Jacek Mizak: E-auta potrzebują wsparcia

Trudno o lepszy czas na wsparcie zakupu elektryków niż obecnie, w czasie odmrażania gospodarki, otwierania salonów i wznawiania produkcji pojazdów – pisze ekspert FPPE.

Aktualizacja: 24.06.2020 21:46 Publikacja: 24.06.2020 21:00

Jacek Mizak: E-auta potrzebują wsparcia

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Po trwającym ponad rok stanie zawieszenia 26 czerwca rusza wreszcie krajowy program wsparcia dla zakupu pojazdów elektrycznych i infrastruktury ładowania. W porównaniu z wcześniejszymi planami zmieniają się nie tylko zasady i kwoty dofinansowania. Zmianie ulega cały system finansowania programu. Rząd zdecydował się na likwidację Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT) – odpowiednia nowelizacja ustawy o biokomponentach jest procedowana, a jego zadania (a co za tym idzie dotychczas zgromadzone środki i źródła przychodów) przejmuje w całości Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW).

Koronawirus mocno dał się we znaki branży motoryzacyjnej. Na niektórych rynkach europejskich (Wielka Brytania, Francja, Hiszpania Włochy) spadki sprzedaży przekroczyły 80, a nawet 90 proc. Największy rynek, czyli niemiecki, skurczył się nieco mniej – niemal o 70 proc., podobnie jak polski. Jednak po trzech miesiącach mocnego załamania na rynku sprzedaży klienci indywidualni i firmy ruszają na od dawna zaplanowane zakupy. Inne państwa europejskie (Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Hiszpania, a nawet Grecja) wdrażają rozszerzone programy wsparcia. Ministerstwo Klimatu dobrze wyczuło moment i zdecydowało się uruchomić pierwszy etap finansowany w całości ze środków własnych NFOŚiGW, nie czekając na zakończenie procedury legislacyjnej. Dzięki temu wnioski o dopłaty można składać już od 26 czerwca. Na ich realizację przewidziano 147,5 mln PLN. Ale to, mamy nadzieję, tylko pierwszy etap. Po przejęciu środków z FNT powinny zostać uruchomione kolejne nabory i programy.

Jak wygląda nasz, polski, program wsparcia dla elektromobilności na tle podobnych systemów już działających w innych krajach europejskich? Wbrew pozorom nie najgorzej. Kwoty dopłat są na średnim poziomie – zdecydowanie niższe niż w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy we Francji, ale wyższe niż np. w Finlandii. Jest za to precyzyjnie ukierunkowany na samochody czysto elektryczne. Nie znajdziemy tu wsparcia dla hybryd, bardzo drogich pojazdów wodorowych i stacji ich tankowania czy pojazdów napędzanych gazem ziemnym (CNG/LNG), których ekologiczność została ostatnio mocno podważona. Szkoda, że nie mamy dodatkowej, nawet skromnej, premii za zezłomowanie starego pojazdu spalinowego. Zobaczmy, na co mogą liczyć chętni na zakup pojazdu elektrycznego w ramach uruchomionych trzech programów priorytetowych.

„Zielony samochód" to program skierowany do osób fizycznych nabywających pojazd osobowy. Budżet to 37,5 mln zł, a wsparcie będzie się odbywać wyłącznie poprzez dotację, a właściwie refundację. Maksymalna dopłata to 15 proc., ale nie więcej niż 18 750 zł.

Program „eVan" z budżetem 70 mln zł skierowany jest do mikro-, małych i średnich przedsiębiorców na zakup pojazdów dostawczych do 3,5t DMC. Dopłatę będzie można otrzymać także na pojazd nabywany w drodze leasingu oraz na zakup ładowarki o mocy do 22 kW do każdego pojazdu. Maksymalna dopłata do zakupu lub kosztów leasingu to 30 proc., ale nie więcej niż 70 tys. PLN.

Program „Koliber" ma za zadanie zelektryfikować taksówki. To zupełna nowość – po raz pierwszy instrument wsparcia z budżetem 40 mln PLN kierowany jest do podmiotów świadczących usługę przewozu osób i posiadających licencję na przewóz osób pojazdem osobowym. 25 mln przeznaczono na dotacje, a 15 mln na pożyczki. Beneficjent ma tu spory wybór: może otrzymać do 20 proc. dotacji, ale nie więcej niż 25 tys. PLN.

Czy uruchomione programy są w stanie realnie i skutecznie przyspieszyć elektryfikację krajowej floty pojazdów? Trudno w tej chwili ocenić ich skuteczność. Budżet pierwszego etapu pozwoli na dofinansowanie ok. 4 tysięcy pojazdów. Obecnie zarejestrowanych mamy niecałe 7 tys. elektrycznych osobówek i dostawczaków – możemy wiec liczyć na niemal 50-proc. wzrost floty. Ważne jest, że program wsparcia wreszcie ruszył – byliśmy chyba ostatnim państwem członkowskim UE, w którym takiego programu nie uruchomiono. Program wsparcia jest potrzebny przez co najmniej kilka najbliższych lat, jeśli mamy zamiar realizować ambitne cele w zakresie poprawy jakości powietrza i emisji gazów cieplarnianych. Potrzebne są też nowe instrumenty podatkowe typu bonus-malus uwzględniające wpływ pojazdów na środowisko, zwłaszcza dla wsparcia elektromobilności we flotach firmowych. Musimy także poradzić sobie z importem starych, wysokoemisyjnych samochodów spalinowych, których pozbywają się coraz szybciej państwa bardziej zaawansowane w sektorze elektromobilności. Nasza fundacja przygotowała i przekazała ministrom klimatu i finansów propozycję kompleksowej, ekologicznej reformy podatkowej, wprowadzającej system bonus-malus i zatrzymującej napływ dymiących gratów do Polski. Liczymy, że zostanie szybko i dobrze wykorzystana.

Autor jest ekspertem Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych

Po trwającym ponad rok stanie zawieszenia 26 czerwca rusza wreszcie krajowy program wsparcia dla zakupu pojazdów elektrycznych i infrastruktury ładowania. W porównaniu z wcześniejszymi planami zmieniają się nie tylko zasady i kwoty dofinansowania. Zmianie ulega cały system finansowania programu. Rząd zdecydował się na likwidację Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT) – odpowiednia nowelizacja ustawy o biokomponentach jest procedowana, a jego zadania (a co za tym idzie dotychczas zgromadzone środki i źródła przychodów) przejmuje w całości Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW).

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację