Wwielu sektorach gospodarki ceny ujemne istnieją od lat, co oznacza, że płaci nie kupujący, lecz sprzedający produkt. Przykłady można znaleźć między innymi w sektorze energetycznym i bankowym. Powodami są nierównowagi pomiędzy podażą a popytem i zerowy koszt krańcowy. Czynniki te są napędzane przez nowe warunki produkcji i internet.
W normalnych transakcjach klient płaci sprzedającemu cenę dodatnią i w zamian otrzymuje produkt lub usługę. Klient jest skłonny zapłacić ją, jeżeli nabywane dobro przynosi mu korzyść. Z punktu widzenia sprzedającego granicą krótkoterminowego obniżenia ceny jest koszt krańcowy, co oznacza, że on lub ona sprzedaje produkt powyżej progu rentowności. W tradycyjnym świecie koszty krańcowe były generalnie powyżej zera, więc zerowe ceny zdarzały się rzadko, a te poniżej zera praktycznie nie występowały. W przypadku ropy mamy do czynienia z taką sytuacją po raz pierwszy.
Internet, ale także inne nowe technologie, w fundamentalny sposób zmieniają tę sytuację. Koszt krańcowy dodatkowej jednostki produkcyjnej oscyluje często w okolicach zera. To jednak nie koniec. W przypadku energii słonecznej koszt krańcowy produkowanej elektryczności nie tylko wynosi zero, ale wyprodukowana w ten sposób elektryczność musi zostać wykorzystana, czytaj zakupiona. W niektórych przypadkach można to osiągnąć jedynie w ten sposób, że dostawca dopłaca nabywcy do dostarczanego produktu. Podobna sytuacja występuje w związku z nadpodażą na rynku ropy.
Ujemne ceny energii
Na Europejskiej Giełdzie Energii (European Power Exchange) przedziały czasowe, w których ceny elektryczności były ujemne, urosły z 15 godzin w 2008 r. do 211 w 2019. Oznacza to, że w ubiegłym roku producent energii płacił nabywcy (ujemną) cenę za megawatogodzinę przez prawie 10 dni. Nabywca otrzymywał elektryczność plus pieniądze. Jak to można wytłumaczyć?
Oczywiście jednym z czynników jest fakt, że nawet przy zerowych cenach podaż elektryczności jest większa niż popyt. To, co pozostaje, to nawis podażowy. Normalnie w takich warunkach producenci elektryczności zaprzestaliby działalności. Nie jest to jednak możliwe w przypadku niektórych metod produkcji energii, takich jak ogniwa fotowoltaiczne. Nawet tradycyjne elektrownie mają ograniczoną elastyczność.