiński. Firmy mogły rozwiązać te dwa problemy i dokonać fuzji, to ich decyzja, że tego nie zrobiły.
Europejskie czempiony mogą więc powstawać?